Rozpoczął się półfinał X ogólnopolskiego dyktanda

Z lekka poddenerwowany kick-bokser wagi lekko półśredniej chodził w koło hebanowej komódki mówiąc wkoło to samo - to zaledwie fragment pierwszego zdania dyktanda.

Jeszcze w sobotę poznamy Mistrza Polskiej Ortografii. Po rozgrywce półfinałowej, w finale znajdą się cztery osoby. Zwycięzca wygra samochód wartości 35 tys. zł., zdobywca drugiego miejsca otrzyma czek na 15 tys. zł., a trzeciego - na pięć tys. zł.

W tym roku, po raz drugi w historii Dyktanda, pojawiła się praca, w której nie znalazł się ani jeden błąd - napisała ją Małgorzata Denys z Częstochowy, korektorka z lokalnego dodatku "Gazety Wyborczej". Wcześniej udało się to tylko Stefanowi Kamockiemu z Piotrkowa Trybunalskiego.

W konkursie organizowanym przez Polskie Radio wzięło dotychczas udział ponad 30 tys. osób. Po raz pierwszy impreza odbyła się w 1987 roku.

A oto inne zdania, z którymi muszą zmierzyć się półfinaliści:

1. Średniorolny, nie najzasobniejszy postepegeerowiec, niegdyś nadzwyczaj szybko wiążący ognistożółte snopy płaskurki i samopszy, udał się do nowo powstałego hipermarketu, aby zakupić półtrzecia worka szybkowiążącego cementu z Górażdży.

1. Lekkozbrojny niby-husarz w stalowoniebieskiej kolczudze, średnio zaawansowany w fechtowaniu koncerzem, bez żenady zażywał zasłużonego wywczasu wpośród średniowysokich chojarów i hikor.

1. Świeżo ożeniony maminsynek, a ponadto po prostu nicdobrego, na skutek swoich ultrachimer, z których na ogół zresztą nic dobrego nie wynikało, poróżniwszy się z co nieco podstarzałą ekskonkubiną (albo eks-konkubiną), na odchodne rzekł: "Niechżeż wreszcie będę sobą - ponad to nie ma nic dla mnie w życiu ważniejszego !".

1. Wolnonajemny pseudochórzysta, notabene nie lada przechera, ni stąd, ni zowąd opuścił długo grający zespół z Wejherowa, by już popojutrze po południu otworzyć miniwypożyczalnię płyt długogrających dla mało wyrobionych bluesmanów. (and)