Rośnie napięcie na Zachodnim Brzegu po tragicznej śmierci 1,5‑rocznego dziecka
W nocy z czwartku na piątek w wiosce Duma izraelscy osadnicy podpalili palestyński dom, w którym spała rodzina Dałabszeh. Zginął półtoraroczny Ali, a jego czteroletni brat Ahmed i rodzice Saed i Riham zostali ciężko ranni. Na Zachodnim Brzegu wybuchły protesty.
31.07.2015 | aktual.: 01.08.2015 12:22
- Mój syn Ibrahim wybiegł z domu, bo usłyszał krzyki sąsiada. Zobaczył leżących na ziemi Saeda i Riham, w płomieniach, a nad nimi stały dwie zamaskowane osoby - mówi w rozmowie z WP mieszkający tuż obok Muhammed Dałabszeh, kuzyn Saeda. Ibrahim zawrócił do domu po braci, a w tym czasie napastnicy uciekli. Synowie Muhammeda ruszyli, żeby pomóc Saedowi i jego żonie. - Ibrahim usłyszał płacz dziecka dochodzący ze środka płonącego domu. Zawinął sobie twarz mokrą ścierką. W środku nic nie widział, na Ahmeda naprowadził go płacz chłopca, udało mu się go uratować - opowiada ojciec. 18-miesięczny Ali zginął w pożarze.
Saed, Riham i Ahmed z poważnymi poparzeniami przybywają obecnie w izraelskim szpitalu.
Władze Autonomii Palestyńskiej obarczyły odpowiedzialnością za atak izraelskie władze. "To jest bezpośrednia konsekwencja dekad tolerowania osadniczego terroru przez izraelski rząd. Od 2004 roku doszło do ponad 11 tysięcy ataków na palestyńskie domy, samochody, kościoły, meczety, drzewa, a sprawcy pozostali bezkarni" - napisał w oświadczeniu Saeb Erejkat, jeden z najwyższych rangą palestyńskich polityków.
Izraelskie władze również potępiły atak. Premier Benjamin Netanjahu nazwał atak "karygodnym i przerażającym aktem terroru w każdym aspekcie". - Państwo Izrael zajmuje zdecydowane stanowisko wobec terroryzmu, niezależnie od tego, kim są sprawcy - powiedział.
Duma pogrążyła się w żałobie. To spokojna wieś, nie ma tu protestów. Wiele osób pracuje w pobliskich izraelskich osiedlach, bo przy kulejącej palestyńskiej gospodarce nie mogą znaleźć innego zatrudnienia.
W zeszłym roku radykalni osadnicy podpalili samochód i zniszczyli zbiornik z wodą. Ale takie ataki są tu relatywnie rzadkie w porównaniu z sąsiednimi miejscowościami - twierdzą mieszkańcy. W pobliskim Mughajjer, ekstremiści podpalili meczet w listopadzie zeszłego roku. Wieś Qusrę uzbrojeni osadnicy nachodzą regularnie.
- Teraz boję się wypuścić dzieci z domu, ale boję się też o nie, gdy wracają do domu i idą spać - mówi mieszkanka wioski Fateh w rozmowie z WP. - Miał być pokój, miała być niepodległość, i nic z tego nie ma. Ciągle tylko powtarzają, że jesteśmy terrorystami. Ale gdzie tu są terroryści? Niemowlak Ali był terrorystą? Jego matka Riham jest terrorystką? Nie wiem co robić. Nic nam nie pozostaje, jak tylko schylić się, podnieść z ziemi kamień i rzucić - dodała łamiącym się głosem, gdy procesja pogrzebowa ruszyła z meczetu na pobliski cmentarz.
Duma leży na Zachodnim Brzegu, palestyńskim terytorium okupowanym przez Izrael od 1967 roku. Izrael osiedla tam swoją ludność cywilną, tworząc rozrzucone po całym terytorium żydowskie kolonie, w których dziś mieszka ponad pół miliona Izraelczyków. ONZ uważa osadnictwo za pogwałcenie prawa międzynarodowego. Radykalne skrzydło ruchu osadniczego jest odpowiedzialne za tysiące ataków na Palestyńczyków i ich własność. Według oenzetowskiej agencji humanitarnej (OCHA), od początku tego roku doszło do 120 takich zdarzeń na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej. Ale w 94 proc. przypadków, śledztwa prowadzone przez izraelskie siły bezpieczeństwa są umarzane - wynika z danych izraelskiej organizacji praw człowieka Jesz Din.
- Albo będą udawać, że nie mogą ustalić kto jest odpowiedzialny, albo uznają sprawców za niepoczytalnych. Zawsze tak robią - twierdzi Mahmoud, mieszkaniec Dumy.
Napastnicy wypisali na ścianach podpalonego domu "Niech żyje Mesjasz" oraz "rewanż". Żydowscy ekstremiści od lat prowadzą politykę mszczenia się na Palestyńczykach za działania własnego, izraelskiego rządu, które uznają za wrogie wobec projektu osadniczego. Choć w koalicji rządzącej znajduje się partia Żydowski Dom, aktywnie wspierająca osadnictwo, we wtorek i środę doszło do starć między osadnikami a armią, bo żołnierze mieli wyburzyć dwa budynki w osiedlu Bet El, zgodnie z wyrokiem izraelskiego Sądu Najwyższego. By uspokoić osadników, rząd Netanjahu ogłosił zgodę na budowę 300 nowych mieszkań w tym samym osiedlu.
Na pogrzeb niemowlaka przyszła cała wieś, przyjechali też palestyńscy politycy, m.in. premier Autonomii Palestyńskiej Rami Hamdallah oraz wieloletni poseł izraelskiego parlamentu, Palestyńczyk Muhammed Barake.
Gdy trwały ceremonie pogrzebowe, w Strefie Gazy i w wielu miejscach na Zachodnim Brzegu wybuchły protesty, m.in. w Jerozolimie Wschodniej i w Hebronie. W miejscowości Dżifna, izraelski snajper zastrzelił 17-letniego Palestyńczyka, Laitha Fadela al-Khaledi. W Strefie Gazy, zginął drugi 17-latek, Mohammed Hamed al-Masri, gdy z innymi protestującymi zbliżył się do muru na granicy z Izraelem. Kilka osób zostało rannych.
Z Dumy dla Wirtualnej Polski Ala Qandil