Rosjanie szukają swoich krewnych. Putin zasypany skargami
"W czasie wojny Rosjanie złożyli rekordową liczbę skarg na Ministerstwo Obrony. Są niezadowoleni z wojny i domagają się odnalezienia zaginionych" - czytamy na portalu "Ważne historie". Jak podano, w 2022 r. co czwarta skarga dotyczyła wojny: na Ministerstwo Obrony skarżyło się więcej niż w ciągu ostatnich sześciu lat. Skargi do prezydenta stały się jedynym sposobem, aby dowiedzieć się czegoś o zaginionych wojskowych i wyrazić niezadowolenie z wojny".
10.06.2022 | aktual.: 10.06.2022 13:05
W Rosji praktycznie nie ma prawnych sposobów wypowiadania się przeciwko wojnie. "Za komentarz na portalu społecznościowym, plakat z gwiazdami lub książkę 'Wojna i pokój' grozi nawet 15 lat więzienia. W sondażach Rosjanie boją się wyrazić swoją prawdziwą opinię na temat wojny. Według socjologów z tego powodu sondaże pokazują, że 'operacja specjalna' cieszy się dużym poparciem wśród ludności" - czytamy na portalu.
Pozostaje tylko jeden sposób, by "legalnie" poskarżyć się na niesprawiedliwość, a nawet skrytykować działania władz – i za to nikt nie został jeszcze postawiony w stan oskarżenia.
Rekordowa liczba skarg
Należy napisać skargę do administracji prezydenta. "Zabrania się ścigania obywatela w związku z jego apelacją… z krytyką działalności tych organów lub urzędnika albo w celu przywrócenia, lub ochrony jego praw, wolności i uzasadnionych interesów" – mówi ustawa. "Zobowiązuje również do nieujawniania treści odwołań i szczegółów z życia prywatnego osoby, a władze są zobowiązane do odpowiedzi na te odwołania" - podkreśla portal.
Zobacz także
"Ważne Historie" wykazały, że w ciągu czterech miesięcy (styczeń-kwiecień) 2022 r. Rosjanie ponad milion razy skarżyli się prezydentowi na Ministerstwo Obrony. To więcej niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich sześciu lat.
Wpadka propagandysty. Wzrost zgonów
Od końca marca wiadomość o masowej śmierci rosyjskich żołnierzy na Ukrainie zaczęła przenikać nawet przez państwową propagandę. Na przykład prokremlowski "ekspert wojskowy" Jakow Kedmi na antenie "Soloviev Live" wątpił w powodzenie "operacji wojskowej" i powiedział, że "nie jest ona warta ofiar z ludzi". Od początku działań wojennych śmiertelność młodych mężczyzn w regionach znacznie wzrosła. W sieci pojawiło się też wiele informacji o kiepskim wyposażeniu rosyjskiej armii - jak zdjęcia przeterminowanych suchych racji żywnościowych czy apteczki z lat 70. XX wieku.
I to właśnie miało być powodem drastycznej zmiany tematu skarg na rosyjskie MON. "Do 2022 r. głównymi tematami były mieszkania dla wojska i ich rodzin, emerytury, pomniki, pochówki wojskowe i służba kontraktowa. Teraz Rosjanie narzekają na pracę wojskowych urzędów meldunkowych i rekrutacyjnych, poszukiwanie jeńców i zaginionych, służbę poborową i kontraktową lub zwalnianie ze służby, wypłaty dla żołnierzy kontraktowych, broń i w ogóle wojnę" - czytamy na portalu.
Tematyka skarg: praca wojskowych urzędów meldunkowych i poborowych - 83,5 tys., służba - 78,9 tys., usługa kontraktowa - 75,6 tys., płatności na rzecz żołnierzy - 67,7 tys., wykorzystanie sił Federacji Rosyjskiej za granicą - 55,7 tys., płatności dla weteranów - 41,7 tys., poszukiwanie osób zaginionych - 41,7 tys., inne - 179,3 tys.
W Rosji nie ma oficjalnej publicznej listy żołnierzy, którzy zginęli lub zostali schwytani w Ukrainie. Ostatni raz Ministerstwo Obrony poinformowało o stratach dopiero 25 marca: zgłosiło 1351 zabitych żołnierzy. Departament nie informuje też nic o jeńcach wojennych. Ich liczba znana jest jedynie ze słów strony ukraińskiej: w połowie kwietnia wicepremier Irina Wierieszczuk poinformowała, że w ukraińskiej niewoli przebywa około siedmiuset rosyjskich żołnierzy.
Szukają krewnych na własną rękę
Kiedy Ministerstwo Obrony przestało odpowiadać na prośby rodzimych żołnierzy, Rosjanie zaczęli szukać pomocy u prezydenta. Zaczęli masowo narzekać na brak pomocy w odnalezieniu jeńców wojennych i osób zaginionych. Według "Ważnych Historii" wpłynęło 41666 takich skarg.
Na portalach społecznościowych pojawiają się prośby o pomoc w odnalezieniu zaginionych żołnierzy. Krewni wojskowi piszą, że zwrócili się do Ministerstwa Obrony i wojskowych urzędów meldunkowo-zaciągowych, ale nie otrzymali odpowiedzi.