Rosja zaostrza restrykcje w handlu produktami rolnymi z Polską
Rosja zabroniła
sprowadzania mączki rybnej z Polski z powodu wykrycia w niej
białka zwierzęcego. Jednocześnie ostrzegła, że może zakazać
importu produktów pochodzenia roślinnego z Polski za pośrednictwem
krajów trzecich.
08.03.2017 01:31
O zaostrzeniu restrykcji w handlu produktami rolnymi z Polską poinformował w środę w Moskwie szef Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rossielchoznadzor) Siergiej Dankwert.
Szef Rossielchoznadzoru wyjaśnił, że zakaz importu mączki rybnej jest konsekwencją wykrycia w niej białka zwierzęcego.
Oznacza to, że do mączki rybnej dodawano mączkę mięso-kostną. A to jest zabronione, ponieważ w kilku krajach Unii Europejskiej rejestrowano przypadki zachorowań zwierząt rzeźnych na gąbczaste zwyrodnienie mózgu - powiedział Dankwert, którego cytuje agencja Interfax.
Zakaz - jak podał szef Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego - wszedł w życie 3 października i będzie obowiązywać do czasu przeprowadzenia przez rosyjskich ekspertów audytu polskiego systemu kontroli bezpieczeństwa produktów rolnych dostarczanych do Rosji.
Dankwert ostrzegł zarazem, że Rosja może też zakazać importu produktów pochodzenia roślinnego z Polski za pośrednictwem krajów trzecich.
Uzasadnił to wykryciem w polskich produktach roślinnych - przede wszystkim w kapuście, jabłkach i pomidorach - dostarczanych do Rosji przez terytorium innych państw, pestycydów, azotanów i soli metali ciężkich w stężeniach przekraczających normy dopuszczalne w Federacji Rosyjskiej.
Skierowaliśmy pismo do polskich kolegów, w którym proponujemy przeprowadzenie do końca października audytu systemu kontroli bezpieczeństwa produktów pochodzenia roślinnego dostarczanych do Rosji i jeśli takiej możliwości nie otrzymamy, to zmuszeni będziemy ograniczyć wwóz produkcji pochodzącej z Polski za pośrednictwem innych krajów - oświadczył Dankwert.
Szef Rossielchoznadzoru przypomniał, że sprowadzanie produktów pochodzenia roślinnego bezpośrednio z Polski zostało zabronione w listopadzie 2005 roku, jednak trafiają one do Rosji przez terytorium innych państw, które wydają na nie certyfikaty bezpieczeństwa.
Z kolei w rozmowie z agencją Reutera Dankwert powiedział, że Rosja zezwoli od 1 listopada na import polskiego mięsa i produktów mleczarskich, ale tylko z zakładów, które uzyskają certyfikat rosyjskich służb sanitarnych i weterynaryjnych. Zakłady te powinny uzyskać certyfikaty rosyjskich weterynarzy - podkreślił.
Rzecznik Komisji Europejskiej Philip Tod powiedział w Brukseli, że rosyjscy inspektorzy mają prawo do kontroli w zakładach dostarczających produkty mięsne i mleczarskie do Rosji.
Są upoważnieni do przeprowadzania okresowych kontroli przedsiębiorstw, które mają zezwolenie na handel z nimi (Rosją) - wskazał Tod.
Dankwert poinformował, że w najbliższych dniach w Brukseli odbędą się rozmowy przedstawicieli Rossielchoznadzoru i KE, podczas których omówione zostaną m.in. problemy dostaw polskich produktów roślinnych do Rosji za pośrednictwem krajów trzecich, przede wszystkim - Litwy.
Jak dowiedział się PAP, rozpoczynające się w czwartek w Brukseli rozmowy techniczne między KE a władzami rosyjskimi mają wyjaśnić rozbieżności między unijnym a rosyjskim systemem kontroli fitosanitarnych. Chodzi o dopuszczalną zawartość pestycydów w produktach roślinnych.
Rosja zarzuca Polsce, że poziom pestycydów w polskich produktach jest zbyt wysoki. Ponieważ zarzuty powtarzały się także w odniesieniu do firm z innych krajów, KE chce rozwiązać problem całościowo i przekonać rosyjskie władze, że unijny system, bardzo rozbudowany i oparty na naukowych podstawach, zapewnia optymalny poziom ochrony konsumentów. W tym kontekście przypomni, że uważa rosyjski zakaz importu polskich produktów za bezzasadny, bowiem nie stwierdziła żadnych uchybień w polskich kontrolach fitosanitarnych. Nie oznacza to, że KE spodziewa się jakiegokolwiek przełomu w sprawie rosyjskiego embarga na polskie produkty rolne.
W czwartek zaplanowano rozmowy na szczeblu ekspertów; w piątek Dankwert będzie rozmawiał z wiceszefową Dyrekcji Generalnej ds. Zdrowia z KE, Paulą Testori-Coggi.
Na początku września Rosja oznajmiła, że polski system kontroli jakości żywności nie gwarantuje bezpieczeństwa produktów pochodzenia roślinnego eksportowanych na rosyjski rynek.
Jako przykład podała, że w okresie między 1 stycznia a 10 sierpnia 2007 roku w kilkudziesięciu partiach jabłek, kapusty pekińskiej, białej kapusty, papryki, marchwi i pomidorów wyhodowanych w Polsce, a dostarczonych do Rosji przez terytorium Litwy, wykryto pestycydy, azotany i sole metali ciężkich w stężeniach przekraczających normy dopuszczalne w Federacji Rosyjskiej.
Problemy te były już tematem spotkania ekspertów Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego, KE i Litwy 21 września w Wilnie. Według Rossielchoznadzoru, w rozmowach tych miał także uczestniczyć polski minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Mojzesowicz, który jednak tam nie przyjechał.
Strona unijna twierdzi, że nie widzi żadnych podstaw do podejmowania działań przeciwko polskiemu eksportowi produktów roślinnych. Według niej, spełniają one normy maksymalnego stężenia pozostałości pestycydów i maksymalnego stężenia azotanów, zapisane w prawie Unii Europejskiej, które to normy dopuszczają wyższe stężenie szkodliwych substancji w produktach spożywczych niż normy rosyjskie.
W listopadzie 2005 roku Rosja wprowadziła zakaz importu żywności z Polski, zarzucając stronie polskiej fałszowanie certyfikatów weterynaryjnych i fitosanitarnych. Warszawa usunęła uchybienia w tej dziedzinie, jednak Moskwa nie zniosła embarga.
W odpowiedzi Polska w listopadzie 2006 roku zablokowała rozpoczęcie negocjacji między UE a Rosją w sprawie nowej umowy o partnerstwie i współpracy. W konsekwencji prowadzenie rozmów z Moskwą w sprawie zniesienia rosyjskiego embarga wzięła na siebie Komisja Europejska.
W marcu 2007 roku strona rosyjska ostrzegła, że może ograniczyć dostawy produktów pochodzenia roślinnego z Litwy, gdyż z tego kraju próbuje się wwozić na terytorium Rosji skażone owoce i warzywa z Polski.