Rosyjski historyk: Putin nie wymanewruje Tuska
Nikołaj Swanidze, znany rosyjski historyk i publicysta, uważa, że Rosja powinna odtajnić wszystkie dokumenty dotyczące mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku. Według niego, Moskwa jednak nie jest wciąż gotowa do powiedzenia prawdy o tej zbrodni, a Władimir Putin może próbować w Katyniu przekonać Donalda Tuska, iż to Niemcy rozstrzelali polskich oficerów, albo że nie wiadomo, kto ich rozstrzelał. Dodał przy tym, że to byłoby działanie bezsensowne, bo Tuska nie da się wymanewrować.
05.02.2010 | aktual.: 05.02.2010 19:51
- Myślę, że jeśli Władimir Putin w danym wypadku poszedłby na pełne odtajnienie, uznał to, co realnie wydarzyło się w historii, to byłoby to wyłącznie z pożytkiem dla wizerunku Rosji w świecie. Nie mówiąc już o stosunkach rosyjsko-polskich - powiedział Nikołaj Swanidze w radiu Echo Moskwy, komentując zaproszenie przez premiera Rosji Władimira Putina szefa polskiego rządu Donalda Tuska w kwietniu do Katynia na uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni katyńskiej.
Historyk, który jest członkiem prezydenckiej komisji ds. przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę Rosji, a także Izby Społecznej, struktury doradczej przy prezydencie, skupiającej przedstawicieli organizacji pozarządowych, zaznaczył jednak, że "Rosja wciąż nie jest gotowa do powiedzenia prawdy". - Nie jest gotowa do rozstania się z historycznymi mitami - dodał. Swanidze uznał również, że jeśli Putin nie będzie gotowy do "twardej i szczerej rozmowy" z Tuskiem to ta wizyta nie będzie miała "żadnych pozytywnych następstw".
- W żaden sposób nie udaje się nam oddzielić towarzysza Stalina od naszej dumnej historii. Nie wiedzieć czemu, stanowi to u nas jedną całość. Prowadzi to do tego, że istnieje cały szereg zakazanych dla nas tematów historycznych. I im bardziej są dla nas zakazane, tym chętniej zajmują się nimi nasi sąsiedzi - wskazał.
Jak dodał, Polska "mówi i będzie mówiła o Katyniu". - Dlatego, że my o Katyniu nie mówimy. To samo dotyczy Wielkiego Głodu na Ukrainie, paktu Ribbentrop-Mołotow. Dlaczego nie nazywamy rzeczy po imieniu? - zapytał Swanidze.
Pytany, czego więc można oczekiwać od tej wizyty, "bo przecież Putin nie zaprosił polskiego premiera, by porozmawiać z nim o pogodzie", historyk odpowiedział, że o pogodzie - nie. - Może będzie próbował przekonać Tuska , że istnieją inne dane; że to Niemcy rozstrzelali polskich oficerów; albo że nie wiadomo, kto ich rozstrzelał - przewiduje Swanidze.
Podkreślił przy tym, że takie przekonywanie Tuska "jest zajęciem bezsensownym" - podkreślił Swanidze. - Tuska nie da się wymanewrować. Za Tuskiem stoi opinia publiczna Polski. Ta interesuje go bardziej, niż opinia publiczna Rosji lub opinia Władimira Putina. Tusk będzie twardo stał na swoim. Tym bardziej, że Tusk ma po swojej stronie fakty historyczne - powiedział.
"Putin w Polsce wyszedł z wychodka i nie umył rąk"
Po wizycie Putina w Polsce we wrześniu zeszłego roku, przy okazji obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, Swanidze ostro skrytykował szefa rosyjskiego rządu za niewskazanie tam Stalina jako ponoszącego winę za mord na polskich oficerach w 1940 roku. Porównał to do nieumycia rąk "po wyjściu z wychodka".
- Byłby to gest historycznego oczyszczenia, elementarnej higieny. Tak jak po wyjściu z wychodka myje się ręce - zauważył wówczas Swanidze na łamach ukazującego się w internecie niezależnego pisma "Jeżedniewnyj Żurnał". - I nic więcej. Ten gest nic by nas nie kosztował. W żaden sposób by nas nie upokorzył - dodał.
Swanidze zwrócił wtedy uwagę, że Putin w Polsce jedynie uznał Katyń za zbrodnię. - No, dobrze, zbrodnia. Ale czyja zbrodnia? Wujka Pietii? Przegięcie na prowincji? Zbrodnia jest, a zbrodniarzy nie ma. Gdzie są zbrodniarze? - pytał. Jego zdaniem, "Putin nie powiedział w Polsce tego, co najważniejsze". - Tego, czego oczekiwali od niego Polacy; tego, co jest powszechnie znane i wymagało od niego tylko potwierdzenia, prostej konstatacji dawno udowodnionego i udokumentowanego faktu. A mianowicie, że 5 marca 1940 roku na posiedzeniu Politbiura WKP(b) cała sowiecka wierchuszka ze Stalinem na czele postawiła podpisy pod zbrodniczym rozkazem o rozstrzelaniu wziętych do niewoli polskich oficerów - wyjaśnił.
Swanidze podkreślił wówczas również, że "i Zachód byłby zadowolony, i Polacy, którzy o swoich grzechach w tym dniu mówili otwarcie". - Polacy z ich wyostrzoną, zranioną wrażliwością narodową i odwieczną śmiertelną obrazą na Rosję; Polacy znający nas jak zły szeląg - oni w pełni by to docenili - podkreślił. - Jednak - nie. O Stalinie - ani słowa. Oznacza to, że w istocie niczego nie powiedziano i niczego nie uznano - dodał wtedy historyk.
Swanidze zwrócił również uwagę, że Putin "nigdzie nie uznał też, iż pakt Ribbentrop-Mołotow był błędem; osobistym błędem Stalina". - Wprost przeciwnie - wypowiedział słowa o "uzasadnionej" decyzji sowieckiej dyplomacji w tamtych warunkach - wskazał. - To nie jest potępienie. To jest usprawiedliwienie - zaznaczył w "Jeżedniewnym Żurnale".