Rosjanie planują wielką operację na Dalekiej Północy. Podniosą zatopiony dok w Rosljakowie

Dok PD-50 w Rosljakowie, w pobliżu Murmańska na Półwyspie Koloskim, był używany do cumowania największych okrętów Floty Północnej. Zatonął w 2018 roku, podczas prowadzenia prac przy naprawie jedynego rosyjskiego lotniskowca Admirał Kuzniecow. Teraz Rosjanie mają ambitny plan wydobycia doku i przywrócenia mu dawnych funkcji.

Admirał Kuzniecow w doku PD-50
Admirał Kuzniecow w doku PD-50
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

20.01.2023 08:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pływający dok PD-50 na Dalekiej Północy był jedną z największych tego rodzaju konstrukcji na świecie. Powstał w Szwecji w 1980 roku na zamówienie radzieckiej marynarki wojennej.

Rosyjska marynarka wojenne w 2013 roku przekazała konstrukcję Rosnieftowi. Państwowa spółka naftowa miała wobec stoczni wielkie plany, gdyż rosła nadzieja na odkrycie dużych złóż ropy w wodach arktycznych.

W sierpniu 2018 roku Rosnieft ogłosił wielki plany budowy dwóch dużych suchych doków dla platform wiertniczych na terenie stoczni. Niestety, spełzły ona na niczym, bo gigantyczny PD-50 dwa miesiące później poszedł na dno.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak donosi "The Barents Observer", teraz jednak powstał projekt wydobycia 330-metrowej konstrukcji na powierzchnię. Plan ujawnił gubernator Murmańska Andriej Chibis podczas konferencji prasowej w środę. Nie jest znany jeszcze termin realizacji zadania ani przebieg operacji.

Rosjanie planują wielką operację na Dalekiej Północy. Podniosą zatopiony dok w Roslakowie

Nie będzie ona łatwa, bo dok waży 200 tysięcy ton. Ale warto się tego podjąć, bo - według Chibisa - pozwoli to przywrócić do życia stocznię.

"The Barents Observer" donosząc o planach reaktywacji doku w Rosljakowie przypomina, że katastrofa nastąpiła w czasie, gdy w porcie cumował pechowy lotniskowiec Admirał Kuzniecow. W wypadku zginęły dwie osoby, a cztery doznały obrażeń.

Dok pływający, w którym umieszczono na czas remontu lotniskowiec, okazał się pechowy. - W następstwie przerw w dostawach energii elektrycznej dla pływającego doku PD-50 doszło do awarii. Nie zdołano zapewnić odpowiedniego tempa zapełniania zbiorników balastowych doku i jego wnętrze zbyt szybko zalała woda - tłumaczył po katastrofie rzecznik stoczni Zwiezdoczka Jewgienij Gładyszew.

Sam lotniskowiec utrzymał na powierzchni. Wcześniej podawano, że na jego pokład upadł ciężki żuraw dźwigowy.

Ponieważ na północy Rosji nie było innych możliwości dokowania, zbudowano nowy dok lądowy w stoczni nr 35 w Murmańsku, gdzie Admirał Kuzniecow był remontowany.

Ale to nie zakończyło serii niefortunnych zdarzeń, jakie dotknęły rosyjską jednostkę, będącą dumą Moskwy. W grudniu 2019 roku na pokładzie wybuchł pożar. Kolejny przytrafił się w grudniu zeszłego roku.

Jak podaje "The Barents Observer", ostatnio w mediach społecznościowych pojawiło się wiele plotek o tym, że lotniskowiec nadal nie jest zdatny do żeglugi. W czerwcu 2021 roku dyrektor stoczni nr 35 został zatrzymany i usłyszał zarzuty kradzieży oraz sprzeniewierzenia środków finansowych przeznaczonych na prace nad Admirałem Kuzniecowem.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjadaleka północstocznia