RPO myli szpital z hotelem?
Chroń nas Boże przed takim obrońcą -
stwierdza gazeta "Fakt". Według niej, rzecznik praw obywatelskich
Janusz Kochanowski zamiast bronić ludzi, którzy trafili do
szpitala, chce ich pognębić.
14.02.2007 | aktual.: 14.02.2007 03:07
Wymyślił, że pacjenci powinni dopłacać szpitalowi do zakwaterowania i wyżywienia, jakby ten czas spędzali w hotelu. Mieliby oddawać nawet 70% pensji - pisze "Fakt". Rzecznik uważa, że cudownym lekarstwem ma być m.in. "wprowadzenie częściowej odpłatności za wyżywienie i zakwaterowanie w szpitalach, według zasad stosowanych w zakładach opiekuńczo- leczniczych i pielęgnacyjno-opiekuńczych". Co dokładnie oznacza ten urzędniczy bełkot? - docieka gazeta.
Zdaniem "Faktu", rzecznik, który powinien do ostatniego tchu bronić równości wszystkich obywateli wobec prawa, chce ich podzielić. Owe koszty leczenia (i dodatkowe leczenie) mieliby opłacać jedynie młodsi Polacy, do 45 roku życia. Tych starszych rzecznik "miłościwie oszczędził i chce leczyć po staremu" - pisze gazeta.
Według niej, rzecznik może sobie pozwolić na tego typu pomysły. Sam zarabia ponad 12 tys. złotych, a przeciętne wynagrodzenie w jego biurze wynosi 4,5 tys. złotych. Co więcej, do dyspozycji około 250 pracowników biura rzecznika praw obywatelskich jest przyzakładowe ambulatorium, gdzie urzędują lekarze kilku specjalności, m.in. kardiolog i neurolog, a nawet masażystka. Tymczasem w normalnej przychodni, gdzie leczy się co najmniej 3 tys. pacjentów, na wizytę do specjalisty czeka się miesiącami - zauważa "Fakt". (PAP)