Rozszerzenie UE może się opóźnić

Analitycy Morgan Stanley, Credit Suisse First
Boston i JP Morgan uważają, że rozszerzenie Unii Europejskiej może
się opóźnić. Obecny kalendarz unijny zakłada, że nowe państwa
zostaną przyjęte do UE na początku 2004 roku.

01.07.2002 | aktual.: 05.07.2002 11:11

Nadal sądzimy, że rozszerzenie jest zbyt zaawansowane, by miało zostać odwrócone, ale opóźnienie jest wciąż możliwe zarówno w negocjacjach, jak i na etapie ratyfikacji. Podczas gdy termin styczeń 2004 roku jest wciąż możliwy, sądzimy, że bezpieczniej jest zakładać, że będzie to styczeń 2005 roku - napisał Morgan Stanley w swoim miesięczniku Inside the EMEA Economies.

Rynek ogólnie oczekuje, że pierwsza fala rozszerzenia nastąpi na jakimś etapie w okresie najbliższych dwóch lat. Nadal jednak perspektywom poszczególnych krajów i dokładnemu momentowi ich przyjęcia do UE i strefy euro towarzyszy wiele niepewności - napisali z kolei analitycy CSFB.

CSFB radzi inwestorom, by wkalkulowali "znaczne ryzyko" związane z możliwym odroczeniem przyjęcia 10 kandydatów do 2005 lub 2006 roku lub też rozszerzeniem w zakładanym terminie w 2004 roku, ale w uszczuplonym składzie.

CSFB uzasadnia swą opinię faktem, że najtrudniejsze dziedziny negocjacji: polityka regionalna, rolnictwo oraz zagadnienia finansowe i budżetowe, nie zostały jeszcze zamknięte.

Podczas gdy rynki finansowe albo ignorują możliwość zwłoki w planowanym na styczeń 2004 roku rozszerzeniu, albo doszły do wniosku, że drobna zwłoka nie miałaby większego znaczenia, to ostatnie wydarzenia w UE i te, które dopiero przed nią stoją, zmniejszają prawdopodobieństwo dotrzymania zakładanego terminu. Dwunastomiesięczna zwłoka wydaje się możliwa - sądzą analitycy JP Morgan.

Ten sam bank uważa, że do zwłoki może dojść nawet wtedy, jeśli Irlandczycy na jesieni zaaprobują traktat z Nicei.

Z kolei Morgan Stanley za "odległą perspektywę" uznaje przyjęcie kandydatów do strefy euro. Zauważa, że żaden z nich nie wydaje się ani skłonny, ani gotowy do zacieśnienia polityki fiskalnej niezbędnej do zrealizowania kryteriów z Maastricht.

Podobnie jak Morgan Stanley, również CSFB przewiduje dość długi okres pomiędzy wejściem do UE a wprowadzeniem euro, szczególnie w przypadku krajów z dużą nierównowagą fiskalną.

W odniesieniu do Polski CSFB dostrzega trzy trudności: proponowane przez Brukselę tylko 25 proc. wsparcia finansowego dla polskich rolników w pierwszym roku członkostwa i zrównanie z poziomem dopłat otrzymywanych przez farmerów Piętnastki dopiero w ciągu dziesięciu lat, spór o kwoty produkcyjne (w ocenie Polski zbyt niskie) oraz brak polskich instytucji, które mogłyby zająć się rozdziałem unijnych środków pomocowych.

Dlatego analitycy CSFB nie wykluczają, że rokowania UE z Polską na tematy rolne mogą przeciągnąć się na 2003 rok.

W ostatecznym rozrachunku sądzimy, że niechęć do UE najprawdopodobniej nie sięgnie poziomu zagrażającego procesowi akcesyjnemu i że Polska w końcu przyjmie to, co UE jej oferuje, ponieważ nikt inny nie przedstawi jej lepszej oferty. Zwłoka, której towarzyszy zajmowanie wojowniczej postawy i twarde negocjacje, jest możliwa, nawet prawdopodobna, ale Polska opowie się w końcu za wejściem do UE - sądzi CSFB.(iza)

kandydaciwstąpienieunia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)