Rosja zaatakowała w nocy Ukrainę. Polska wzbiła samoloty
W nocy z czwartku na piątek rosyjska armia wystrzeliła szereg dronów w kierunku Ukrainy, zarejestrowano także start bombowców strategicznych Tu-95. W całej Ukrainie zawyły syreny alarmowe. W Polsce poderwano z tego powodu sojusznicze myśliwce.
"Uwaga, w południowo-wschodnim obszarze kraju może występować podwyższony poziom hałasu związany z rozpoczęciem operowania w naszej przestrzeni powietrznej polskich i sojuszniczych statków powietrznych" - poinformowało w środku nocy Dowództwo Operacyjne w mediach społecznościowych
Wojskowi poinformowali, że "jest to kolejna bardzo pracowita noc dla całego systemu obrony powietrznej w Polsce". "Powodem działań jest z aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej wykonującej uderzenia z użyciem rakiet manewrujących i bezzałogowych statków powietrznych na obiekty znajdujące się między innymi na zachodzie terytorium Ukrainy" - napisano w komunikacie.
Dowództwo Operacyjne zapewniło, że "wszystkie niezbędne procedury, mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej, zostały uruchomione, a Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych na bieżąco monitoruje sytuację".
Zmasowany atak Rosji
Pierwsza grupa "Shachedów" została zauważona w czwartek o 22:42, poruszając się z południowego wschodu w kierunku regionu Dniepropietrowska. Później zauważono kolejną grupę UAV zmierzającą z Chersonia do obwodu mikołajowskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjskie drony przemieszczały się w głąb Ukrainy. Każdy komunikat Sił Powietrznych Ukrainy informował o kursie zachodnim. W Zaporożu dochodziło do powtarzających się eksplozji.
Około godziny 3 nad ranem w całej Ukrainie zawyły syreny alarmowe. Również wtedy poinformowano, że grupa rakiet manewrujących została zaobserwowana w obwodzie czernihowskim, kierując się w stronę centrum kraju. Godzinę później mer Lwowa poinformował o pocisku manewrujący w kierunku Lwowa.