Rosyjscy specjalsi działają w Libii. Kolejne punkty dla Kremla w walce z Zachodem
Rosyjskie siły specjalne z baz w Egipcie wspierają generała Khalifa Haftara w Libii. Oznaczać to może, że Kreml zachęcony sukcesem operacji w Syrii postanowił włączyć się do kolejnego konfliktu w „pierścieniu ognia” otaczającym Unię Europejską, aby zyskać kolejny przyczółek w walce z Zachodem.
Według nieoficjalnych źródeł w Egipcie i USA, rosyjscy żołnierze i drony operują z przynajmniej dwóch baz w Sidi Barrani i Marsa Matrouh w zachodnim Egipcie. Do baz tych latały także rosyjskie samoloty transportowe.
Rzecznik prasowy armii w Kairze zaprzecza, jakoby na terenie jego kraju stacjonowały obce wojska, ale to nie podważa rewelacji, które jako pierwsza ujawniła agencja Reuters. Rosjanie nie muszą formalnie należeć do sił zbrojnych Federacji i mogą być pracownikami prywatnej firmy. Wiele krajów stosuje takie rozwiązania, które pozwalają uniknąć dyplomatycznych niezręczności i wielu formalności.
Rosjanie mają wspierać generała Khalifa Haftara, którego wojska w 2014 r. pokonały islamistów we wschodniej Libii. Od tamtej pory jego siedziba znajduje się w Bengazi, kolebce rewolucji, która obaliła Muamara Kadafiego w 2011 r. Wojska i milicje wierne generałowi kontrolują dużą cześć Cyrenejki, złoża ropy naftowej i rafinerie. Haftara popierają Egipt i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Z kolei o współpracy z Kremlem ma świadczyć niedawna wizyta w Moskwie i spotkanie z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem.
W przeszłości Haftar współpracował z CIA. Wiele lat mieszkał w USA, jednak obecnie jego siły występują przeciwko uznawanemu przez Waszyngton i ONZ rządowi w Trypolisie. Nic jednak nie jest proste w państwie upadłym, jakim stała się Libia. O kontrolę nad złożami ropy naftowej i gazu, rafineriami i szlakami przemytniczymi walczy wiele organizacji i milicji. Na przykład pojawiły się też doniesienia o wsparciu amerykańskich i brytyjskich samolotów dla operacji prowadzonych przez Haftara przeciwko islamistom.
Punkt nacisku na Europę
Libia jest ważnym elementem „pierścienia ognia” otaczającego Unię Europejską. Na terenie kraju znajdują się bogate złoża dobrej jakościowo ropy naftowej. Jednym z wytłumaczeń wsparcia Zachodu dla rewolucji przeciwko Kadafiemu była chęć przejęcia kontroli nad tymi bogactwami. Przez Libię biegnie także główny szlak przerzutu imigrantów z Afryki do Włoch. W 2016 r. trasę tę pokonało ok. 160 tys. ludzi.
Rosyjskie zaangażowanie przypomina interwencję Moskwy w Syrii po stronie potępianego przez Zachód prezydenta Baszara el-Asada. Rosjanie uratowali go przed upadkiem i uzyskali wpływ na konflikt, który ma duże znaczenie nie tylko dla Bliskiego Wschodu, ale także dla Europy.
Stosunkowo niewielka interwencja w Libii, podobnie jak w Syrii, może Rosji dać kolejne narzędzie wpływu i nacisku na kraje południa Europy, a dalej na Brukselę. Za brak zaangażowania w rewolucję przeciwko Kadafiemu Kreml zapłacił niemal całkowitym wykluczeniem z gry o Libię. Teraz Rosjanie starają się wykorzystać chaos i wejść w próżnię pozostawioną przez brak zdecydowania i woli działania Stanów Zjednoczonych i Europejczyków.