Ryanair urządził polskim turystom przymusową wycieczkę
W niedzielę grupa polskich turystów miała wrócić kraju. Niestety, utknęli na lotnisku w Portugalii, bo nie przyleciał po nich samolot. Wrócą do kraju dopiero w środę.
11.09.2017 | aktual.: 11.09.2017 10:52
Polacy mieli odlecieć z Faro o 17.45. Niestety, tak się nie stało. Relacjonowali, że przez kilka godzin siedzieli na lotnisku, nie wiedząc, co się dzieje. Od obsługi portu lotniczego nie dostali nic do jedzenia i picia. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że samolot Ryanair, który miał zabrać ich do Polski, nie wystartował z lotniska w podwarszawskim Modlinie z powodu awarii systemu na lotnisku. Jolanta Grus, szefowa Biura Handlowo-Marketingowego portu lotniczego Warszawa-Modlin, w rozmowie z WP zdementowała tę informację.
Ryanair ostatecznie załatwił pasażerom nocleg w hotelu i poinformował ich o tym, że polecą w poniedziałek o 13.30 do... Irlandii. Tam mają spędzić kolejną noc i w środę odlecieć do Krakowa.
Ten pomysł, jak łatwo się domyślić, nie przypadł turystom do gustu. Uważają, że to kpina.
Nie udało nam się skontaktować telefonicznie z biurem prasowym Ryanair. W niedzielę wysłaliśmy pytania ws. kłopotów polskich turystów drogą mailową - wciąż czekamy na odpowiedź.
Zobacz także: Od „Gniezna” do „Franka” - historia nadawania imion samolotom
Międzynarodowe lotnisko Faro zlokalizowane jest ok. 3 km na zachód od miasta, niedaleko wybrzeża Oceanu Atlantyckiego. Faro jest jedynym portem lotniczym w regionie Algarve.