Rosja złomuje wielkie okręty wojenne. Nie stanie się przez to mniej niebezpieczna

Rosji nie stać na realizację mocarstwowych planów prezydenta Władimira Putina. Dwa krążowniki atomowe trafią na złom, zamiast zatapiać amerykańskie lotniskowce. Zamiast nich Moskwa może zbudować mniejsze jednostki, które pokazały już, że potrafią być śmiertelnie groźne.

Rosja złomuje wielkie okręty wojenne. Nie stanie się przez to mniej niebezpieczna
Źródło zdjęć: © TASS / Agencja Forum
Jarosław Kociszewski

23.04.2019 | aktual.: 23.04.2019 15:06

Marynarka wojenna Rosji postanowiła anulować kontrakt na modernizację dwóch krążowników rakietowych o napędzie atomowym "Admirał Uszakow" i "Admirał Łazariew". Umowę miała realizować firma Rosatom.

Decyzja, o której napisał dziennik "Izwiestia" oznacza, że w ciągu dwóch lat okręty zostaną "pocięte na żyletki". Złomowanie okrętów należących do największych na świecie będzie kosztować ok. 750 mln rubli, czyli prawie 45 mln złotych.

Pod koniec istnienia Związek Radziecki zbudował 4 okręty klasy "Kirow" o wyporności 26 tys. ton. Stratedzy w Moskwie zakładali, że w razie wojny ogromne okręty o długości 250 m będą niszczyć amerykańskie lotniskowce i okręty podwodne oraz paraliżować atlantyckie szlaki komunikacyjne, uniemożliwiając przerzucanie wojsk z USA i Kanady do Europy.

Gospodarka weryfikuje pomysły polityków

Blok wschodni przegrał zimną wojnę. Najpierw zmieniła się ideologia i okręty, początkowo noszące nazwiska wielkich działaczy i generałów bolszewickich, musiały zostać przemianowane. Nazwano je nazwiskami wybitnych admirałów. Szybko okazało się jednak, że Rosji nie stać na utrzymywanie tak wielkiej floty. Dlatego "Uszakowa" i "Łazariewa" wycofano ze służby. W marynarce wojennej pozostały dwa najnowsze, albo najmniej przestarzałe, krążowniki rakietowe "Admirał Nachimow" i "Piotr Wielki". Ten ostatni jest okrętem flagowym Floty Północnej.

Pomysł ponownego uruchomienia i zmodernizowania wycofanych okrętów pojawił się w 2014 r., gdy prezydent Władimir Putin odbudowywał poparcie polityczne, podgrzewając nacjonalistyczne nastroje. Jednostki miały być wyposażone w rakiety do zwalczania okrętów Granit o zasięgu 600 km i systemy przeciwlotnicze S-300. W tym czasie gospodarz Kremla obiecujący odbudowę wielkości państwa obiecywał realizację wielu ambitnych projektów militarnych i zaangażował się w wojnę na Ukrainie.

Raz jeszcze gospodarcza rzeczywistość zweryfikowała megalomańskie pomysły polityków. Szczegółowe kalkulacje nie zostały ujawnione, ale szacuje się, że rachunek za unowocześnienie każdego okrętu klasy "Kirow" mógłby sięgać 100 mld rubli, czyli prawie 6 mld złotych. Za taką kwotę rosyjska marynarka wojenna może kupić kilka nowoczesnych fregat i korwet.

Lotniskowiec też trafi na złom

Wiele skazuje na to, że rosyjska marynarka wojenna w najbliższym czasie będzie wycofywać wielkie okręty. Jedyny lotniskowiec "Admirał Kuzniecow" prawdopodobnie również trafi na złom albo zostanie zdegradowany do roli jednostki szkoleniowej. Okręt był źródłem niekończących się kpin z powodu ciągłych awarii podczas bojowego rejsu do Syrii w 2016 r.

Śmiano się z chmur czarnego dymu z komina i ciągle psujących się toalet. Brytyjczycy złośliwie wysłali Rosjanom na spotkanie okręt ratowniczy w Kanale La Manche. Ostateczny cios lotniskowcowi zadał suchy dok, do którego jednostka wpłynęła w celu przeprowadzenia remontu. Walący się dźwig tak poważnie uszkodził pokład okrętu, że prawdopodobnie nie warto go już naprawiać.

Rosyjskiej marynarki wojennej nie wolno lekceważyć nawet, jeżeli nie będzie już posiadała okrętów zdolnych do przeprowadzania wielkich operacji oceanicznych. Obecnie składa się z ok. 300 jednostek. Wiele z nich wyposażono w nowoczesne rakiety Kalibr, które udowodniły już swoją skuteczność w czasie wojny w Syrii.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (202)