Uciekł Putinowi. Ujawnia przerażające fakty o rosyjskiej armii

Rosyjski żołnierz Paweł Filatiew jako pierwszy mundurowy armii Putina odsłonił szczegółowe kulisy przygotowań do wojny i opisał swój dwumiesięczny pobyt na południowym froncie Ukrainy. Z jego relacji wyłania się zgoła odmienny obraz stanu rosyjskiej armii, aniżeli codziennie przekazywany przez Kreml. – Kradzieże, korupcja, brak zarządzania żołnierzami. Król jest nagi. Widzimy to na bieżąco na wojnie w Ukrainie – mówi Wirtualnej Polsce płk Maciej Matysiak, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert Fundacji Stratpoints.

Paweł Filatiew brał udział w wojnie na Ukrainie jako członek 56. pułku powietrznodesantowego
Paweł Filatiew brał udział w wojnie na Ukrainie jako członek 56. pułku powietrznodesantowego
Źródło zdjęć: © Twitter.com | @ChrisO_wiki, Twitter
Sylwester Ruszkiewicz

18.08.2022 | aktual.: 18.08.2022 18:05

Paweł Filatiew to 33-letni były rosyjski spadochroniarz, który brał udział w wojnie w Ukrainie jako członek 56. pułku powietrznodesantowego. Jego oddział został wysłany do ataku na Chersoń w pierwszych dniach inwazji. Z powodu odniesionych na polu walki obrażeń oka trafił do szpitala, został ewakuowany z frontu i już nigdy tam nie powrócił.

W trakcie rekonwalescencji napisał 141-stronicowy pamiętnik zatytułowany "ZOV", w którym opisał m.in. bezład w rosyjskiej armii. Został on opublikowany w rosyjskich mediach społecznościowych, a sam Filatiew uciekł z Rosji przed aresztowaniem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Surowe ziemniaki i czerstwy chleb"

Z relacji żołnierza wynika, że przed atakiem na Ukrainę przechodził szkolenie jako spadochroniarz na Krymie i ujawnił, że warunki pobytu żołnierzy tam były fatalne.

"W barakach jednostki nie było łóżek, które zostały zaatakowane przez sforę bezpańskich psów, karmionych przez personel jadalni (…) Łóżko odnalazło się w innym baraku, w którym brakowało prądu" – relacjonuje Filatiew. I jak dodaje, przeniósł się do taniego hotelu po zakończeniu sezonu wakacyjnego na Krymie.

Jak później pisał: "Musiałem biegać jak bezdomny z jednego baraku do drugiego, szukając łóżka do spania, aż znalazłem mieszkanie do wynajęcia na własny koszt po 3 tygodniach". Krytykował również jedzenie, które określił jako przerażające: "Nie ma wystarczającej ilości jedzenia dla wszystkich, ziemniaki w zupie na wodzie są surowe, chleb jest czerstwy" – opisywał. Na mundur czekał dziesięć dni. Na buty miał się nie doczekać, więc kupił za swoje pieniądze.

Rozmówca Wirtualnej Polski pułkownik Maciej Matysiak podkreśla, że trudno jest zweryfikować autentyczność pamiętnika rosyjskiego żołnierza. – Ale jeśli nawet jest to element wojny informacyjnej, bo zapiski mogą być autentyczne lub nie, to nie ma to większego znaczenia. Bowiem problem w rosyjskiej armii, który został opisany, widzimy od samego początku wybuchu wojny w Ukrainie – mówi nam płk Maciej Matysiak.

"Putin traktuje ich jak bydło"

I przypomina sprzeczność w przekazie o armii Putina. – Z jednej strony mamy defilady, marsze i pokaz siły rosyjskiej armii - na użytek propagandy Kremla. A z drugiej strony te przekazy weryfikuje wojna w Ukrainie. A tam Rosjanie walczą jak podczas II wojny światowej. Brakuje im decyzyjności dowódców i mają sprzęt niskiej jakości. Z kolei żołnierz dostaje niewielkie, wydzielone racje żywnościowe i walczy w przegniłych kamizelkach kuloodpornych. I jest traktowany przez dowódców jak bydło – mówi WP płk Maciej Matysiak.

We wspomnieniach rosyjskiego żołnierza przewija się również wątek odbywanego na Krymie treningu strzeleckiego. "W środku lata. Ciepło 50 stopni plus. Żołnierze w końcu wrócili do bazy wyczerpani, odwodnieni i wygłodzeni, mając tylko jedną suchą paczkę żywności na 3-4 mężczyzn" - opisano. Według Filatiewa, "to nie było hartowanie ciała, ale nic innego jak sabotaż własnej armii".

W ocenie płk. Macieja Matysiaka przypomina to czasy socjalistyczne i obecność rosyjskich żołnierzy w Polsce.

- Rosjanie marnotrawili wówczas bardzo dużo rzeczy i środków, bo byli na tzw. rozliczeniu wojennym. Mówili: "A to się jakoś da załatwić". Na porządku dziennym były kradzieże paliwa, sprzedaż żywności, itp. Wygląda na to, że nic się nie zmieniło mentalnie. A zarządzanie państwem przez Putina w sposób mafijny i dyktatorski tylko wzmocniło przekaz. Jest to jedna, wielka degeneracja. Do tego oszukiwanie na każdym szczeblu. Każdy chce sobie uszczknąć, bo widzi, że system jest chory – ocenia ekspert Fundacji Stratpoints.

I jak podkreśla, na to wszystko nakłada się jeszcze korupcja w armii Putina. - Wszelkie kontrakty – czy to w przemyśle zbrojeniowym, logistycznym, czy transporcie – są obciążone złodziejstwem. Od zabezpieczenia koszar, poprzez dostawy żywności, aż po warunki socjalno-bytowe. To pokazuje jedną, wielka degenerację armii i rosyjskiego państwa. Król jest nagi, a przynajmniej porządnie obdarty z szat – podsumowuje płk Maciej Matysiak.

W pamiętnikach rosyjskiego żołnierza pojawia się temat udziału w wojnie rosyjskich żołnierzy. Zdaniem Filiatiewa, większość służących w armii nie jest zadowolona z tego, co się tam dzieje: z rządu i dowództwa, z Putina i jego polityki, z ministra obrony, który nawet nie służył w wojsku.

"Większość żołnierzy nie chce nikogo zabijać, a tym bardziej nie chce wojny, ale zobowiązuje nas patriotyzm, prawo, poczucie obowiązku wobec towarzyszy broni, nikt nie chce być tchórzem. Nie możemy rzucić broni i uciec.(…) Wielu jedzie tam, bo to przynajmniej szansa na jakiś zarobek. Uważam, że przesadziliśmy. Nie zaanektowaliśmy Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, tylko rozpoczęliśmy straszną wojnę. Wojnę, w której burzy się miasta, i która prowadzi do śmierci dzieci, kobiet i osób starszych" - pisze Filiatew.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosyjska armiasiergiej szojgu
Wybrane dla Ciebie