Rozmowy o wyborach na Ukrainie mogą zostać zerwane?
Przewodniczący Sądu Konstytucyjnego Ukrainy Iwan Dombrowski ustąpił ze stanowiska w proteście przeciwko powrotowi do trybunału trzech sędziów, zwolnionych wcześniej specjalnymi dekretami prezydenta Wiktora Juszczenki.
17.05.2007 | aktual.: 17.05.2007 20:30
Nowym przewodniczącym Sądu Konstytucyjnego został jeden ze zwolnionych, Wałerij Pszenyczny. Zdaniem komentatorów wydarzenia te mogą zaostrzyć sytuację polityczną na Ukrainie, a nawet zerwać negocjacje dotyczące przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Mianowanie Pszenycznego jest aktem wojny wypowiedzianej prezydentowi przez koalicję Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów. Negocjacje między koalicją a opozycją mogą teraz zostać wstrzymane - ocenił kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.
Zwolnieni na przełomie kwietnia i maja sędziowie Suzanna Stanik, Wołodymyr Iwaszczenko i Pszenyczny stracili pracę z powodu naruszenia przysięgi. Tak uzasadnił wówczas swe decyzje urząd prezydencki.
Jednak popierająca Juszczenkę opozycja otwarcie twierdziła, że sędziowie ci pracują na rzecz koalicji, na wniosek której trybunał rozpatrywał zgodność dekretu szefa państwa o rozwiązaniu parlamentu z ustawą zasadniczą. Partia Regionów, socjaliści i komuniści byli niemal pewni, że wyrok sądu będzie korzystny dla nich, a nie dla prezydenta.
Na takie orzeczenie Juszczenko nie chciał czekać. W końcu kwietnia odwołał dekret z początku miesiąca, wyznaczający przedterminowe wybory na koniec maja, i ogłosił, że odbędą się one 24 czerwca. Podobnie jak poprzednio, koalicja znowu oskarżyła decyzję prezydenta w sądzie. Prezydent zaczął jednak usuwać sędziów trybunału.
Świadomy, że wpływ koalicji na Sąd Konstytucyjny maleje, premier Wiktor Janukowycz 4 maja zgodził się na przyspieszone wybory. Doszliśmy do wniosku, że jest to jedyny sposób wyjścia z kryzysu - oświadczył wówczas premier.
Obaj politycy powołali grupę roboczą, która miała przygotować grunt prawny do wyborów. Ale dwutygodniowe negocjacje przedstawicieli prezydenta, koalicji i opozycji nie przyniosły żadnych efektów. Kością niezgody jest data wyborów; prezydent chce, by doszło do nich do połowy lipca, koalicja nalega na jesień. Obserwatorzy twierdzą, że strona Janukowycza przeciąga rozmowy, by zrealizować plan przeprowadzenia wyborów w październiku, a nawet listopadzie.
Sędziowie Stanik, Iwaszczenko i Pszenyczny przyszli do trybunału i, powołując się na wyrok sądu rejonowego w Ługańsku, anulujący dekrety prezydenta o ich zwolnieniu, przystąpili do pracy.
Przewodniczący sądu ogłosił w tej sytuacji, że odchodzi ze stanowiska. Dobrze poinformowana gazeta internetowa "Ukraińska Prawda" napisała, że Dombrowski ustąpił w związku z naciskami, by uznał wyrok sądu w Ługańsku i zgodził się, żeby zwolnieni przez prezydenta sędziowie ponownie zasiedli w trybunale.
Zdaniem Fesenki działania wokół sądu są dla Juszczenki i jego otoczenia bolesnym policzkiem.
Bez wątpienia sytuacja strasznie się skomplikowała. Jeśli prezydent i premier nie będą w stanie jej uspokoić, można oczekiwać kolejnego, trzeciego dekretu Juszczenki o przedterminowych wyborach. Odbędą się one jednak bez względu na opinię koalicji, być może nawet bez niej - prognozuje politolog.
W piątek w Kijowie oczekiwane jest posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Jej nowy sekretarz Iwan Pluszcz powiedział, że posiedzenie to ujawni poziom konstruktywności władzy. Jeśli będzie on nieodpowiedni, otwarta dyskusja w piątek doda propaństwowej argumentacji do niektórych sporów politycznych, spowalniających ważne dla kraju procesy.
Jarosław Junko