Rumuński parlament przywrócił prezydenta Traiana Basescu
Rumuński parlament na specjalnym posiedzeniu zatwierdził prezydenta Traiana Basescu na stanowisku, w sześć dni po unieważnieniu przez Trybunał Konstytucyjny referendum, które odsunęło go od władzy. Jedynym wymogiem było zebranie kworum.
W poniedziałek zebrało się ponad 50 procent parlamentarzystów. Zgodnie z procedurą jeden z dziewięciu sędziów, Stefan Minea, ogłosił "koniec okresu przejściowego, w którym obowiązki głowy państwa sprawował przewodniczący Senatu Crin Antonescu, i przywrócenie Basescu jego konstytucyjnych prerogatyw".
Deputowani centrolewicowej koalicji rządzącej - Unii Społeczno-Liberalnej (USL) - którzy początkowo chcieli zbojkotować posiedzenie, pojawili się jednak na sali.
Po głosowaniu przewodniczący izby deputowanych Valeriu Zgonea oznajmił: - Jesteśmy państwem europejskim i musimy przestrzegać prawa.
Basescu od lipca był zawieszony w obowiązkach przez USL. Procedura impeachmentu wywołała zastrzeżenia Unii Europejskiej i USA.
W referendum z 29 czerwca, forsowanym przez obóz premiera Victora Ponty, blisko 88 proc. głosujących opowiedziało się za odwołaniem prezydenta, ale frekwencja nie przekroczyła 50-procentowego progu wymaganego do uznania referendum za ważne.
W ubiegły wtorek Trybunał Konstytucyjny Rumunii unieważnił je. Główny zwolennik odwołania Basescu, socjaldemokratyczny premier Viktor Ponta nazwał orzeczenie sądu "nielegalnym, niesprawiedliwym i umotywowanym politycznie", jednak zapewnił, że mu się podporządkuje, i kilkakrotnie przypominał w ciągu tygodnia, że nie należy opóźniać powrotu Basescu na stanowisko.
Także tymczasowy prezydent Antonescu zapowiedział, że zastosuje się do decyzji sądu.
Z kolei były premier Rumunii Calin Popescu Tariceanu (USL) uznał decyzję Trybunału za "nadużycie" lekceważące wolę większości Rumunów.
Zanim Basescu wróci do pełnienia obowiązków, decyzja Trybunału musi zostać opublikowana w dzienniku urzędowym Rumunii.
Basescu, którego mandat wygasa w 2014 roku, w następstwie orzeczenia Trybunału będzie w dalszym ciągu skazany na kohabitację z centrolewicowym rządem.