Rosjanie lubią Busha
Rosjanie są jednym z nielicznych społeczeństw, które z o wiele większą sympatią traktują George'a W. Busha niż jego demokratycznego rywala w amerykańskich wyborach prezydenckich, senatora Johna Kerry'ego.
27.10.2004 | aktual.: 27.10.2004 17:02
We wrześniu sondaż wykazał, że 52% mieszkańców Rosji chce, by Bush wygrał. Bush kojarzony jest z wyraźnym zbliżeniem między Moskwą i Waszyngtonem, Kerry i jego program są zupełnie nieznani.
Zwycięstwa Busha bardzo chce rosyjska władza, która przez cztery lata nauczyła się z nim rozmawiać. W tym roku Putin trzykrotnie udzielał nieformalnego poparcia Bushowi.
Za pierwszym razem oznajmił niespodziewanie, że rosyjskie służby miały dowody działalności terrorystycznej reżimu Saddama Husajna, czym de facto usprawiedliwił ubiegłoroczną wojnę w Iraku. Później ganił amerykańskich Demokratów, że krytykując operację w Iraku zapominają o bombardowaniach Jugosławii w 1999 roku, które zarządził ich prezydent Bill Clinton. W październiku rosyjski prezydent po raz trzeci zabrał głos - tym razem uznał, że porażka Busha oznaczać będzie zwycięstwo międzynarodowego terroryzmu.
Ostatnia wypowiedź (...) wprowadziła w zakłopotanie nawet samych Republikanów - twierdzi rosyjski politolog Andriej Piontkowski.
O wyborach mało piszą rosyjskie gazety, które oszczędzają Waszyngtonowi zjadliwych komentarzy, charakterystycznych dla innych krajów "koalicji antyterrorystycznej", zwłaszcza Francji.
Dziennik "Izwiestija" dokonuje podsumowania, jak wybory mogą się odbić na rosyjskiej gospodarce. Oczywiście, że dla Rosji bardziej korzystne jest zwycięstwo Busha, bo jego niekompetentna polityka doprowadzi do jeszcze większego zaostrzenia sytuacji na Bliskim Wschodzie i wywoła jeszcze większy wzrost cen ropy - twierdzi Eric Kraus z biura inwestycyjnego Sovlink.
Nie wszystkie gałęzie przemysłu pragną jednak tego samego. Operatorom rosyjskich sieci komórkowych administracja Busha dała się we znaki żądając liberalizacji ich rynku, "Izwiestija" twierdzą też, że rosyjski sektor zbrojeniowy i naftowy potentat Łukoil, który chce inwestować w Iraku, mogą stawiać na zwycięstwo Kerry'ego, który zapowiada, że będzie bardziej liczył się z innymi krajami w spornych kwestiach dotyczących gospodarki.
Jakub Kumoch