Ruszył proces szefa wywiadu kontra "Nie"
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył proces cywilny, jaki szef Agencji Wywiadu Zbigniew Nowek wytoczył tygodnikowi "Nie", który napisał, że ujawniał on mediom tajemnice sejmowej komisji ds. PKN Orlen.
W listopadzie 2004 r. "Nie" w artykule pt. "Cela dla szefa tajniaków" napisało, że Nowek - ówczesny ekspert sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen i były szef UOP w rządzie Jerzego Buzka - po tym, jak do komisji śledczej dotarły tajne stenogramy z podsłuchów podejrzanego o korupcję lobbysty Marka D., "obdzwonił swoich dziennikarzy", obiecując im te stenogramy.
Nowek żąda za to od autora tekstu, redaktora naczelnego Jerzego Urbana oraz wydawcy tygodnika, przeprosin w mediach oraz wpłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia na cel dobroczynny. Pozwani odrzucają zarzuty pozwu.
Przesłuchiwany szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski z SLD zeznał, że "według ogólnej opinii" informacje z komisji wynosił m.in. Nowek, ale też tacy jej członkowie jak Roman Giertych, Antoni Macierewicz i Zbigniew Wassermann. Pan Nowek był traktowany jako dobre źródło informacji wśród dziennikarzy - dodał Siemiątkowski.
Twierdzi on, że latem 2004 r. Nowek był autorem innego przecieku, z obrad sejmowej komisji ds. służb specjalnych (której też był ekspertem). Według Siemiątkowskiego, Nowek zadzwonił do reporterów "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej", mówiąc im, że zeznając przed speckomisją ówczesna szefowa archiwów IPN miała powiedzieć, iż "Siemiątkowski (wówczas szef AW) wziął teczkę Belki z IPN". Siemiątkowski dodał, że Nowek wprowadził w błąd dziennikarzy, bo nie było żadnej "dzikiej lustracji" Belki (jak pisała wtedy prasa), lecz zgodnie z prawem na polecenie prezydenta wydelegował on jako szef AW swego oficera, by za zgodą IPN zajrzał do teczki Belki, wówczas kandydata na premiera.
Świadek dodał, że dowiedział się o tym od dziennikarza "GW" Wojciecha Czuchnowskiego oraz naczelnego "GW" Adama Michnika, którzy mu o tym sami powiedzieli, przyznając, że padli ofiarą manipulacji Nowka. Ostatecznie "GW" nie napisała o sprawie.
Czuchnowski powiedział, że Siemiątkowski może mówić co chce, bo nie obowiązuje go prawo prasowe zakazujące dziennikarzom ujawniania informatorów. Ja nie mogę w tej sytuacji niczego powiedzieć, bo muszę chronić każdą osobę, która twierdzi, że była moim informatorem - dodał.
W kwietniu tego roku Nowek przegrał inny proces cywilny w podobnej sprawie - jaki wytoczył związanemu z lewicą "Przeglądowi". W listopadzie 2004 r. tygodnik napisał, że Nowek "wynosi z komisji "orlenowskiej" tajne materiały i - dokonując ich selekcji - podrzuca dziennikarzom". Sąd oddalił pozew Nowka, uznając że wprawdzie mógł czuć się on urażony, ale działanie "Przeglądu" nie było bezprawne, bo o tym, iż Nowek mógł mieć związek z przeciekami, mówili świadkowie, m.in. Siemiątkowski, b. członek komisji śledczej Andrzej Celiński z SdPl oraz kilku dziennikarzy. Nowek złożył już apelację.
Zeznawał też autor tamtej notatki "Przeglądu" Robert Walenciak, który powiedział, że o tym, iż Nowek miał być autorem przecieków, dowiedział się z "giełdy dziennikarskiej".
47-letni Nowek był szefem Urzędu Ochrony Państwa w rządzie Jerzego Buzka - od lutego 1998 r. do października 2001 r. Szefem AW jest od listopada 2005 r. Był wielokrotnie oskarżany przez SLD o nielegalne działania przeciw SLD - czemu zaprzeczał.
Śledztwo w sprawie przecieków z komisji PKN Orlen prowadzi warszawska prokuratura okręgowa. Toczy się ono "w sprawie", nikomu nie postawiono zarzutów.