Rozmawiały o wyborach. Doszło do spięcia na antenie
Pomiędzy Magdaleną Biejat - kandydatką Lewicy w wyborach prezydenckich - a Moniką Olejnik doszło do spięcia na antenie TVN24. Prowadząca cofnęła się do 2015 roku, kiedy to Biejat oddała nieważny głos w wyborach prezydenckich. - Czy to nie jest kompromitujące dla polityczki? - zapytała Olejnik.
16.12.2024 | aktual.: 16.12.2024 22:21
Na pytanie Olejnik Biejat odpowiedziała, że "w 2015 roku nie była żadną polityczką, miała roczne dziecko, nie przyszło jej do głowy, że będzie na serio kandydować w jakichkolwiek wyborach". - Byłam taką samą wyborczynią, jak ktokolwiek inny - dodała, na co prowadząca zaczęła przerywać jej wypowiedź.
- Proszę mi pozwolić skończyć myśl - powiedziała w pewnym momencie kandydatka na prezydenta.
- Rozumiem, że pani była niezainteresowana polityką? - próbowała przekrzyczeć ją Olejnik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Czy pani mnie słyszy, pani marszałkini?"
Biejat przekazała, że "była bardzo zainteresowana polityką, ale uważa, tak jak i teraz, jako polityczka, która dzisiaj kandyduje w wyborach prezydenckich, że nie należy obarczać winą wyborców za to, jak głosują, tylko odpowiedzialność za to ponoszą politycy - za to, że ich nie przekonali". Jak dodała, "to ich odpowiedzialnością, jako polityków, jest przekonać do siebie jak największą liczbę wyborców".
- Można powiedzieć, że przyczyniła się pani do wyboru Andrzeja Dudy. Czy pani mnie słyszy, pani marszałkini? Przyczyniła się pani do wyboru Andrzeja Dudy - odparła w końcu Olejnik.
- Ale proszę mnie teraz posłuchać, bo uważam, że to jest ważne: nie dojdziemy nigdzie, oskarżając wyborców o to, że przyczynili się do tego, czy tamtego - powiedziała Biejat, na co Olejnik stwierdziła: - Ale ja nie oskarżam wyborców, ja rozmawiam z panią, kandydatką do urzędu prezydenta.
- Ale rozmawia pani o decyzjach, które podejmowałam w 2015 roku, kiedy nie byłam polityczką - odpowiedziała Biejat, po czym Olejnik nawiązała do wydarzeń, które miały miejsce "dwa miesiące temu". - Mówiła pani, że nie będzie kandydowała i zmieniła pani zdanie, prawda?
Wówczas Biejat zwróciła się do Olejnik, pytając, czy "próbuje pani teraz powiedzieć ludziom, którzy nas słuchają, będą szli do wyborców, że to jest ich odpowiedzialność i że mają głosować na polityków niezależnie od tego, co robią i czy potrafią ich przekonać, czy nie? Wydaje mi się, że to nie jest uczciwe wobec wyborców" - podsumowała Biejat.
- Każdy głosuje zgodnie z własnym sumieniem - ja pytam się o pani wybory - chyba mam prawo, tak? Dziękuję - stwierdziła Olejnik.
Po tych słowach polityczka Lewicy podkreśliła raz jeszcze, że "szanuje każdego wyborcę i wyborczynię, którzy podejmują jakąś decyzję przy urnie". - I naszą odpowiedzialnością jako polityków jest tych wyborców przekonać do tego, żeby nie tylko zagłosowali na mnie czy jakiegoś innego polityka, tylko żeby również po prostu do tych wyborów poszli - powiedziała. Jak dodała, "tak widzi odpowiedzialność - także Lewicy - w tych wyborach".
Czytaj też: