Rosjanie chcieli wysadzić grupę Wagnera? Zaskakujące oskarżenia Prigożyna
Na wschodzie Ukrainy trwa wojna rosyjsko-rosyjska. Założyciel grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn ogłosił, że najemnicy wycofują się z Bachmutu, jednak mają pewne problemy. Drogi ewakuacyjne są zaminowane. Zdaniem biznesmena, ładunków nie zostawili Ukraińcy.
Prigożyn stwierdził, że "99 proc. jednostek grupy Wagnera" opuściło Bachmut. - Wszystkie pozycje zostały w odpowiednim czasie przekazane jednostkom Ministerstwa Obrony - ogłosił na swoim kanale na Telegramie.
Stwierdził, że ze strony Ukraińców nie było "prowokacji", natomiast najemników "czekały niespodzianki z drugiej strony". Grupa Wagnera miała znaleźć kilkanaście miejsc, w których umieszczono "różne urządzenia wybuchowe", w tym "setki min przeciwpancernych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ładunki pozostawili przedstawiciele Ministerstwa Obrony (Federacji Rosyjskiej - red.). Nie były ułożone na froncie, by powstrzymać wroga, tylko na tyłach. Można więc przypuszczać, że były one przeznaczone dla zbliżających się jednostek grupy Wagnera - powiedział.
Kto wydał rozkaz?
Urzędnicy mieli zasugerować, że miny zostały tak rozłożone, gdyż wojskowym rozkazali tak przełożeni. - Zapytani, dlaczego to zrobili, pokazywali palce w górę - powiedział.
Prigożyn stwierdził, że wszyscy najemnicy, którzy się wycofali żyją. Prowadzone ma być śledztwo w sprawie min pozostawionych na tyłach Bachmutu.
Straty wagnerowców w Bachmucie
Jewgienij Prigożyn od dawna jest w konflikcie z resortem obrony. Biznesmen przekonuje, że to jego najemnicy zdobyli Bachmut, czego ministerstwo nie chce uznać. Wcześniej wielokrotnie skarżył się, że Moskwa nie dostarcza grupie Wagnera amunicji, co prowadzi do licznych strat na froncie.
Według Stanów Zjednoczonych, od grudnia w Bachmucie zginęło 20 tysięcy Rosjan, a około 80 tys. zostało rannych. Spora część poszkodowanych to właśnie najemnicy grupy Wagnera, w tym m.in. recydywiści.
Czytaj więcej: