Rozkłada wszystkich na łopatki - teraz rusza do walki
- Jako europoseł będę się upominać o interesy normalnych ludzi, którzy tu żyją i pracują. Podkarpacie ma szansę zostać perłą polskiej nowoczesności - opowiada Wirtualnej Polsce czołowa eurowyborcza kandydatka SLD-UP na Podkarpaciu i jednocześnie mistrzyni świata w karate tradycyjnym, Marta Niewczas.
WP: Andrzej Kędzierawski: Co jako europosłanka zamierza Pani zrobić dla Polski?
Marta Niewczas: Moją stałą dewizą było zawsze pracować dla ludzi. Naczelnym hasłem europejskiej lewicy jest - Po pierwsze człowiek. To oznacza, że we wszystkim co będę robić jako europoseł, będę się upominać o interesy normalnych ludzi. Ludzi, którzy tu żyją i pracują.
Lewica na przestrzeni historii zawsze kojarzyła się z postępem i nowoczesnością. Z pracą na rzecz zrównoważonego rozwoju. To właśnie jest najważniejsze hasło mojej kampanii. Lobbować na rzecz zrównoważonego rozwoju Europy. Dzięki temu takie regiony jak Województwo Podkarpackie mają szansę na dodatkowe środki z UE i wzrost gospodarczy. Nasze piękne Województwo, mimo że na razie słabsze ekonomicznie, ma ogromny potencjał – jak choćby Dolina Lotnicza, z nowoczesnymi technologiami, czy największa informatyczna firma Asseco wraz z wieloma mniejszymi, innowacyjnymi przedsiębiorstwami regionu. Przy wsparciu europejskich pieniędzy na inwestycje w infrastrukturę i kapitał ludzki mamy szansę stać się w krótkim czasie regionem – perłą polskiej nowoczesności.
WP: Na jakim poziomie zna Pani język angielski oraz czy zna Pani inne obce języki?
- Językiem angielskim posługuję się swobodnie. Podczas kariery sportowej uczestniczyłam w kilkudziesięciu wyjazdach zagranicznych, zawody, zgrupowania gdzie płynne posługiwanie się językiem angielskim jest niezbędne. Mam wielu znajomych i przyjaciół za granicą, z którymi porozumiewam się w tym języku.
WP: Jakie jest Pani doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?
- Posiadam doświadczenie w działalności publicznej. Jestem radną miasta Rzeszowa drugą kadencję, obecnie wiceprzewodniczącą Rady Miasta Rzeszowa. Członkiem Komisji Gospodarki Komunalnej i Inwestycji, Komisji Ekonomiczno – Budżetowej oraz Komisji Sportu. Działam w kilku organizacjach społecznych. Posiadam również doświadczenie w kontaktach z instytucjami międzynarodowymi. W tym względzie mogę pochwalić się sukcesem, jakim było przyznanie Rzeszowowi, m.in. dzięki moim osobistym zabiegom i kontaktom, organizacji Mistrzostw Europy w karate w 2006 roku.
WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?
- Nie sądzę. Pięć lat obecności Polski w Unii Europejskiej to cywilizacyjny sukces naszego kraju. Oczywiście zdarzają się projekty ustaw lub dyrektyw, które z punktu widzenia interesów Polski należy korygować lub udoskonalać, lecz nie można mówić tu o istotnych zagrożeniach. Są w naszym kraju siły polityczne, które straszyły Polaków Unią, jednak minione 5 lat pokazało, że żadne z tych wyimaginowanych zagrożeń nie miało miejsca.
WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?
- Konieczność dostosowywania polskiego prawa do standardów unijnych wyszła Polsce tylko na dobre. Wiele patologicznych zjawisk udało się dzięki temu w kraju graniczyć, unijna inspiracja pozwoliła także na poprawę jakości naszego prawa. Jest jednak pewna sfera praw, w której państwa unijne mogłyby mieć własne, oryginalne rozwiązania. Mam na myśli zgłasza sferę kultury i tradycji. Generalnie jestem zwolenniczką dalszej pogłębionej integracji wewnątrz Unii, a co za tym idzie usprawnienia jej funkcjonowania.
WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?
- Chrześcijańskie korzenie mają niemalże wszystkie państwa UE, nie widzę powodu dla którego akurat Polska miałaby uzurpować sobie prawa do określania w innych krajach co jest ich tradycją, a co nie. Tradycje religijne, choć ważne, nie powinny wpływać na sposób organizacji państw. Jestem zwolenniczką rozsądnego oddzielenia spraw kościelnych od państwowych. WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?
- Ten podział pewnie jeszcze w jakiejś mierze istnieje. Jednak to przede wszystkim od „nowych” państw w UE jak Polska, zależy czy podział się utrzyma czy nie. To my musimy się zdecydować na to czy chcemy dalszej integracji, dalszego szybkiego rozwoju gospodarczego Europy. Czy też będziemy tylko tę chęć udawać, strasząc rodaków ciągle jakimiś zagrożeniami i obawami. To od nas zależy czy idziemy odważnie do przodu czy zostaniemy w ogonie rozwojowym UE.
WP: Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?
- Rosja, to dla Polski przede wszystkim szansa, a nie zagrożenie. To nasz kraj powinien być forpocztą, głównym kreatorem polityki UE wobec Rosji. Trzeba odrzucić fobie i stać się odważnym graczem, także w kwestii energetyki. Ostatnie wahania cen surowców na rynkach światowych pokazały, że potęga każdego państwa oparta tylko na surowcach, jest chwiejna. Zatem i Rosja szukać będzie w UE wsparcia w wielu dziedzinach. My więc tam powinniśmy być, a nie stać z boku obrażeni i patrzeć jak inni robią z Rosją dobre interesy.
WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?
- Nie mam nic przeciwko, aby takie państwa ja Turcja, czy Ukraina stały się w przyszłości członkami UE. Warunkiem jest tylko sprawne funkcjonowanie tych państw na odpowiednim poziomie cywilizacyjnym. My, obecni członkowie UE powinniśmy im w tym pomagać. Jak kiedyś pomagano nam.
WP: Jakie jest Pani stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?
- Jestem raczej zwolenniczką ekologicznych metod zarówno produkcji jak i w ogóle sposobu życia. Wydaje mi się, że pogoń za ciągłym udoskonalaniem metod produkcji i maksymalizowaniu wydajności ma swój kres. Ludzie coraz wyraźniej zwracają się w kierunku ekologii. To także szansa dla rolnictwa z województwa, które reprezentuję. Eksport naszych ekologicznych produktów już rośnie w ostatnich latach. Tę naszą pozycję trzeba wzmacniać. To także zadanie dla europarlamentarzystów.
WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałaby Pani pracować i dlaczego?
- Mam na myśli szczególnie dwie, tj. Komisję Rozwoju Regionalnego oraz Komisję Kultury i Edukacji. Ta pierwsza dla przedstawiciela Województwa Podkarpackiego, jest niezwykle istotna. Jak wspominałam na wstępie zrównoważony rozwój to jedno z najważniejszych zadań dla parlamentarzysty na mojego regionu.
Tę drugą komisję wybrałam za racji swojego przygotowania i doświadczenia zawodowego. Oprócz tytułów sportowych, które uzyskałam, jestem drem nauk o kulturze fizycznej, wykładowcą Uniwersytetu Rzeszowskiego. Od lat angażuję się w sprawy udoskonalania systemu edukacji (od podstawowej po wyższą) oraz kwestie zdrowego trybu życia młodzieży, jej przygotowania motorycznego, itp. To kwestie niezwykle mi bliskie i mam na tym obszarze spore doświadczenie.
WP: Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Panią? Co wyróżnia Panią spośród innych kandydatów?
- Jeśli spojrzycie Państwo na liderów list innych ugrupowań, to znajdziecie tam ludzi spoza naszego województwa, mam zatem wątpliwości, czy chodzi tu o troskę o nasz region czy o umieszczenie w parlamencie działaczy partyjnych krajowego szczebla. Ja podkreślam cały czas, iż jestem stąd, znam zalety i problemy naszego regionu, od lat nad nimi pracuję.
A tak na marginesie to ciekawe, że wśród czterech liderów list wyborczych największych ugrupowań, trzech to działacze prawicy – Pan Janowski w PSL, Pan Krzaklewski w PO i oczywiście Pan Poręba w PiS. Zachęcam zatem mieszkańców naszego Podkarpacia o poglądach centrowych i lewicowych do głosowania na moją skromną osobę.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników.