Rosjanie utrudniają wjazd na Krym. Tatarscy aktywiści alarmują
• Służby utrudniają przejazd na półwysep na południu Ukrainy
• Rosjanie całkowicie wstrzymali ruch pojazdów i osób we wsi Kałanczak
• Ukraiński wywiad: to działania związane z manewrami "Kaukaz 2016"
• Tatarscy aktywiści alarmują: zgromadzili dużo żołnierzy i sprzętu bojowego
• "Poziom zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej wzrasta"
09.08.2016 | aktual.: 09.08.2016 19:28
Służby graniczne Rosji na zaanektowanym Krymie od kilku dni utrudniają przejazd na półwysep przez granicę administracyjną z obwodem chersońskim na południu Ukrainy, co - zdaniem komentatorów w Kijowie - wywołuje poważne zaniepokojenie co do zamiarów Moskwy.
We wtorek Rosjanie zamykali i otwierali punkt kontrolny w okolicach wsi Czonhar na północno-wschodnim odcinku granicy między Ukrainą i Krymem, całkowicie wstrzymali ruch pojazdów i osób we wsi Kałanczak na odcinku północno-zachodnim, a przez położony nieopodal punkt kontrolny Czapłynka przepuszczali jedynie ludzi, którzy jechali na półwysep.
Ukraiński wywiad wojskowy ocenia, że działania te związane są z przygotowaniami do rosyjskich manewrów "Kaukaz 2016", w których mają uczestniczyć jednostki wojskowe stacjonujące na Krymie. Tatarscy aktywiści alarmują, że na północy półwyspu Rosjanie zgromadzili dużo żołnierzy i sprzętu bojowego, w tym czołgi.
- Poziom zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej wzrasta. Zawsze tak się dzieje, kiedy (Rosjanie - przyp. red.) prowadzą ćwiczenia w pobliżu granic Ukrainy - powiedział w rozmowie z gazetą internetową "Ukrainska Prawda" Wadym Skybycki, z głównego zarządu wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy. Skybycki zapewnił, że ukraińskie siły na granicy administracyjnej między Krymem i obwodem chersońskim są przygotowane do "reakcji na wszelkie możliwe zagrożenia".
Były premier, były minister obrony i były sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Jewhen Marczuk ocenił, że Rosja przygotowuje się do "zerwania obchodów 25. rocznicy niepodległości Ukrainy". - Rosja nie może zgodzić się na to, żeby 25-lecie ukraińskiej niepodległości przeszło spokojnie, by do Kijowa na obchody przybyli przywódcy głównych państw świata - napisał na Facebooku.
Jak wyjaśnił Marczuk eskalacja sytuacji na Krymie i w częściowo zajętym przez separatystów Donbasie może sprawić, że goście prezydenta Petra Poroszenki, którzy zamierzają przyjechać na obchodzoną 24 sierpnia rocznicę niepodległości, zrezygnują ze swych planów ze względów bezpieczeństwa. Swą obecność w Kijowie zapowiedział już w tym czasie prezydent Andrzej Duda.
Zdaniem Marczuka Rosja chce całkowicie zerwać obchody 25-lecia niepodległości, gdyż Ukraina - jak uznał - wyróżnia się dziś na tle innych państw.
- Ukraina już ponad dwa lata znajduje się w stanie wojny z Rosją. Są porażki, ale są też zwycięstwa. Ale tym, czego nie mają żadne inne państwa europejskie, jest ponad dwuletnie doświadczenie prowadzenia wojny z mocarstwem jądrowym. Wojny specyficznej, nietradycyjnej. Właśnie dlatego symbolika 25-lecia niepodległości Ukrainy jest dla Rosji szczególnie niebezpieczna, jest to niebezpieczny przykład dla niej samej i dla jej obecnych satelitów - oświadczył Marczuk.