Rosjanie znów oburzeni. Twierdzą, że "zaatakowano rosyjską ambasadę w Warszawie"
O rzekomej napaści na placówkę dyplomatyczną Federacji Rosyjskiej w stolicy Polski poinformował w czwartek Iwan Nieczajew, wiceszef departamentu informacji i prasy rosyjskiego MSZ. Moskwa zażądała od Warszawy zbadania "incydentu", który miał wydarzyć się w nocy z 11 na 12 listopada.
Wiele informacji, które podają rosyjskie media, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
O sprawie poinformowały w czwartek RIA Novosti. Według rządowej rosyjskiej agencji, nieznane osoby dwukrotnie próbowały "zaatakować rosyjską ambasadę w Polsce". Przez ogrodzenie nieruchomości przy ulicy Belwederskiej 49 wrzucono zdaniem Rosjan race i butelki z łatwopalną substancją. O informację w tej sprawie Wirtualna Polska poprosiła polską policję i MSZ, czekamy na odpowiedź.
Iwan Nieczajew z oburzeniem podkreślił, że podczas tego "ataku" polska policja miała rzekomo "biernie obserwować wydarzenia i nie próbowała zatrzymać intruzów".
- Wzywamy stronę polską do zapewnienia bezpieczeństwa rosyjskich placówek dyplomatycznych i konsularnych w Polsce oraz zagwarantowania nienaruszalności naszych placówek zagranicznych od bezprawnej ingerencji. Żądamy, aby właściwe organy RP zbadały incydent i postawiły winnych przed wymiarem sprawiedliwości - powiedział dyplomata RIA Novosti.
Rosjanie oburzeni: "zaatakowano rosyjską ambasadę w Warszawie"
Dodał, że taka sytuacja w ścisłym centrum Warszawy jest niepokojąca.
Incydent, o jakim informują teraz Rosjanie, a który wydarzyć się miał w zeszłym tygodniu, w nocy z 11 na 12 listopada, nie był podnoszony przez rosyjską ambasadę wcześniej, przed wezwaniem dyplomaty Federacji Rosyjskiej w Warszawie na rozmowę we wtorek późnym wieczorem. To spotkanie miało związek z wydarzeniami w Przewodowie.