Rozłam w Ordo Iuris. Karolina Pawłowska zabiera głos
Nie milkną komentarze po odejściu z Ordo Iuris kilkunastu pracowników, w tym wiceprezesa Tymoteusza Zycha. Jedną z przyczyn miał być jego romans z Karoliną Pawłowską. Bohaterka doniesień medialnych po raz pierwszy zabrała głos.
04.02.2022 | aktual.: 04.02.2022 12:51
Pod koniec stycznia pojawiła się informacja o odejściu z Ordo Iuris grupy kilkunastu pracowników. Jednym z nich był wiceprezes organizacji, Tymoteusz Zych, który powołał do życia nową inicjatywę - Instytut Logos.
Zych tłumaczył powody swojego odejścia, wskazując na różnice w modelu komunikowania się. - Naszym zadaniem powinien on być w jak najmniejszym stopniu odwołujący się do języka antagonizującego, a w jak największym oparty na merytorycznych argumentach - mówił Zych na konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu.
Zobacz także
Jeden cel hejtu
Kulisy sprawy ujawnia teraz "Duży Format". W publikacji Piotra Głuchowskiego głos zabiera Karolina Pawłowska, która również opuściła Ordo Iuris. 29 stycznia na platformie blogowej Salon24.pl ukazał się tekst Marcina Dobskiego "Kulisy rozłamu w Ordo Iuris. Przyczyną jest romans w konserwatywnym Instytucie". Według Dobskiego we wrześniu 2021 roku doszło do szarpaniny między Pawłem Pawłowskim (mężem Karoliny Pawłowskiej) a Zychem. Świadkowie zdarzenia mówili, że Pawłowski zarzucał Zychowi romans ze swoją żoną.
Zdaniem Karoliny Pawłowskiej hejt, z którym się mierzy ma jeden cel: uderzenie w nową inicjatywę, czyli Instytut Logos. - Hejterzy, wbrew swym intencjom, robią nam reklamę, ale nie jest to ten rodzaj rozgłosu, którego najbardziej pragniemy - wyjaśnia na łamach "Dużego Formatu".
Sprawa rozgrzała media i internautów. Pawłowska początkowo zareagowała krótkim oświadczeniem na Twitterze, gdzie napisała: "Wiele miesięcy temu zakomunikowałam mężowi, że chcę rozwodu - z przyczyn, których nie będę komentować (…). Od tamtej pory padłam ofiarą hejtu. Dalsze kłamstwa zamierzam ścigać prawnie".
Opowieść luźno oparta na faktach
Pawłowska na łamach "Dużego Formatu" przyznaje, że opisywany incydent w biurze Ordo Iuris miał miejsce dwa miesiące po tym, jak zakomunikowała mężowi decyzję o rozwodzie. Jej zdaniem nie miał on jednak związku z romansem. Nie chciała przy tym odpowiedzieć na pytanie, czy z Zychem tworzą parę. - Nie chcę poruszać kwestii osobistych. Co do historii stworzonej w mediach... jest ona opowieścią luźno opartą na faktach i koloryzowaną. Do wielu medialnych pomyłek, przekręceń czy konfabulacji zdążyłam się przyzwyczaić w branży, w której pracuję. Obecnie mam jednak do czynienia z czymś niebywałym po prostu - wyjaśniała.
Autor tekstu przypomina słowa Pawłowskiej, która w 2019 roku w rozmowie z serwisem Rodzina.wiara.pl opowiadała o swoim małżeństwie. Była pracownica Ordo Iuris przekonywała wówczas, że razem z mężem starają się pielęgnować relację, a tym, co spaja ich małżeństwo jest dążenie do wspólnych wartości.
Zapytana na łamach "Dużego Formatu", co się stało z relacją, nie chciała odpowiedzieć. - Powtarzam: złożyłam pozew o rozwód. Ta informacja musi panu wystarczyć. W ogóle im mniej pan mnie będzie cytował, tym lepiej - dodała.
Ordo Iuris chciało zakazać rozwodów?
Sprawa rozłamu w Ordo Iuris jest o tyle ciekawa, że jeszcze w 2020 roku Tymoteusz Zych został zaproszony do debaty "Czas zakazać rozwodów". Teraz przekonuje, że początkowo nie chciał wziąć udziału w wydarzeniu o takim tytule. - Sformułowanie "czas zakazać" sprawia przecież, że nie będzie mowy o żadnej dyskusji, skoro konkluzja pada już na wstępie - tłumaczył w ubiegłym tygodniu. Ostatecznie zgodzili się na kompromisowy tytuł: "Czy czas zakazać rozwodów?".
Podczas debaty Zych omawiał polskie dane dotyczące wpływu rozwodów na samoocenę. Przekonywał, że w przypadku osoby rozwiedzionej samoocena jest dwukrotnie gorsza niż w przypadku osób pozostających w związkach małżeńskich. Oprócz tego dodawał, że osoby rozwiedzione pięciokrotnie rzadziej czują się szczęśliwie, zaś sześć razy częściej czują się nieszczęśliwymi.
Zapytany o tamten wykład mówi, że żadnego zakazu rozwodów nie postulował. - Nie jest tajemnicą, że wiele osób ze środowiska Ordo Iuris rozwiodło się lub rozwodzi. Z założenia miała być to organizacja broniąca praw człowieka, otwarta także na ludzi, którzy napotkali w swoimi życiu trudności lub popełnili błędy. Sam zawsze uważałem, że jeśli wartości tradycyjne będą promować wyłącznie praktykujący katolicy, pozostający w długoletnich małżeństwach, daleko nie zajdziemy. Podstawowych norm mogą przecież bronić również osoby rozwiedzione czy ludzie mający skłonności homoseksualne - tłumaczy "Dużemu Formatowi".
Źródło: "Duży Format"