"Rosjanie nas prowokują, chcą kolejnych sporów"
Prezydent Bronisław Komorowski został postawiony w bardzo trudnej sytuacji. Moim zdaniem powinien unikać teraz spotkania z władzami rosyjskimi w Katyniu. Sam mówił przecież, że relacje polsko-rosyjskie bardzo się zmieniły i są dobre. Okazuje się jednak, że Rosja wcale nie podziela tego zdania - pisze Paweł Kowal, były wiceszef MSZ, europoseł PJN.
11.04.2011 | aktual.: 11.04.2011 10:07
Decyzja o zmianie tablicy w Smoleńsku stawia prezydenta w sytuacji, w której musi wybierać, czy jechać, czy nie. Widać gołym okiem, że Rosjanie prowokują, budują napięcie i poprzez takie zachowanie chcą kolejnych sporów. Może to świadczyć także o tym, że celem rosyjskich władz jest odegranie się na premierze Donaldzie Tusku za jego kilka ostatnich, krytycznych wobec Moskwy wypowiedzi. Jest to w pewnym stopniu pokaz siły.
Wiosnę w stosunkach polsko-rosyjskich ogłoszono stanowczo zbyt wcześnie. Widać to nie tylko obserwując opieszałość prowadzenia śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej czy zwłokę w ujawnianiu akt zbrodni katyńskiej, ale także w codziennych relacjach. Absolutnie nie twierdzę, że prezydent powinien zrywać dialog z władzami Rosji. To byłoby nierozsądne. Jednak moim zdaniem Bronisław Komorowski, właśnie dla dobra tych relacji, powinien przełożyć dzisiejsze spotkanie z prezydentem Miedwiediewem.
Na tablicy, którą zdjęto, była istota rzeczy – kto kogo zamordował oraz w jakim celu zorganizowano zeszłoroczny wyjazd. Tę cenzurę Rosjan i sposób, w jaki tablica została zamieniona, trudno potraktować inaczej niż jako prowokację.