Rosjanie mają dość Putina. Walczą w Ukrainie, by go pokonać
- Wychodzenie na protesty w Rosji nie ma sensu, bo to prosta droga do więzienia. Jedyne, co można zrobić, to razem z Ukrainą przyłączyć się do walki zbrojnej z putinowskim reżimem - opowiada jeden z Rosjan, który uciekł ze swojego kraju i walczy w Batalionie Syberyjskim po stronie Ukrainy. - Ta banda o zakrwawionych rękach nie odda władzy dobrowolnie. Jedyną drogą jest zmiana władzy w Rosji siłą - dodaje.
20.12.2023 | aktual.: 20.12.2023 09:23
Siły Zbrojne Ukrainy utworzyły Batalion Syberyjski, gdy zaczęli zgłaszać się do nich przedstawiciele rdzennych narodów Rosji, gotowi do walki o swoją niepodległość. Byli to przede wszystkim Buriaci i Jakuci, a także zamieszkujący ich republiki etniczni Rosjanie.
- Ta wojna, która potrzebna jest jakimś pięciu osobom w Rosji, wbiła się klinem pomiędzy mną a normalnym życiem. Jedynym sposobem, by ją zakończyć, jest pomóc Ukrainie w pokonaniu Rosji - mówi jeden z nich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
- Każdy z nich walczy o własną wolność. Część walczy o prawo do samostanowienia dla rdzennych narodów Syberii mówiąc, że w Rosji traktowani są jako obywatele gorszej kategorii. Wszyscy chcą końca imperium rosyjskiego - wyjaśnia ukraiński oficer o pseudonimie "West".
Spotkanie wyznacza w położonej w środku lasu wsi. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów trafiamy do otoczonego drzewami, oddalonego od siedzib ludzkich wąwozu, skąd słychać strzały. Batalion rozpoczął już szkolenie. Ubrani w mundury maskujące żołnierze ćwiczą z ostrymi nabojami przed kolejnym wyjazdem na front.
"Wychodzenie na protesty w Rosji nie ma sensu"
Wszyscy zasłaniają twarze maskami. Chcą być anonimowi, gdyż obawiają się o los bliskich, których pozostawili w Rosji. Wiedzą, że gdyby podczas walk zostali ujęci przez armię rosyjską, w najlepszym wypadku czekałyby ich przesłuchania i tortury.
- Albo rozstrzelanie za zdradę ojczyzny - tłumaczy żołnierz, na którego koledzy mówią "Niemiec".
Dojrzały mężczyzna, który pochodzi z Buriacji, wyznaje, że po napaści Rosji na Ukrainę miesiącami żył odczuwając bezsilność i strach. Gdy przedostał się już na Ukrainę, poczuł ulgę. - Otrzymałem tu więcej uwagi i dobra od ludzi, niż w ciągu ostatnich 20 lat w Rosji - podkreśla.
Pytani o sytuację w Rosji twierdzą, że w obecnym kształcie nie ma dla niej przyszłości. Ludzie, którzy tam żyją, nie myślą o protestach, gdyż zajęci są poszukiwaniem sposobów na przetrwanie.
- Wychodzenie na protesty w Rosji nie ma sensu, bo to prosta droga do więzienia. Jedyne, co można zrobić, to razem z Ukrainą przyłączyć się do walki zbrojnej z putinowskim reżimem. Ta banda o zakrwawionych rękach nie odda władzy dobrowolnie. Jedyną drogą jest zmiana władzy w Rosji siłą. Dlatego właśnie jestem dziś tutaj - wyznaje żołnierz o pseudonimie "Eryk".
"Najważniejsze, by zakończyć tę wojnę"
Kolejnym krokiem po przejęciu władzy jest ustanowienie w Rosji tymczasowego rządu, który przejąłby kontrolę nad bronią jądrową - ocenia. - To, jaki zapanuje tam później system, jest dziś nieważne. Będzie o tym decydował naród Rosji, albo narody rosyjskich republik. Najważniejsze jest jednak, by zakończyć tę wojnę, by przestali ginąć ludzie - podkreśla "Eryk".
Obywatele Rosji, którzy chcą walczyć przeciwko własnemu państwu, na Ukrainę trafiają przez kraje trzecie. Część z nich przez Warszawę, gdzie działa rosyjska opozycyjna organizacja Rada Obywatelska. To tam przechodzą wstępną weryfikację, która umożliwia im wstąpienie do ukraińskiej armii. Podpisują z nią kontrakt, a następnie, po dwumiesięcznym przeszkoleniu, ruszają na linię walk.
Żołnierze Batalionu Syberyjskiego uczestniczyli w bojach o Awdijiwkę w obwodzie donieckim. Kilku zostało tam rannych, jednak żaden z nich nie zginął. Za dobrze wykonane zadania dostali podziękowania od ukraińskiego dowództwa.