Rozbił się śmigłowiec niedaleko stacji kolejowej w Londynie
Rano niedaleko stacji kolejowej w centrum Londynu rozbił się śmigłowiec - poinformowała BBC, powołując się na świadków. Śmigłowiec zawadził o dźwig w dzielnicy Vauxhall. Wypadek nie miał znamion ataku terrorystycznego - podała brytyjska policja. Zginął pilot helikoptera i osoba, która znajdowała się na terenie budowy - poinformowała policja. Operator dźwigu może mówić o dużym szczęściu. Po raz pierwszy od lat spóźnił się do pracy.
16.01.2013 | aktual.: 23.01.2013 11:52
Zobacz zdjęcia: Śmigłowiec runął na jezdnię i stanął w ogniu
Helikopter Agusta 109 leciał dość nisko i zawadził o dźwig na budowie jednego z apartamentowców. Śmigłowiec i dźwig spadły na bardzo ruchliwą ulicę. Wiadomo, że spłonęły dwa samochody, które znalazły się w pobliżu. Trwa też przeczesywanie Tamizy w poszukiwaniu innych ofiar wypadku. Agencja Associated Press zwraca uwagę, że nieopodal znajduje się siedziba brytyjskiej agencji wywiadowczej MI6.
Ofiary wypadku
Na krótkiej konferencji policja poinformowała, że zginął pilot helikoptera i osoba znajdująca się w budynku na terenie budowy. Dźwig bowiem upadając, wbił się w budowany budynek.
Operator dźwigu może mówić o dużym szczęściu. Po raz pierwszy od lat spóźnił się do pracy. - Mógł być tam w kabinie, na samym szczycie - opowiadał dziennikarzowi RMF FM jeden z budowlańców pracujących przy konstrukcji wieżowca.
Londyńska policja podaje, że 13 osób jest rannych. Jeszcze 6 osób znajduje się w szpitalach. Jeden mężczyzna, wyciągnięty z płonącego samochodu, jest w stanie krytycznym.
Jak informuje "Daily Mail", część osób rannych to pracownicy budowy. Wciąż nie ma informacji, czy wśród nich są Polacy.
"Dziwny" lot śmigłowca
- Pilot rozbitego śmigłowca niedługo przed wypadkiem poprosił o zgodę na zmianę planu lotu i lądowanie na lądowisku w Battersea, w centrum Londynu, z powodu złej pogody - poinformował rzecznik właściciela lądowiska. Maszyna uderzyła w dźwig podczas zniżania do lądowania na pobliskim lądowisku.
Jak relacjonują świadkowie, śmigłowiec chwilę przed wypadkiem wydawał dziwne dźwięki a potem nagle uderzył w dźwig i spadł prosto na jezdnię. Na ulicy Wandsworth leżały płonące szczątki. Obecnie ogień jest już ugaszony.
- Usłyszałem ogłuszający hałas. Ulica wypełniła się ogniem i dymem. To było zupełne szaleństwo, jakby nagle wybuchła bomba - relacjonował świadek wypadku.
W Londynie jest dziś duża mgła i być może, to miało wpływ na katastrofę. Z ziemi unosi się słup dymu, widoczny z bardzo daleka.
Według Sky News najprawdopodobniej Agusta 109 - wystartował z lądowiska po drugiej stronie Tamizy. - Staramy się nie ruszać wraku, który zostanie dokładnie zbadany podczas dochodzenia - powiedział radiu RMF FM rzecznik londyńskiej straży pożarnej.
Policja zamknęła kilka lokalnych dróg i stację metra. Na miejscu trwa śledztwo.