Rosjanie mają problem. Artyleria może uderzyć w ich logistykę pod granicą
Sukcesy ukraińskich wojsk w obwodzie charkowskim zwiększyły szansę na ostrzały artyleryjskie kolejnych terenów i głównych szlaków logistycznych, w tym mostów użytkowanych przez Rosjan. - Uderzenie w logistykę i przecięcie dostaw spowodowałoby ogromne trudności całego zgrupowania wojsk rosyjskich w tamtym rejonie. Ukraińcy są w stanie spod granicy ostrzeliwać też infrastrukturę na terytorium Rosji - mówi Wirtualnej Polsce prof. Piotr Grochmalski, dyrektor Instytutu Studiów Strategicznych Akademii Sztuki Wojennej.
13.05.2022 06:54
Sukcesy wojsk ukraińskich w rejonie Charkowa stają się faktem. Jak poinformował szef władz obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow, ukraińska armia prowadzi skuteczną kontrofensywę i kontroluje większość obwodu charkowskiego. Rosjanie mają utrzymywać się tylko na północy i wschodzie regionu - na kierunkach wołczańskim, kupiańskim i iziumskim oraz w mieście Bałaklija.
- Wyzwolenie w środę miejscowości Pytomnyk, leżącej około 20 km na północ od Charkowa, ma duże znaczenie, ponieważ umożliwia kontynuowanie naszej ofensywy - ocenił szef regionalnych władz w nagraniu zamieszczonym na profilu charkowskiej administracji obwodowej na Facebooku. Wojska najeźdźcy spychane są w kierunku granicy z Rosją.
Nieoficjalnie mówi się, że siły ukraińskiej kontrofensywy mogły już dotrzeć nawet do Ternowej, położonej przy granicy z Rosją, w odległości około 40 km na północny wschód od Charkowa. To z kolei pozwala stawiać pytanie o możliwość ostrzału artyleryjskiego logistyki, dostaw, infrastruktury rosyjskiej znajdującej się przy granicy i również po drugiej stronie. Kluczem ma być artyleria.
- Mamy w rejonie Charkowa wojnę artyleryjską. Ukraińcy zadają Rosjanom dotkliwe straty, szacowane na ok. 70 proc. Ukraińska armia ma w tamtym rejonie większą siłę rażenia. Rosjanie używają głównie armatohaubic D-30, które mają 18,5 km skutecznego ognia. Są one również na wyposażeniu ukraińskiego wojska. Ale ta armia korzysta także z Pancerhaubitze 2000, którą otrzymała z Holandii. Ta haubica ma większy zasięg, do 48 km. A celność do 3 metrów. Ukraińcy mogli przejść do kontrofensywy, bowiem zaangażowali ok. 40 proc. swoich sił na tym odcinku. To są jedne z lepszych jednostek w całej armii ukraińskiej - mówi Wirtualnej Polsce prof. Piotr Grochmalski, dyrektor Instytutu Studiów Strategicznych Akademii Sztuki Wojennej.
- Tego typu broń artyleryjska, wsparta o broń rakietową, w którą Amerykanie wyposażyli Ukraińców powoduje, że niszczona jest przestrzeń w kierunku granicy z Rosją. Ukraińcy stosowali zasadę obrony rozproszonej, przez co Rosjanie ostrzeliwując ich, nie osiągali żadnej przewagi w walce. Tym samym ukraińskie wojska minimalizowały straty wśród żołnierzy - ujawnia prof. Grochmalski.
"Kluczem do wygranej może być uderzenie w logistykę"
I jak dodaje, Rosjanie praktycznie "odpuścili" obwód charkowski. - Rosjanie odnosząc porażkę na tym odcinku, zaczynają nastawiać się na inne kierunki: Izium, Rubieżne czy Słowiańsk - mówi nasz rozmówca.
Według brytyjskiego ministerstwa obrony, wycofywanie rosyjskich sił z obwodu charkowskiego jest milczącym uznaniem niezdolności Rosji do opanowania kluczowych miast Ukrainy, w których najeźdźcy spodziewali się niewielkiego oporu ze strony mieszkańców.
"Wojska Ukrainy kontynuują natarcie na północ od miasta i odzyskują kolejne miasteczka i wsie położone w kierunku granicy z Rosją" - przekazał brytyjski MON w czwartkowej aktualizacji wywiadowczej.
Zdaniem prof. Piotra Grochmalskiego, kontrofensywa ukraińskich wojsk powoduje możliwość uderzenia w rosyjską logistykę w tamtym rejonie. - Przecięcie dostaw spowodowałoby ogromne trudności całego zgrupowania wojsk w tamtym rejonie. Kontrofensywa ukraińska pod Charkowem realnie przesuwa ostrzał artyleryjski, wypychając Rosjan w kierunku granicy. Gdyby atak Ukraińców poszedł głębiej, na kierunku południowo-wschodnim, to zagraża logistycznemu ciągowi, który z rosyjskiego Biełgorodu (znajdującego się 40 km od granicy – red.) dostarcza zasoby rosyjskiej armii, m.in. mobilne rurociągi z paliwem. Są tam również transporty amunicji, żywności i wody - mówi nam prof. Piotr Grochmalski.
I jak podkreśla, uderzenie w logistykę, podważyłoby fundament rosyjskiego ataku od południa i wschodu.
- W Biełgorodzie Rosjanie zgromadzili ok. 19 batalionowych grup taktycznych. Trudno powiedzieć, jaka to jest realna siła bojowa, bowiem wszystko im się posypało. Mają tam od 700 do 1000 żołnierzy. Były takie sytuacje, kiedy Ukraińcy zdobywali rosyjski wóz bojowy, a jedyną załogą był kierowca. Mówi się, że ci żołnierze mieliby otworzyć nowy front, wykonać kontruderzenie na odcinku kijowskim, żeby odciągnąć część ukraińskich jednostek w obwodzie charkowskim. Moim zdaniem bardziej chodzi o szachowanie wojsk ukraińskich, tak jak to robi Łukaszenka na Białorusi i tak jak to ma miejsce w Naddniestrzu - uważa prof. Grochmalski.
Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach w regionie Biełgorodu doszło do kilku eksplozji, które prawdopodobnie zostały spowodowane przez rakiety i bomby. Ukraina ani nie potwierdziła, ani nie zaprzeczyła, że jest odpowiedzialna za wybuchy. Jak informował gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow, w wyniku ostrzału z terenu Ukrainy zniszczonych zostało pięć domów we wsi Sołochi 10 km od granicy z Ukrainą, a pięć domów zostało zniszczonych w innej wiosce, Niechotejewce.
Z kolei w mediach społecznościowych pojawiły się głosy, że w zasięgu ukraińskiej artylerii jest już most kolejowy w pobliżu rosyjskiej miejscowości Szebiekino oraz kilka innych mostów. A także zapora wodna.
- Przy obecnej ofensywie Ukraińcy są w stanie uderzać w infrastrukturę po drugiej stronie granicy. I skutecznie ją niszczyć. Podobnie, jak to miało miejsce z mostem kolejowym na Krymie, który miał strategiczne znaczenie, bowiem nim dostarczano rosyjskim wojskom zaopatrzenie na odcinku mariupolskim. Ze strategicznego punktu widzenia, ważne dla obu stron jest obecnie niszczenie przepraw – mostu pontonowego lub tradycyjnego mostu. Jeżeli Rosjanie, wycofując się, niszczą je, to oznacza, że nie przygotowywali sobie perspektywy, że w najbliższym czasie dokonają kontruderzenia. To kwestia rozkazów, jakie zostały wydane. A to w praktyce gotowość na trwałe oddanie tamtych ziem ukraińskiej armii - ocenia prof. Piotr Grochmalski.