Rosyjski dziennik "Wiedomosti": Krym był błędem, do którego Rosja długo się nie przyzna. Głównym motywem było niedopuszczenie do rozszerzenia wplywów NATO
• Przyłączenie Krymu było oczywistym błędem - podał dziennik "Wiedomosti"
• "Bezpośrednim następstwem operacji krymskiej stał się konflikt w Donbasie"
• Głównym motywem było niedopuszczenia do rozszerzenia NATO - sugeruje dziennik
• Skutek działań: duży kryzys w gospodarce i podzielenie społeczeństwa
18.03.2016 | aktual.: 18.03.2016 14:16
Przyłączenie Krymu stało się oczywistym błędem, do którego jeszcze przez długi czas nie przyzna się ani Kreml, ani większość obywateli Rosji - ocenia rosyjski dziennik "Wiedomosti" w artykule wstępnym. Tego dnia mija druga rocznica aneksji półwyspu. Zdaniem "Wiedomosti" po wydarzeniach z marca 2014 roku w sposób nieodwracalny zmieniła się polityka Rosji.
"Bezpośrednim następstwem operacji krymskiej stał się konflikt w Donbasie (...). Aspekty hybrydowe tej wojny, w której Rosja jakoby nie uczestniczy, zostały przeniesione na ogólne zasady polityki zagranicznej" - ocenia gazeta. "(Prezydent) Władimir Putin w ostatnich latach zajmuje się głównie polityką zagraniczną, ponieważ eksport (do tej sfery) technologii operacji specjalnych wydaje się oszałamiająco skuteczny" - wskazuje dziennik.
W opinii gazety właśnie takim kolejnym projektem była operacja wojskowa w Syrii i otwarte pozostaje pytanie o możliwe następne projekty.
Dziennik wyraża ocenę, że głównym motywem Rosji w walce o wpływy w Kijowie, a następnie w samej "operacji krymskiej" było pragnienie niedopuszczenia do rozszerzenia NATO. "Teraz NATO jest w krajach nadbałtyckich. Ukrainę straciliśmy jako partnera i otrzymaliśmy wielki kryzys zaufania u pozostałych (krajów) - nawet w ramach Eurazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej" - zauważa gazeta.
W polityce wewnętrznej zdaniem "Wiedomosti" "postkrymska mobilizacja i retoryka antyzachodnia umożliwiły bezprecedensowy atak na instytucje społeczeństwa obywatelskiego - niezależne media, organizacje pozarządowe i obrońców praw człowieka".
"Społeczeństwo podzieliło się na dwa nierówne obozy, które nie rozumieją się wzajemnie" - wskazuje dziennik. "Krymska większość" jest przytłaczająca - przyłączenie Krymu popiera od 80 proc. do 95 proc. Rosjan. Wysoki pozostaje poziom zaufania do prezydenta "jako symbolu odrodzenia wielkości państwa". Przy czym - wskazują "Wiedomosti" - jest to "negatywna" wielkość państwa: gdy niezbędny jest obraz wroga, "którego nieustannie trzeba zwyciężać".
Dziennik opisuje następstwa wydarzeń sprzed dwóch lat w sferze gospodarki. Przypomina, że w odpowiedzi na sankcje zachodnie, ogłoszone nie w odpowiedzi na aneksję Krymu, lecz na działania w Donbasie, Rosja ograniczyła import produktów żywnościowych. Do dalszych ograniczeń - w relacjach z Turcją i Egiptem - doprowadziła operacja syryjska. "To wszystko spotęgowało obserwowany strukturalny kryzys w gospodarce, uderzyło w sferę bankowości i szereg branż przemysłu i usług, przyspieszyło wzrost cen konsumpcyjnych. (...) Kapitał wycofał się z kraju, recesja przedłuża się" - relacjonuje gazeta.
Jak zauważa, "konfrontacja z Zachodem stała się bodźcem do militaryzacji gospodarki, w miejsce przeprowadzenia reform strukturalnych". Dziennik przyznaje, że Rosjanie odnoszą się ze stoicyzmem do kryzysu gospodarczego, m.in. dlatego że jeszcze od czasów Związku Radzieckiego znany jest im status "negatywnej wielkości" ich państwa.
"Przyłączenie Krymu stworzyło nową agendę dla Rosji na następne lata, wpłynęło na wszystkie sfery życia obywateli rosyjskich. Wszystkie ważne decyzje podejmowane są teraz w ramach tej agendy, większość ważnych wydarzeń jest związana z nią w taki czy inny sposób" - oceniają "Wiedomosti". To brzemię zdaniem gazety, "niesie cały kraj, w absolutnej większości - dobrowolnie".
"RG": mieszkańcy Krymu postrzegają "lata aneksji ukraińskiej jako odległą historię"
Rządowa "Rossijskaja Gazieta" opublikowała obszerny artykuł autorstwa prezydenta Krymu Siergieja Aksjonowa, który pisze, że mieszkańcy Krymu postrzegają obecnie "lata aneksji ukraińskiej jako odległą historię".
"W ciągu dwóch lat półwysep odwiedzili politycy i biznesmeni z Japonii, Chin, Francji, Włoch, Niemiec, Polski, Izraela i innych krajów. Coraz więcej ludzi na świecie dowiaduje się prawdy o rosyjskim Krymie, która przebija się przez mur kłamstwa i cenzury w zachodnich mediach" - pisze Aksjonow.
"Nie można powiedzieć, że presja z zewnątrz zupełnie nie odbiła się na krymskiej gospodarce, bo mimo wszystko zależność półwyspu od Ukrainy była znaczna w wielu aspektach. Ale nie doszło do katastrofy, na którą liczyli wrogowie Rosji i Krymu" - zauważa Aksjonow.
Przyznaje on, że "jednym z najbardziej bolesnych krymskich problemów pozostaje korupcja", a infrastruktura turystyczna nie odpowiada jeszcze standardom międzynarodowym. Jednocześnie Aksjonow wyraża w artykule nadzieję, że w tym roku półwysep przyjmie 6 milionów turystów.