"Rosyjskie komentarze są haniebne"
Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski uznał za haniebne rosyjskie komentarze dotyczące uchwały Sejmu w sprawie 17 września 1939 r. Zdaniem PiS ostra reakcja Rosji to skutek "miękkiej polityki" obecnego rządu. Według SLD polsko-rosyjskim stosunkom zaszkodziła awantura polityczna wokół treści uchwały. PSL radzi zaś przeczekać całą sprawę. Z kolei szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak podkreśla, że uchwała jest wyrazem troski "o prawdę i polską tożsamość".
W środę Siergiej Markow z kierowanej przez premiera Rosji Władimira Putina partii Jedna Rosja uznał uchwałę polskiego Sejmu za "poważny błąd polityczny". - Zrównywanie nazistowskiego reżimu, który chciał unicestwić Polaków, i Armii Czerwonej, która ich wyzwoliła, jest poważnym błędem politycznym. Gdyby nie Armia Czerwona, to współcześni Polacy byliby służącymi i prostytutkami u Aryjczyków - powiedział Markow.
Z kolei rosyjskie MSZ oświadczyło, że uchwała Sejmu RP dotycząca wydarzeń 17 września 1939 roku "czyni poważną szkodę wysiłkom, zmierzającym do rozwoju normalnych, dobrosąsiedzkich relacji między naszymi krajami"
PO: potrzeba czasu, by ostygły emocje
Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że wypowiedź Markowa była "haniebna". - Mam nadzieję, że jest to tylko taka ekstrema, która jest w każdym parlamencie. Takie ekstremalne głosy odrzucam, bo one nie służą budowaniu dobrych relacji polsko-rosyjskich - zaznaczył.
Pytany o stanowisko rosyjskiego MSZ Chlebowski podkreślił, że jego zdaniem uchwała nie przeszkodzi w naprawie dobrych stosunków polsko-rosyjskich.
- Jeżeli popatrzymy na uchwały z 2005 czy 2006 roku, to one miały znacznie większy ciężar gatunkowy i większą wymowę, a nie wzbudzały takich emocji. Potrzebny jest czas, abyśmy wszyscy ostygli w tych emocjach i niepotrzebnych brutalnych komentarzach - zaznaczył szef klubu Platformy.
PSL: wypowiedź Markowa to "wyskok"
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa, że Polska powinna nie stracić nerwów i wytrzymać wypowiedzi rosyjskich polityków dotyczące sejmowej uchwały w sprawie 17 września. - W Rosji zmiany mogą być tylko ewolucyjne, a nie rewolucyjne, trzeba to przeczekać. Tam się nie zmieni nic z dnia na dzień - ocenił. Jak dodał, w uchwale sejmowej są podane "fakty i tylko fakty". - Trudno z tymi faktami dyskutować - podkreślił polityk ludowców.
Żelichowski nazwał "wyskokiem" wypowiedź Markowa. - Socjologowie twierdzą, że w normalnym społeczeństwie jest 7% ludzi z odchyleniami od normy, a w ciałach wybieralnych 30%. Trudno - ironizował.
SLD: zaszkodziła kłótnia PiS i PO
Z kolei szef SLD Grzegorz Napieralski jest zdania, że zaszkodziła przede wszystkim awantura polityczna wokół treści uchwały w sprawie 17 września, a nie sam uchwała. - Kłótnia, która odbyła się między politykami PiS i PO, spór o słowa, doprowadził do tego, że przeniosło się to także na arenę międzynarodową - powiedział dziennikarzom Napieralski.
Zaznaczył jednak, że żałuje, iż takie wypowiedzi pojawiają się po stronie rosyjskiej. - Te dwa narody powinny szukać dzisiaj pojednania pomimo trudnej historii. (...) Wierzę, że rozsądek wygra i nasze narody będą się zbliżały, a nie oddalały, nie zapominając o trudnej historii - podkreślił Napieralski.
PiS: polski rząd jest za miękki
- Jedynym postępowaniem ze strony władz rosyjskich, które byłoby na miejscu, byłoby złożenie ubolewania z powodu śmierci ofiar, które Polska poniosła w trakcie II wojny światowej, w tym również z powodu działań sił zbrojnych ZSRR - skomentował oświadczenie rosyjskiego MSZ wiceszef sejmowej komisji spraw zagranicznych Karol Karski (PiS).
- Uchwała Sejmu oddaje prawdę historyczną, była wyrazem konsensusu wszystkich ugrupowań zasiadających w polskim parlamencie, a stanowisko Rosji wyłącznie pokazuje, jak państwo to odległe jest jeszcze od rozliczenia się ze swoją przeszłością, a także jak funkcjonowanie tego państwa daleko odbiega od standardów demokratycznych - podkreślił.
W ocenie rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka stanowisko rosyjskiego MSZ nie jest wynikiem sporu politycznego o treść uchwały, lecz rezultatem "miękkości polityki historycznej polskiego rządu". - To wynika z polityki rządu premiera Donalda Tuska i z polityki PO, która ewidentnie ulega kłamstwom i fałszerstwom, o których słyszymy z Moskwy. (...) Taka miękkość polskiego rządu sprawia, że słyszymy coraz głośniej, że mamy jakieś rezolucje i uchwały w Rosji - powiedział Błaszczak.
Zaznaczył, że to nie PiS, zgłaszając swój projekt uchwały ws. 17 września 1939 r., doprowadziło do zaognienia w stosunkach polsko-rosyjskich. - Wyraźnie z Moskwy płyną kłamliwe słowa, a rząd premiera Tuska nie reaguje tak, jak zareagować powinien. (...) Nam zależy na bardzo dobrych relacjach z Rosją, ale te relacje muszą być oparte o prawdę. Jeżeli są one budowane na fundamencie kłamstwa, to nie mogę być trwałe - mówił Błaszczak.
Kancelaria Prezydenta: budujmy dobre relacje oparte na prawdzie
Szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak pytany przez dziennikarzy o nieprzychylne rosyjskie komentarze na temat uchwały Sejmu dotyczącej 17 września 1939 roku podkreślił, że uchwała ta jest "wyrazem troski polskiej o jakość naszego życia publicznego, o prawdę, o polską tożsamość".
- Jestem przekonany, że wszyscy ludzie dobrej woli chcą budować relacje oparte na prawdzie. Jeżeli szanujemy się wszyscy nawzajem, to myślę, że takie proste przesłanie jest wręcz konieczne po to, żeby takie relacje budować. Poza tym należy pamiętać, że mówienie prawdy nie jest przeciwko komuś. Budujmy dobre relacje, ale oparte na prawdzie - zaakcentował Stasiak.
Sejm przyjął w środę przez aklamację uchwałę w 70. rocznicę agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku. Podkreślono w niej, że w wyniku paktu Ribbetrop-Mołotow "dokonano IV rozbioru Polski". Ponadto zbrodnię na polskich oficerach w Katyniu określono jako "zbrodnię wojenną", która ma "znamiona ludobójstwa".