PolskaRozpad polskiej koalicji niedobrym sygnałem dla Unii

Rozpad polskiej koalicji niedobrym sygnałem dla Unii

Rozpad koalicji rządzącej jest odbierany jako dowód, że polska klasa polityczna nie potrafi odłożyć wewnętrznych kłótni dla dobra referendum w sprawie wejścia do Unii Europejskiej - uważa jeden z czołowych belgijskich ekspertów.

03.03.2003 | aktual.: 03.03.2003 18:57

"To nie jest dobry sygnał dla społeczności międzynarodowej, dla Unii, dla Brukseli, bo nie jest to odpowiedni moment na wewnętrzne kłótnie. Przeciwnie, jest to moment, żeby zewrzeć szeregi, dopóki nie zostanie osiągnięty wspólny cel (wygrane referendum)" - powiedział profesor Luc Bernard, europeista z Uniwersytetu Katolickiego w Louvain-la-Neuve (UCL).

"Jest to odbierane jako dowód, że nie jest prawdziwie wspólny cel, gdyż dążenie do tego celu nie oparło się testowi wewnętrznych kłótni. Byłoby rozsądne, gdyby poczekano do końca czerwca z ogłoszeniem tego kryzysu" - ocenił belgijski analityk.

Przyznał, że w demokracji "systemy polityczne nigdzie nie są doskonałe, funkcjonują na zasadzie ruchomej geometrii, przeżywają okresy postępu i blokady".

Ale "zwykle, gdy pojawia się jakiś ważny cel ponadpartyjny, a z takim mamy do czynienia, główne siły polityczne odkładają na półkę wewnętrzne spory, żeby osiągnąć ten cel" - uważa Bernard.

Według niego, rozpad polskiej koalicji nie był jednak zaskoczeniem. "W tej koalicji od dawna toczyły się gorące spory. W świadomości obserwatorów obecna była myśl, że SLD może się pozbyć PSL, tyle że nie było wiadomo, kiedy to nastąpi" - powiedział Bernard.

O tym, że już od pewnego czasu sytuacja w Polsce była postrzegana jako nie całkiem stabilna, świadczy, jego zdaniem, niedawna decyzja francuskiego koncernu samochodowego PSA, żeby rozpocząć produkcję peugeotów nie w Polsce, lecz na Słowacji.

"Inwestorzy potrzebują bezpieczeństwa i wszelkie elementy niestabilności, nieprzewidywalności skłaniają ich do odczekiwania lub pójścia dokąd indziej. Sygnał wysłany przez Peugeota jest jasny. To wyraz zaufania dla Słowacji, a nieufności wobec Polski" - ocenia ekspert.

Nie podziela on umiarkowanego optymizmu Komisji Europejskiej, która przypomniała, że po rozpadzie koalicji AWS-UW rząd Jerzego Buzka nawet nieco przyspieszył przygotowania Polski do członkostwa UE. Urzędnicy Komisji liczą na "proeuropejską większość w Sejmie".

"Mówią tak funkcjonariusze, którzy nigdy nie zajmowali się polityką. W polityce rzadko robi się prezenty. Wejście do Unii mogłoby być wyjątkiem od tej reguły, ale nie jest pewne, czy partie centroprawicowe będą robić prezenty rządowi Millera w imię Europy" - zastanawia się belgijski ekspert.

"Dlaczego miałoby taki prezent zrobić rządowi PSL, skoro zawsze było letnie wobec Unii, a teraz zostało wyrzucone z koalicji?" - pyta i wyraża obawę, żeby "partia chłopska nie próbowała zbić kapitału politycznego, dystansując się od wyników negocjacji".

Bernard jest przekonany, że na wyniku referendum może znacząco zaważyć to, jak zachowają się Kościół i prezydent Aleksander Kwaśniewski.

"Rząd mniejszościowy jest na ogół sparaliżowany brakiem większości parlamentarnej i nie forsuje ambitnych projektów. Wyjściem alternatywnym jest poszukiwanie sojuszników ad hoc. To bardzo męczące i nie zawsze daje spodziewane efekty" - obawia się Belg.

"To, co rząd zyskuje na jednolitości, traci na stabilności i przewidywalności" - dodaje. (an)

[

Obraz

]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Czy odejście PSL paradoksalnie wzmocni rząd Leszka Millera, czy też przyczyni się do pogłębienia chaosu politycznego. Czy mniejszościowy gabinet SLD-UP będzie w stanie sprawować władzę, czy też potrzebny będzie nowy koalicyjny partner?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.

Źródło artykułu:PAP
unia europejskapremierrząd
Zobacz także
Komentarze (0)