Rozmowy ws. "Budryka" prawdopodobnie 2 stycznia w południe
Na 2 stycznia w południe zaplanowano
rozpoczęcie kolejnych negocjacji płacowych między okupującymi swój
zakład związkowcami z "Budryka" a zarządami tej kopalni oraz
Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), do której wkrótce "Budryk"
zostanie włączony.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/strajk-okupacyjny-w-kopalni-budryk-6038683619071105g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/strajk-okupacyjny-w-kopalni-budryk-6038683619071105g )
Strajk okupacyjny w kopalni Budryk
Poinformował o tym PAP w poniedziałek po południu mediator w sporze - były senator i były wiceminister gospodarki, w przeszłości także dyrektor "Budryka" - Jerzy Markowski. Protestujący deklarują chęć przystąpienia do rozmów. Prezes kopalni Piotr Bojarski podkreśla, że związki najpierw powinny "uracjonalnić swoje stanowisko".
Jeżeli strona związkowa zajmie jakieś bardziej racjonalne stanowisko, to my jesteśmy otwarci. Nasza propozycja sprzed dwóch dni jest w dalszym ciągu aktualna i innej nie będzie -powiedział PAP Bojarski.
Według informacji Markowskiego, Bojarski oraz prezes JSW Jarosław Zagórowski spotkali się w poniedziałek u wojewody śląskiego z odpowiedzialnym za górnictwo wiceministrem gospodarki Eugeniuszem Postolskim. Prezes "Budryka" nie chciał mówić o szczegółach spotkania, zaznaczył tylko, że nie przyniosło żadnych zmian w ofercie dla strajkujących.
Gotowość do rozmów deklarują związkowcy. Według Wiesława Wójtowicza ze współorganizującego strajk związku zawodowego "Kadra", jeśli do 2 stycznia nie dojdzie do przełomu w negocjacjach, tego dnia około 30 osób z komitetu strajkowego rozpocznie protest okupacyjny pod ziemią.
Nowy Rok górnicy powitają wspólnie. Przy zbitych z desek stołach ustawionych w holu kopalnianego biurowca złożą sobie życzenia, przede wszystkim w intencji pomyślnego zakończenia strajku. W poniedziałek górnicy spotykali się z rodzinami przy bramie, niektórzy wychodzili do domów na parogodzinne przepustki.
Strajk w zatrudniającej ponad 2,4 tys. osób kopalni "Budryk" w Ornontowicach (Śląskie) trwa od 15 dni. Według związkowców, okupację zakładu prowadzi ok. 400 górników. Prowadzone od kilku dni rozmowy nie doprowadziły do porozumienia. W sobotę strony rozstały się po półtoragodzinnym spotkaniu, nie wyznaczając terminu kolejnych negocjacji.
Prezes JSW Jarosław Zagórowski mówił wówczas, że związkowcy zażądali m.in. jednorazowej wypłaty w wysokości 8,4 tys. zł. Protestujący wskazują, że chodzi im o podwyżkę 12 zł na dniówkę dla pracowników produkcji, z czego 5 zł już im zagwarantowano. Taka podwyżka podniosłaby ich średnie wynagrodzenie o ok. 600 zł, zarabiali by po niej o 100 zł mniej od górników JSW.
Po zakończeniu piątkowych rozmów informowano, że strony doszły do porozumienia w 9 z 13 spornych kwestii. Prezes JSW deklarował wówczas gotowość na wzrost wynagrodzeń w "Budryku" w tym roku o ponad 17 proc., a w przyszłym na podwyżki takie same jak w kopalniach JSW (prawdopodobnie ok. 8 proc.) plus dodatkowe środki na stopniowe wyrównanie dysproporcji płacowych między poszczególnymi zakładami.
Według Bojarskiego, przedłużający się strajk skutkuje stratami dla zakładu, mogąc "w krótkim czasie doprowadzić dotąd dobrze prosperującą firmę na skraj bankructwa", ma też "negatywny wpływ na stan bezpieczeństwa" w kopalni. Zarząd "Budryka" złożył w tej sprawie w poniedziałek zawiadomienia do ABW, prokuratury w Mikołowie, śląskiej komendy policji, inspekcji pracy i Okręgowego Urzędu Górniczego (OUG) w Gliwicach.
Również Zagórowski mówił w sobotę, że odpowiedzialność za wszystkie straty powstałe w wyniku strajku ponosi strona związkowa - czyli organizujące protest związki "Kadra", "Sierpień 80" i Jedność Pracowników "Budryka". Związkowcy winą za przedłużający się strajk obarczają zarządy.
Zarząd "Budryka" zapowiada, że za czas strajku jego uczestnicy nie otrzymają wynagrodzeń, dostaną je natomiast - zgodnie z przepisami - osoby oddelegowane do działalności związkowej. W sobotę strajkujący zaapelowali o wsparcie dla swoich rodzin. Według związkowców, zgłosiło się wielu przedsiębiorców, którzy m.in. dostarczają im żywność.
Jak poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Edyta Tomaszewska, zarząd "Budryka" wnioskował w sobotę do WUG o szczegółowe skontrolowanie stanu bezpieczeństwa kopalni. Tomaszewska podała, że dzień wcześniej inspektorzy OUG sprawdzili część urządzeń na powierzchni, m.in. wentylacyjnych, nie stwierdzając zagrożeń.
Wiceprezes WUG Piotr Litwa poinformował natomiast w poniedziałek, że tego dnia inspektorzy OUG sprawdzili stan jednego z wyrobisk na poziomie 900 metrów, gdzie na odcinku ok. 30 m doszło do zaciśnięcia sekcji obudowy. Również ta kontrola nie wykazała zagrożeń dla bezpieczeństwa ruchu zakładu - na bieżąco monitorowanego przez odpowiedzialne za to służby kopalni.