PolskaRosjanie zbezcześcili ciała ofiar

Rosjanie zbezcześcili ciała ofiar


Pozorowane sekcje zwłok. Nagie ciała w foliowych workach, na które położono odzież przygotowaną do ubrania zwłok. Tak właśnie postąpili Rosjanie z ofiarami smoleńskiej katastrofy. Po dwóch latach nie wiadomo, co było przyczyną ich śmierci, nie wiadomo również, dlaczego wszyscy zginęli, a Tu-154M rozpadł się na drobne części. Wiemy natomiast na pewno: polski rząd okłamał Polaków, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i z należytą starannością.

Rosjanie zbezcześcili ciała ofiar
Źródło zdjęć: © newspix.pl

– W moim przekonaniu doszło do znieważenia zwłok śp. Przemysława Gosiewskiego, do naruszenia czci i szacunku zmarłego, jednak ze względu na dobro postępowania nie mogę nic więcej powiedzieć – oświadczył nam mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik rodziny byłego wicepremiera.

Badania zwłok Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki nie dały odpowiedzi na pytanie, jaka była przyczyna ich śmierci. Amerykański patolog, prof. Michael Baden, w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” mówi wprost: należy ekshumować wszystkie ciała i dopiero po ich zbadaniu można stwierdzić, co było przyczyną katastrofy.

Szokujące ustalenia

Najpierw okazało się, że Rosjanie sfałszowali dokumentację medyczną: w wielu przypadkach z ich opisem nie zgadzał się rzeczywisty wygląd i wiek danej osoby, nie mówiąc już o tym, że Rosja nie przekazała żadnych zdjęć ofiar. To właśnie ze względu na rażące nieścisłości w opisach ciał Zbigniewa Wassermanna, ministra koordynatora w rządzie PiS, Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki prokuratura z urzędu zdecydowała o ekshumacji ich ciał.

„Biorąc pod uwagę wątpliwości, które pojawiały się w toku przedmiotowego śledztwa [chodzi o postępowanie dotyczące smoleńskiej katastrofy – red.], związane z treścią dokumentacji sądowo-medycznej dotyczącej śp. Przemysława Gosiewskiego, Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie przeprowadziła szereg czynności procesowych, zmierzających do ich weryfikacji i całkowitego wyjaśnienia. Ponieważ jednoznacznie nie wyjaśniono tych wątpliwości, WPO w Warszawie zwróciła się do biegłych z Katedry Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu o stosowną opinię. Biegli uznali, że wątpliwości tych nie da się wyjaśnić w inny sposób, jak poprzez oględziny i sądowo-medyczne otwarcie i badanie zwłok” – czytamy w komunikacie Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Po ekshumacjach rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej szokująca – nagie, nieumyte ciała zostały włożone do foliowych worków, które szczelnie zawiązano. Zwłoki trafiły później do trumien, które przyjechały do Polski, gdzie członkowie rodzin usłyszeli, że nie wolno ich otwierać ze względu na przepisy sanitarne i rosyjską jurysdykcję.

Po dwóch latach wreszcie okazało się, że ekshumacje są niezbędne i według naszych informacji wątpliwości dotyczą nie tylko trzech ciał, ale także wielu innych.

Sekcje, które rzekomo wykonano w Rosji, były działaniami pozorowanymi – rozcięto ciała, a później w jamach brzusznych zaszyto rękawiczki, gazy, kawałki drewna, ziemię i śmieci, które znalazły się na stole sekcyjnym. Przynajmniej w jednym przypadku część narządów nie została zaszyta, ale Rosjanie włożyli je do worków razem z ciałem.

– To woła o pomstę do nieba. Przecież lepiej traktuje się zwierzęta. Przedstawiciele polskiego rządu, którzy do tego dopuścili, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej, a cały naród musi poznać szczegóły. Nie wolno pozwolić na to, by sprawa została zamieciona pod dywan, tak jak próbowano to zrobić dwa lata temu – mówi nam oburzony Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, szefa Komitetu Katyńskiego, który zginął w smoleńskiej katastrofie.

To właśnie Andrzej Melak, który był w Moskwie na identyfikacji ciała brata, pierwszy ujawnił, w jak skandaliczny sposób obchodzili się Rosjanie z ciałami ofiar smoleńskiej katastrofy, jak brudne ciała polewano wodą z butelki, by je „umyć”.

– Już wtedy podejrzewałem, co się mogło stać z ciałami naszych bliskich, ale nawet w najczarniejszych wyobrażeniach nie przypuszczałem, że mogą sprofanować zwłoki – dodaje Andrzej Melak.

Nic się nie zgadza

Premier Donald Tusk, godząc się na warunki postawione przez Rosjan, doprowadził do tego, że nie dysponujemy żadnym wiarygodnym dowodem w sprawie katastrofy.

– Na pytanie, dlaczego wrak Tu-154M nadal nie trafił do Polski, płk Jerzy Artymiak, szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej, przyznał, że nie mamy wpływu na czynności rosyjskich śledczych. Powiedział również, że „Rosja jest suwerennym krajem, powiedziałbym, mocarstwem” – relacjonowała Anita Czerwińska, szefowa warszawskiego klubu „Gazety Polskiej”, która towarzyszyła Beacie Gosiewskiej podczas rozmowy z wojskowymi śledczymi.

To, że polski rząd praktycznie oddał śledztwo Rosjanom, odbiło się na całym polskim postępowaniu. Nie mamy wiarygodnej dokumentacji medycznej, nie otrzymaliśmy zdjęć z miejsca katastrofy zrobionych tuż po tragedii, nie wiemy, gdzie i w jaki sposób zostały wyznaczone sektory, według których określono miejsce rozmieszczenia części samolotu i w których miały znajdować się poszczególne ciała.

Dokumentacja, która trafiła do Polski po wielu miesiącach, była niekompletna i niewiarygodna – do dziś polscy śledczy nie mogą się doprosić o wszystkie akta.

(...)

Dorota Kania, Artur Dmochowski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)