Rosną szanse Buzka na objęcie stanowiska szefa PE
Jerzy Buzek ma większe szanse od Włocha
Mario Mauro, by zostać wybranym w lipcu na chadeckiego
przewodniczącego Parlamentu Europejskiego (PE), Polakowi sprzyja
nie tylko poparcie Niemców, ale także przedwyborcze sondaże.
10.04.2009 | aktual.: 10.04.2009 11:32
Według tych sondaży, partia Lud Wolności premiera Włoch Silvio Berlusconiego, który promuje Mauro, wcale nie będzie miała po czerwcowych wyborach do PE najsilniejszej delegacji w chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej (EPL) - głównej sile w europarlamencie.
Zamiast 40 deputowanych zapowiadanych przez Berlusconiego, przedstawione w tym tygodniu w Brukseli przez London School of Economics, Trinity College i firmę doradczą Burson-Marsteller sondaże dają jej 25 reprezentantów. Czyli dokładnie tyle samo co Platformie Obywatelskiej, z której listy startuje Buzek.
Ponadto do EPL ma wejść - według sondaży - czterech europosłów włoskich ze Związku Chrześcijańskich Demokratów i Demokratów Centrum, a także trzech z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Oznacza to, że delegacje polska i włoska w EPL mogą być wyrównane w najbliższej kadencji.
- Upada główny argument Berlusconiego, że to Włochom należy się przewodniczenie PE - oceniły źródła w PE zbliżone do kierownictwa Platformy Obywatelskiej. Ponadto nie wiadomo, jak włoscy wyborcy ocenią prowadzoną przez Barlusconiego akcję ratunkową po trzęsieniu ziemi w Abruzji i czy nie wyrażą tego w wyborach do PE.
Pierwsze miejsce we frakcji chadeckiej - według sondaży - utrzymają Niemcy z 35 eurodeputowanymi CDU i CSU. A oni deklarują poparcie dla Buzka już od ubiegłego roku, kiedy po raz pierwszy pojawiły się informacje, że to były polski premier mógłby objąć stanowisko szefa PE.
Zapewniały o tym zarówno źródła w CDU jak i w socjaldemokratycznej SPD, współtworzącej z CDU/CSU koalicję rządzącą w Niemczech. Deklarację poparcia dla Buzka złożył też w miniony weekend niemiecki komisarz UE Guenter Verheugen, przychylnie o polskim eurodeputowanym wypowiadał się też lider socjalistów w PE Martin Schulz.
- Choć Buzek nie jest jeszcze oficjalnym kandydatem, to mogę powiedzieć, że go bardzo cenię - powiedział w marcu Schulz.
Schulz nieoficjalnie liczy, że dwie największe frakcje w PE: chadecka i socjalistyczna zawrą porozumienie, by wspólnie zarządzać PE i podzielić się najważniejszymi stanowiskami, takimi jak kwestorzy, przewodniczący komisji i wreszcie przewodniczący PE. Przez pierwsze dwa i pół roku europarlamentem kierowałby chadek, np. Buzek, a przez kolejne socjalista, czyli np. Schulz.
Temu po cichu uzgodnionemu porozumieniu w marcu zagroził Berlusconi zgłaszając kandydaturę Mauro.
Jak dowiedziała się PAP, na ostatnim szczycie EPL w marcu w Brukseli Berlusconi miał przekonywać, że jego partia osiągnie najlepszy wynik w wyborach parlamentarnych i w rezultacie będzie mieć najliczniejszą delegację narodową w grupie. Chwalił się 65- procentowym poparciem w sondażach. Ponadto przekonywał, że żaden Włoch nigdy nie miał przywileju przewodniczenia PE. Włochy miały za to jeszcze ważniejsze stanowisko - szefa Komisji Europejskiej, które w latach 1999-2004 sprawował Romano Prodi.
Mauro może liczyć na poparcie eurodeputowanych z południowych krajów w grupie - Portugalii, Hiszpanii czy Grecji. Kandydata Berlusconiego nie poprą natomiast Niemcy, czy inne kraje z tzw. północy UE.
- Kluczowe będzie zachowanie Francuzów, bo tak jak oni zagłosują Rumuni - przewidują źródła w EPL.
Póki co Francuzi deklarują poparcie dla Buzka, choć stawiają warunek: nie mogą stracić funkcji szefa frakcji, którą od 2007 roku sprawuje eurodeputowany UMP Joseph Daule.
- Buzek to dobry kandydat; bardzo szanowany eurodeputowany. Uważamy, że nadszedł czas, by przewodniczącym został przedstawiciel nowego kraju UE - powiedział francuski eurodeputowany UMP Alain Lamassoure. Zastrzegając, że ostateczną decyzję francuska delegacja podejmie po wyborach czerwcowych do PE, Lamassoure powiedział, że kandydatura Polaka wywołała pozytywne reakcje, jak tylko została ujawniona.
Na niekorzyść Mauro działa też to, że w przypadku gdyby on został kandydatem chadeków, utrudniłoby to planowaną koalicję z socjalistami w sprawie zarządzania PE. Dla Schulza raczej nie do przyjęcia byłoby porozumienie z człowiekiem Berlusconiego. To przecież włoski premier nazwał go w 2003 roku "kapo Schulz" podczas debaty w europarlamencie.
Joseph Daul powiedział niedawno, że jeśli frakcja nie osiągnie porozumienia w sprawie swego kandydata drogą konsensusu, to zostanie przeprowadzone głosowanie.
Obecnie we frakcji EPL zasiada 24 posłów włoskich i 15 polskich (14 wybranych z list PO i jeden z PSL).
Wybór przewodniczącego PE będzie też związany z obsadą innych stanowisk unijnych, w tym szefa Komisji Europejskiej i Wysokiego Przedstawiciela ds. Polityki Zagranicznej. Najpewniej wybór zostanie dokonany w ramach pakietu z zachowaniem równowagi politycznej i geograficznej, tzn. jeden kraj ma małe szanse na obsadę dwóch stanowisk.
Inga Czerny