"Rotterdam" z azbestem nadal w Polsce
Statek na pokładzie którego znajduje się co
najmniej dwa tysiące ton materiałów skażonych azbestem, do
zamknięcia "Dziennika Bałtyckiego" nie opuścił
gdańskiego portu. Kapitan statku był do tego zobowiązany na mocy decyzji, którą w czerwcu
wydał Urząd Morski w Gdyni.
11.07.2006 | aktual.: 11.07.2006 07:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do późnych godzin wieczornych statek stał spokojnie przy nabrzeżu Rudowym w gdańskim porcie i nic nie wskazywało na to, że zamierza podporządkować się decyzji Urzędu Morskiego. Co więcej, ani kapitanat gdańskiego portu, ani Straż Graniczna nie otrzymały z pokładu tego statku sygnału, że chce on poddać się kontroli granicznej i opuścić Trójmiasto - pisze "Dziennik Bałtycki".
Do północy będziemy czekać na taki sygnał. Jesteśmy w każdej chwili przygotowani na odprawienie tej jednostki. Póki co jednak kapitan "Rotterdamu" nie zgłosił takiego zapotrzebowania- mówił gazecie kmdr por. dr Grzegorz Goryński, rzecznik prasowy morskiego oddziału Straży Granicznej.
Na wypłynięcie "Rotterdamu" czekał do północy także Andrzej Królikowski, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni, który nakazał jednostce opuszczenie portu. Decyzja miała klauzulę natychmiastowej wykonalności i we wtorek rano statku nie powinno już być w Gdańsku. Jeśli "Rotterdam" będzie stał dziś na nabrzeżu wręczę przedstawicielowi armatora upomnienie. W ciągu tygodnia statek będzie musiał opuścić Gdańsk- wyjaśnia dyrektor Królikowski.
Jeśli wypełniony azbestem wycieczkowiec nie wypłynie do 18 lipca, sprawa ponownie trafi do wojewody pomorskiego. (PAP)