Rosyjska zemsta na Niemcach. "Sytuacja bardzo poważna"

– Moskwa może wykorzystać kryzys energetyczny i obawy przed wzrostem cen, by podsycać niepokoje społeczne w Niemczech – ostrzega polityk Partii Zielonych Konstantin von Notz. Obawy są uzasadnione. Jak wynika z oceny przewodniczącego Parlamentarnego Gremium Kontrolnego niemieckiego Bundestagu, Rosja może tej zimy próbować wzniecać napięcia społeczne w Niemczech, używając w tym celu internetowych kampanii dezinformacyjnych.

Rosyjska dezinformacja. To może grozić Niemcom zimą
Rosyjska dezinformacja. To może grozić Niemcom zimą
Źródło zdjęć: © PAP | DMITRY ASTAKHOV / SPUTNIK / GOVERNMENT PRESS SERVICE POOL
Mateusz Czmiel

15.09.2022 | aktual.: 15.09.2022 10:54

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

– Sytuacja jest bardzo poważna – mówi DW Konstantin von Notz, który w Bundestagu z reprezentuje Zielonych. – Ostatnie tygodnie znów pokazały, że Niemcy są podatne na działania rosyjskie.

Moment, który von Notz wybrał na ogłoszenie swojej przestrogi, nie był przypadkowy. Mieszkańcy Niemiec coraz częściej odczuwają skutki gwałtownie rosnących cen energii po wstrzymaniu dostaw gazu przez Moskwę w odwecie za zachodnie sankcje.

W odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainę Unia Europejska podjęła szereg daleko idących kroków karnych wobec Rosji. Jak na razie większość Niemców popiera sankcje. Służby bezpieczeństwa obawiają się jednak, że Rosja będzie próbowała wzniecać obawy przed brakiem gazu lub żywności podczas nadchodzącej zimy, aby podsycać opór wobec takich działań.

– Nasze służby wywiadowcze od dawna obserwują, że prorosyjscy gracze organizują kampanie na portalach społecznościowych, takich jak Telegram, w celu zatrucia dyskursu publicznego i podzielenia naszego społeczeństwa – mówi von Notz. – W czasach, w których żyjemy, musimy być szczególnie uważni. Historia ze sfałszowanym wideo z Annaleną Baerbock pokazała to właśnie po raz kolejny.

Sprawa Annaleny Baerbock

Incydent, do którego się odwołuje von Notz, daje wyobrażenie o tym, co może czekać Niemcy. Pod koniec sierpnia niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock zadeklarowała w Pradze wsparcie dla rozdartej wojną Ukrainy "niezależnie od tego, co myślą moi niemieccy wyborcy". Uwaga ta była częścią długiej wypowiedzi, w której Baerbock powiedziała też na przykład, że jej rząd pomoże ludziom w Niemczech radzić sobie z rosnącymi kosztami życia.

Ale jak wynika z analizy Disinformation Situation Centers, stowarzyszenia różnych organizacji pozarządowych zajmujących się dezinformacją, w ciągu kilku godzin na prorosyjskich kontach na Telegramie zaczęły krążyć nagrania z tym wyrwanym z kontekstu jednym zdaniem. Były one często uzupełniane wprowadzającymi w błąd fragmentami innych nagrań lub nagłówkami zniekształcającymi właściwą wypowiedź Baerbock.

Klipy rozeszły się w błyskawicznym tempie. Wkrótce pojawiły się i na innych platformach mediów społecznościowych, takich jak Facebook, Twitter, Instagram i YouTube, gdzie były udostępniane głównie przez działaczy Alternatywy dla Niemiec (AfD) i Partii Lewicy (Die Linke), a także z kont skrajnej prawicy. W ten sposób dotarły one do publiczności w Niemczech i zaledwie dzień po wystąpieniu Baerbock w Pradze na Twitterze pojawił się niemieckojęzyczny hashtag wzywający do jej rezygnacji.

– Incydent pokazuje znaczenie współdziałania prokremlowskich graczy rosyjskich z tutejszymi, niemieckimi, dla szerzenia dezinformacji – mówi Julia Smirnova z think tanku Institute for Strategic Dialogue, jednej z organizacji, które uczestniczyły w badaniu.

Główny cel rosyjskiej dezinformacji

Próby wpływania przez Moskwę na opinię publiczną w Niemczech nie są zjawiskiem nowym. Od czasów zimnej wojny kraj ten jest uważany za jeden z głównych celów sowieckich względnie rosyjskich operacji informacyjnych, czyli wojny informacyjnej. W ostatniej dekadzie jednym z głównych obszarów, na których jest ona toczona, stały się media społecznościowe.

Tylko w latach 2015-21 badacze zidentyfikowali ponad 700 rosyjskich kampanii dezinformacyjnych mających na celu wzmocnienie istniejących podziałów w niemieckim społeczeństwie lub stworzenie nowych. Dotyczyły one wielu bardzo różnych zagadnień, od imigracji po prawa człowieka. – To się zmieniło, gdy w lutym rosyjskie czołgi wjechały na Ukrainę – mówi Smirnova. Od tego czasu działania dezinformacyjne Moskwy kręcą się niemal wyłącznie wokół wojny. Poza tym prorosyjscy gracze "krótko po rozpoczęciu rosyjskiej agresji podjęli kwestię niedoboru energii w Europie i przedstawili ją jako konsekwencję zachodnich sankcji, a bardziej ogólnie jako konsekwencję solidarności Zachodu z Ukrainą".

– Rosyjska propaganda rozpowszechnia narrację, jakoby Niemcy musieli marznąć z powodu Ukrainy – mówi Smirnova. – Teraz, gdy zima jest już za progiem, ta narracja ma największy potencjał dotarcia do ludzi, którzy mają uzasadnione obawy i troski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Próba sił

Badania przeprowadzone przez inne organizacje potwierdzają tę ocenę. Pia Lamberty z berlińskiego instytutu badawczego CeMAS mówi, że spodziewa się dalszego wzrostu rosyjskich kampanii dezinformacyjnych w zimie.

– Doświadczenie uczy nas, że w czasach napięć społecznych Rosja nasila swoje działania, aby jeszcze bardziej destabilizować państwa demokratyczne – mówi psycholog społeczny. Coś podobnego można było zaobserwować, gdy w 2015 roku setki tysięcy ludzi uciekały przed wojną w Syrii do Niemiec.

– Gdy kraje stają w obliczu wielkich wyzwań społecznych, takich jak zbliżający się zimowy kryzys energetyczny w Niemczech, istnieje możliwość, że ludzie staną się bardziej solidarni i zbliżą się do siebie – twierdzi Lamberty. – Często jednak dzieje się odwrotnie i dochodzi do wzrostu nacjonalizmu i egoizmu. Dezinformatorzy bardzo umiejętnie pracują z ludzką psychiką, właśnie od tego zaczynają i starają się wzmocnić takie tendencje.

Jak dotąd protesty w Niemczech przeciwko rosnącym kosztom życia, a zwłaszcza cenom energii, były stosunkowo słabe. Ale to może się zmienić teraz, gdy nadejdą pierwsze chłodne, jesienne noce. Partie z obu krańców politycznego spektrum już zapowiedziały "gorącą jesień" z regularnymi poniedziałkowymi demonstracjami.

Jednocześnie prorosyjscy gracze mogą próbować radykalizować te protesty, korzystając z ukierunkowanych kampanii dezinformacyjnych – obawia się poseł do Bundestagu Konstantin von Notz. – Żeby jednak nie było żadnych nieporozumień. Każdy w naszym kraju ma prawo do demonstrowania przeciwko rosnącym cenom i do wychodzenia z tym protestem na ulicę, dzięki Bogu – mówi. – Ale my wszyscy, politycy, dziennikarze, obywatele, musimy uważać, żebyśmy nie pozwolili sobie nieświadomie na instrumentalizację tego procesu przez graczy, którzy nie mają na myśli dobra naszego społeczeństwa. To niewątpliwie będzie próba sił.

Źródło artykułu:Deutsche Welle