Wcześniej szef delegacji izraelskiej, Mordechaj Yedid, powiedział, że sformułowania wobec Izraela zawarte w projekcie dokumentu końcowego są najbardziej rasistowską deklaracją organizacji międzynarodowej od czasów drugiej wojny światowej.
Szczególnie ostro Yedid odniósł się do słów przywódcy palestyńskiego Jasera Arafata, który w swoim przemówieniu w dniu otwarcia konferencji określił politykę izraelską na terytoriach okupowanych jako "czystkę etniczną". W projekcie dokumentu także syjonizm - doktryna, na której opiera się prawo Izraelczyków do własnego państwa - bazuje na poczuciu wyższości rasowej.
Yedid dodał, że konferencję zwołano, by walczyć z rasizmem, ale cel ten został poświęcony dla doraźnych motywów politycznych. Ostrzegł, że jeśli konferencja zakończy się fiaskiem, to będzie to ze szkodą nie tylko dla Izraela, ale także dla milionów ofiar rasizmu, które z nadzieją spoglądają ku Durbanowi.
Sprawa potępienia Izraela zdominowała konferencję, skupiając uwagę obecnych dyplomatów i mediów. Tym samym na dalszy plan zepchnięty został główny temat konferencji: walka ze wszystkimi przejawami rasizmu i nietolerancji na świecie. (ajg)