Rutkowski wykradł Polkę z Tunezji
Łódzki poseł i najbardziej znany polski detektyw, Krzysztof Rutkowski, uwolnił z domowego więzienia 33-letnią Beatę H. i jej dwie córki. Kobietę od dwóch lat przetrzymywał w Trypolisie jej libijski mąż.
Beata H. była zamężna od 12 lat. Wraz z mężem mieszkała w Olsztynie. Przed dwoma laty małżonkowie z córkami wyjechali na wycieczkę objazdową po krajach arabskich. Libijczyk obiecał pokazać żonie swoją ojczyznę. W Trypolisie zamknął ją w areszcie domowym wraz z córkami: 9-letnią Amirą i 12-letnią Saną. Kobieta została zmuszona do włożenia szat arabskich oraz czarnej chusty na głowę.
– Mąż stwierdził, że zostaniemy w Libii na zawsze – wspomina Beata H. – Przez dwa lata żyłam w zamknięciu, wychodząc najwyżej do domu brata mojego męża.
Znosiła jednak upokorzenia, by zyskać zaufanie męża. Nie zaprotestowała nawet, gdy polski konsul w Trypolisie na prośbę męża wykreślił córki z jej paszportu i dziewczynki legitymowały się libijskimi dokumentami.
– Ojciec zapisał je do miejscowej szkoły, gdzie bicie było metodą wychowawczą – opowiada babcia dziewczynek. – Nie znały języka, nie znały obyczajów.
Po dwóch latach Libijczyk zgodził się na wyjazd z rodziną na wakacje do pobliskiej Tunezji. Tu Beata H. próbowała uciec mężowi, gdy spał. Zaalarmował go sąsiad z hotelu.
– Wtedy zdecydowałam się na telefon do detektywa Rutkowskiego – opowiada matka Beaty H. – Postanowił przylecieć do Tunezji po kilku minutach rozmowy.
Łódzki detektyw razem ze swoimi współpracownikami pomogli w ucieczce Beacie H. oraz jej dzieciom podczas zakupów na bazarze – podstawili samochód i odwieźli je do portu, skąd odpłynęły do Marsylii. Akcję przeprowadzono, nim Libijczyk zdołał zawiadomić policję.
– Gdyby się nie powiodła, byłam gotowa odebrać sobie życie – twierdzi Beata H.
We wtorek wraz z córkami dotarła do Marsylii. W porcie policja graniczna nie chciała jednak wpuścić jej do Francji, bo polski paszport, wydany przed siedmiu laty, był uszkodzony. Beacie H. grożono odesłaniem do Tunezji.
Rutkowskiemu udało się sprowadzić na czas polskiego konsula z Lyonu, który wyjaśnił nieporozumienie.
– W powodzenie ucieczki uwierzyłam, gdy samolot wystartował z lotniska w Marsylii – twierdzi Beata H.
Wczoraj wszyscy dotarli samolotem do Polski. Beata H. boi się wrócić do Olsztyna – została ukryta w pobliżu Łodzi.
Jej rodzina pochodzi z okolic Łasku i to tutaj zrodził się pomysł, by do uwolnienia Beaty H. wynająć Rutkowskiego.
– Działałem zgodnie z prawem, na zlecenie pani Beaty i jej matki – zapewnia Krzysztof Rutkowski.
Nie ma pewności, czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Trypolisie będzie podobnego zdania – dziewczynki na wniosek ojca miały przecież libijskie obywatelstwo.
(jusz)