NA ŻYWO

700 tys. żołnierzy. Rosyjski dyktator ujawnia liczby [RELACJA NA ŻYWO]

Rosyjscy żołnierze
Rosyjscy żołnierze
Źródło zdjęć: © TG
Mateusz CzmielKatarzyna Bogdańska

13.06.2024 | aktual.: 14.06.2024 21:33

Wojna w Ukrainie trwa. Piątek to 842. dzień rosyjskiej inwazji. - Prawie 700 tysięcy żołnierzy Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej znajduje się w tzw. strefie Północnego Okręgu Wojskowego - stwierdził rosyjski dyktator Władimir Putin. Jak przypomina Astra, ostatni raz Putin podał wielkość kontyngentu armii rosyjskiej w Ukrainie w grudniu 2023 roku. Wtedy, według niego było to ok. 617 tys. wojskowych. Dyktator dodał, że "Rosja jest zmuszona przesunąć linię frontu w kierunku Charkowa", aby ograniczyć "ataki terrorystyczne na Biełgorod". - Jeśli wróg będzie nadal robił to, co robi do tej pory, zastanowimy się, jak postępować dalej, aby zabezpieczyć nasze zaludnione obszary - stwierdził. Oświadczenie Putina padło podczas spotkania z uczestnikami programu "Czas bohaterów", który ma pokazać Rosjanom, jak władza rzekomo dba o uczestników wojny w Ukrainie. - Władze kochają uczestników "specjalnej wojennej operacji" i myślą o nich w każdej minucie (... ) Dopóki czujemy się jedną rodziną, jesteśmy niepokonani - zapewniał Putin. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.

Najważniejsze informacje
  • - Nie można ufać ofercie Władimira Putina w sprawie zawieszenia broni - powiedział ukraiński prezydent. Wołodymyr Zełenski ostrzegł, że rosyjski dyktator "nie zaprzestanie ofensywy, nawet jeśli jego żądania zostaną spełnione". Putin oświadczył w piątek na spotkaniu z kierownictwem MSZ w Moskwie, że armia rosyjska wstrzyma ogień, jeśli ukraińskie wojska wycofają się z anektowanych przez Rosję ukraińskich terytoriów, a Kijów zobowiąże się do niewstępowania do NATO.
Relacja na żywo
Pilne

Ambasadorowie krajów członkowskich w piątek jednomyślnie zatwierdzili tzw. ramy negocjacyjne wyznaczające ścieżkę rozmów akcesyjnych z Ukrainą i Mołdawią. To oznacza, że oba kraje rozpoczną negocjacje jeszcze w czerwcu.

Belgijska prezydencja poinformowała, że inaugurujące negocjacje akcesyjne konferencje międzyrządowe odbędą się 25 czerwca.

Do tej pory krajom nie udawało się osiągnąć porozumienia w sprawie tzw. ram negocjacyjnych ze względu na zastrzeżenia Węgier.

Nagranie z kierunku charkowskiego. Rosyjski pojazd opancerzony z Rosjanami dostaje pociskiem.

Papież Franciszek przeprowadził w piątek dziesięć rozmów ze światowymi przywódcami, w tym z prezydentami USA, Francji i Ukrainy. Do spotkań tych doszło podczas szczytu G7 w Apulii na południu Włoch, na który został zaproszony jako pierwszy papież w historii.

Franciszek rozmawiał między innymi z przywódcami USA, Francji i Ukrainy, Joe Bidenem, Emmanuelem Macronem i Wołodymyrem Zełenskim.

W luksusowym kurorcie Borgo Egnazia papież wygłosił przemówienie na temat sztucznej inteligencji i jej wpływu na przyszłość ludzkości.

Podczas wizyty w miejscu obrad siódemki Franciszek spotkał się najpierw z dyrektor generalną Międzynarodowego Funduszu Walutowego Kristaliną Georgiewą, następnie z Zełenskim, Macronem i premierem Kanady Justinem Trudeau.

Następnie w drugiej rundzie dwustronnych spotkań rozmówcami papieża byli: prezydent Kenii William Samoei Ruto, premier Indii Narendra Modi, Biden i prezydenci Brazylii, Turcji i Algierii, Luiz Inacio Lula da Silva, Recep Tayyip Erdogan i Abd al-Madżid Tabbun.

Prezydent Macron napisał na platformie X po spotkaniu z papieżem o wspólnym zaangażowaniu na rzecz "bardziej solidarnego świata" i stworzenia warunków dla trwałego pokoju.

Premier Modi podkreślił w tweecie po rozmowie, że podziwia oddanie Franciszka, by "służyć ludziom i uczynić naszą planetę lepszą". "Zaprosiłem go też do Indii" - dodał szef rządu.

Sto państw i organizacji międzynarodowych zjednoczonych "wspólnym celem trwałego i sprawiedliwego pokoju" weźmie udział w szczycie pokojowym organizowanym w weekend w Buergenstocku niedaleko Lucerny - ogłosił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który w piątek przybył do Szwajcarii.

Zełenski przyleciał do Szwajcarii bezpośrednio z odbywającego się we Włoszech szczytu G7.

Szczyt pokojowy - napisał Zełenski w serwisie X - "pozwoli globalnej większości na podjęcie kroków w obszarach ważnych dla każdego: bezpieczeństwa nuklearnego i żywnościowego, uwolnienia jeńców i deportowanych, łącznie z deportowanymi ukraińskimi dziećmi".

W szczycie uczestniczy około stu państw i międzynarodowych organizacji - podkreślił prezydent. "Jestem wdzięczny wszystkim, którzy postanowili wziąć w nim udział i zademonstrować wierność idei pokoju, prawa międzynarodowego i karcie ONZ" - napisał Zełenski. Dodał, że jako odpowiedzialna globalna większość uczestnicy "muszą podjąć wszelkie wysiłki, aby wojny, akty agresji, okupacje zostały zakończone i nigdy się nie powtórzyły".

Właśnie dlatego szczyt został przygotowany w kształcie, pozwalającym "każdemu narodowi na wykazanie się zdolnościami przywódczymi" w drodze do osiągnięcia wspólnych celów - zaznaczył ukraiński prezydent.

Zorganizowany z inicjatywy Ukrainy i Szwajcarii w Buergenstocku niedaleko Lucerny szczyt odbędzie się w sobotę i niedzielę.

Izba Reprezentantów przegłosowała w piątek coroczną ustawę wyznaczającą plan wydatków na obronność opiewającą na 895 mld dolarów. W ustawie znalazło się dodatkowe 300 mln dolarów pomocy dla Ukrainy i niemal 3 mld na inwestycje obronne w Europie, a także program szkoleń i wymian między wojskami specjalnymi USA i Polski.

Pilne

Przywódcy G7 zebrani na szczycie w Apulii na południu Włoch zadeklarowali "solidarność, by wspierać walkę Ukrainy o wolność i jej odbudowę tak długo, jak będzie to konieczne". To słowa z opublikowanego w piątek 36-stronicowego dokumentu końcowego.

W dokumencie opublikowanym na stronie włoskiej prezydencji w "siódemce" szefowie państw i rządów Włoch, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, USA, Kanady, Japonii i Unii Europejskiej podsumowując obrady potwierdzili "jedność i determinację, by odpowiedzieć na globalne wyzwania w kluczowym momencie historii" i licznych kryzysów, jakie dotykają społeczność międzynarodową.

Odnosząc się do Ukrainy liderzy G7 odnotowali podjętą na szczycie decyzję o odblokowaniu na jej rzecz 50 miliardów euro z zysków z zamrożonych rosyjskich aktywów. Liderzy zaznaczyli, że jest to bardzo ważny sygnał dla Putina.

"Nasilamy nasze wspólne wysiłki, by rozbroić i przerwać finansowanie rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego" - dodali.

Wątpliwości co do lojalności węgierskich przywódców od dawna sprawiają, że inni członkowie NATO ograniczają dzielenie się informacjami, zwłaszcza wywiadowczymi z Budapesztem – napisał w czwartek portal śledczy VSquare, powołując się na urzędnika Sojuszu w Brukseli.

"Problem polega na tym, że konsekwencje są odczuwane przez wszystkich, ponieważ za pośrednictwem centralnych kanałów NATO sojusznicy dzielą się mniej wrażliwymi informacjami wywiadowczymi, bo wiedzą, że wśród odbiorców są również Węgry" – mówi źródło portalu.

Jak donosi VSquare, wrażliwe dane wywiadowcze są w związku z tym udostępniane państwom członkowskim innymi sposobami, z pominięciem Węgier. Rozmówca portalu ocenia, że brak zaufania dotyczy bardziej politycznego kierownictwa kraju niż wyższych oficerów węgierskiej armii.

Rząd w Budapeszcie jest regularnie krytykowany przez zachodnich sojuszników za bliskie kontakty z Moskwą i blokowanie zachodniej pomocy dla zmagającej się z rosyjską inwazją Ukrainy.

W połowie maja portal 444.hu opublikował dokumenty potwierdzające, że w 2022 roku doszło do zakrojonego na szeroką skalę ataku rosyjskich hakerów na system informatyczny węgierskiego MSZ. Rząd Viktora Orbana zaprzeczał wówczas, że taki atak miał miejsce. Z opublikowanych ostatnio dokumentów wynika jednak, że resort spraw zagranicznych miał o nim wiedzę.

Rosyjscy hakerzy mogli uzyskać dostęp do infrastruktury informacyjnej NATO – powiedział w wywiadzie dla 444.hu Peter Buda, węgierski analityk zajmujący się bezpieczeństwem narodowym.

W czwartek Orban spotkał się w Budapeszcie z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Podczas wspólnej konferencji prasowej powiedział, że choć stanowisko jego rządu w sprawie Ukrainy różni się od stanowiska pozostałych 31 państw Sojuszu, to Węgry nie będą blokować decyzji podjętych przez pozostałych sojuszników.

W ostatnim czasie Węgry zajęły odmienne stanowisko w sprawie wzmocnienia roli koordynacyjnej NATO w transferze broni na Ukrainę i szkoleniu ukraińskich żołnierzy. Propozycja NATO w tej sprawie to przekraczanie czerwonych linii, które Sojusz sam wyznaczył na początku wojny rosyjsko-ukraińskiej – ocenił w wywiadzie dla portalu Index minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto, nazywając plany pomocy Ukrainie "szaloną misją".

Na spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Orban nie poinformował, czy Węgry będą dalej blokować kandydaturę holenderskiego premiera Marka Ruttego na następnego sekretarza generalnego Sojuszu. Wcześniej politycy węgierscy mówili, że popierają na to stanowisko prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa.

Z ostatniej chwili

Putin został poinformowany o reakcji Kijowa i Zachodu na jego inicjatywę, nazwał ją przewidywalną – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Uwaga: kremlowska propaganda

- Prawie 700 tysięcy żołnierzy Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej znajduje się w tzw. strefie Północnego Okręgu Wojskowego - stwierdził rosyjski dyktator Władimir Putin.

Jak przypomina Astra, ostatni raz Putin podał wielkość kontyngentu armii rosyjskiej w Ukrainie w grudniu 2023 roku. Wtedy, według niego było to ok. 617 tys. wojskowych.

Dyktator dodał, że "Rosja jest zmuszona przesunąć linię frontu w kierunku Charkowa", aby ograniczyć "ataki terrorystyczne na Biełgorod".

- Jeśli wróg będzie nadal robił to, co robi do tej pory, zastanowimy się, jak postępować dalej, aby zabezpieczyć nasze zaludnione obszary - stwierdził. Oświadczenie Putina padło podczas spotkania z uczestnikami programu "Czas bohaterów", który ma pokazać Rosjanom, jak władza rzekomo dba o uczestników wojny w Ukrainie. - Władze kochają uczestników "specjalnej wojennej operacji" i myślą o nich w każdej minucie (... ) Dopóki czujemy się jedną rodziną, jesteśmy niepokonani - zapewniał Putin. 

Prorosyjscy aktorzy spiskują, aby wpłynąć na wyniki wyborów prezydenckich w Mołdawii jesienią 2024 r. – ostrzegają we wspólnym oświadczeniu rządy USA, Wielka Brytania i Kanada.

"Rosyjscy aktorzy spiskują, by wpłynąć na wyniki wyborów prezydenckich w Mołdawii jesienią 2024 r." – podkreślono we wspólnym oświadczeniu opublikowanym w czwartek na stronie internetowej amerykańskiego Departamentu Stanu.

"Jeśli prorosyjski kandydat nie wygra, zamierzają wzniecić protesty. Dążą do podsycania negatywnej percepcji zachodnich rządów oraz obecnych władz Mołdawii, jednocześnie osłabiając społeczną wiarę w zdolność Mołdawii do zapewnienia sobie bezpieczeństwa i utrzymania rządów prawa" – napisano w dokumencie.

Zauważono w nim również, że Rosja wspiera wybranych kandydatów w wyborach prezydenckich i podsyca napięcia społeczne. "Ci aktorzy aktywnie wykorzystują dezinformację oraz propagandę w internecie, na antenie oraz na ulicach. Wzbudzają krytykę rządu i partii wspierających prezydent (Maię Sandu), by zainicjować protesty. Część tych operacji polega na rozpowszechnianiu kłamstw, dotyczących charakteru i zamiarów prezydent oraz rzekomych nieprawidłowości wyborczych" – zaznaczono.

Według oświadczenia są podstawy, by oczekiwać, że Moskwa będzie działać na rzecz wzbudzenia protestów, jeśli ingerencja w wybory okaże się nieskuteczna.

Działania te mają być częścią szerszych wysiłków Rosji mających na celu podważenie demokratycznych wyborów w celu "zapewnienia korzystnego dla Kremla wyniku".

Zagrożenie jest szczególnie istotne w tym roku, kiedy setki milionów wyborców w Europie i Ameryce Północnej oddało swoje głosy w wyborach krajowych, regionalnych i lokalnych – podkreślono w dokumencie.

Premier Mołdawii Dorin Recean przekazał na platformie X, że jest wdzięczny za wsparcie trzech sojuszników i obiecał, że "próby Kremla mające na celu podważenie naszej suwerenności i wzniecenie niepokojów nie powiodą się".

W październiku w Mołdawii odbędą się wybory, w których prozachodnia prezydent Maia Sandu będzie się ubiegać o reelekcję. Jednocześnie ma zostać przeprowadzone referendum, dotyczące wpisania do konstytucji dążenia do członkostwa w Unii Europejskiej jako strategicznego celu Mołdawii.

Obecne prozachodnie władze tego położonego pomiędzy Ukrainą i Rumunią państwa za główny cel stawiają sobie eurointegracji oraz wyprowadzenie kraju spod rosyjskich wpływów. Według rządu w Kiszyniowie Moskwa prowadzi od dawna, a obecnie zintensyfikowała kampanię hybrydową mającą na celu destabilizację kraju, dyskredytację i usunięcie obecnych władz.

Rosyjscy spin doktorzy używają do tego celu różnych narzędzi, w tym prorosyjskich polityków, niedawno zrzeszonych we wspólny blok Pobieda, kierowany przez ściganego w Mołdawii oligarchę Ilana Sora. Obecnie przebywający w Moskwie Sor koordynuje i finansuje działania sił prorosyjskich, sięgając po działania nielegalne (przekupywanie wyborców, finansowanie polityków, operacje dezinformacyjne, itd.).

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało w piątek do odbiorców w części województw podlaskiego i lubelskiego alert o zakazie przebywania w strefie przyległej do granicy państwowej z Białorusią.

"Uwaga! Alert RCB. Uwaga! Zakaz przebywania w strefie przyległej do granicy państwowej z Białorusią. Stosuj się do poleceń służb. Bądź czujny i informuj o podejrzanych osobach" – poinformowano na platformie X.

Alert RCB został wysłany do odbiorców na terenie części województwa podlaskiego i lubelskiego.

Rozporządzenie MSWiA w sprawie wprowadzenia czasowego zakazu przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej przyległej do granicy państwowej z Białorusią ukazało się w środę w Dzienniku Ustaw. Podstawą do jego wprowadzenia jest ustawa o ochronie granicy. Zakaz będzie obowiązywał przez 90 dni.

Zgodnie z rozporządzeniem strefa zakazu przebywania obejmuje 60,67 km granicy na odcinku położonym w zasięgu terytorialnym Placówek Straży Granicznej w Narewce, Białowieży, Dubiczach Cerkiewnych i w Czeremsze.

Na odcinku 44,55 km obszar objęty zakazem ma szerokość 200 m od linii granicy państwowej, a na odcinku 16,12 km, położonym w rejonie rezerwatów przyrody, strefa ma szerokość ok. 2 km.

W weekend prezydent Andrzej Duda weźmie udział w szczycie pokojowym ws. Ukrainy w Szwajcarii. "Najważniejsze jest zjednoczenie światowej opinii wokół kwestii sprawiedliwego pokoju na Ukrainie oraz bezwzględnego prymatu prawa międzynarodowego" - powiedział PAP prezydencki minister Mieszko Pawlak.

Zorganizowany z inicjatywy Ukrainy i Szwajcarii w Buergenstock niedaleko Lucerny szczyt odbędzie się w sobotę i niedzielę. Wezmą w nim udział delegacje z niemal stu państw, które będą dyskutować o możliwościach zawarcia pokoju na Ukrainie.

W rozmowie z PAP Pawlak, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, podkreślił, że szczyt w Szwajcarii nie jest konferencją pokojową, co wiąże się m.in. z brakiem zaproszenia dla reprezentantów Rosji. "To jest spotkanie przywódców z całego świata, blisko stu delegacji, gdzie omawiane będą najważniejsze kwestie, które jednoczą z zasadzie cały świat - bezpieczeństwo ludności cywilnej, kwestie humanitarne, bezpieczeństwo żywnościowe i również bezpieczeństwo nuklearne" - wskazał.

"Szczyt ma być poświęcony rozmowom o tym, jak doprowadzić do pokoju. Pan prezydent jako jeden z pierwszych potwierdził swój udział w tym wydarzeniu, uda się tam, by wobec tego szerokiego grona z całego świata - to przecież nie tylko świat zachodni, ale także przedstawiciele tzw. globalnego Południa - przedstawić ten punkt widzenia, któremu pozostaje wierny od samego początku: o absolutnie nielegalnym charakterze rosyjskiej agresji na Ukrainę i jej imperialnym i neokolonialnym obliczu" - powiedział prezydencki minister.

Pawlak podkreślił, że "stałą praktyką" prezydenta Dudy są spotkania i rozmowy z przywódcami z globalnego Południa - zwłaszcza z Afryki - i przedstawianie im polskiego i zachodniego punktu widzenia. "Podczas tego szczytu będzie także wiele okazji do rozmów z przywódcami właśnie z tych państw. (...) To nie jest tak, że to jest konferencja wyłącznie państw Zachodu" - powiedział. "Blisko sto delegacji z całego świata, ze wszystkich kontynentów - to jest naprawdę dobry prognostyk" - dodał.

"Najważniejsze jest zjednoczenie światowej opinii wokół kwestii sprawiedliwego pokoju oraz bezwzględnego prymatu prawa międzynarodowego i Karty Narodów Zjednoczonych, co wiąże się z obroną suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy i jasnym wskazaniem na Rosję jako wyłącznego sprawcę tego konfliktu" - dodał minister.

Szef BPM podkreślił, że sprawiedliwy pokój dla Ukrainy oznacza taki, który zagwarantuje poszanowanie jej międzynarodowo uznanych granic oraz pełną suwerenność, rozumianą m.in. jako swoboda Ukrainy w kształtowaniu jej polityki międzynarodowej, uczestnictwa w organizacjach międzynarodowych czy sojuszach - bez jakiegokolwiek wpływu Rosji na te decyzje.

Minister odniósł się też do szczytu G7 (przywódców USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Niemiec, Kanady i Japonii oraz UE) we włoskiej Apulii, który bezpośrednio poprzedził szczyt w Buergenstock. We Włoszech liderzy siedmiu państw m.in. zgodzili się na udzielenie Ukrainie pożyczki w wysokości 50 mld dolarów, która ma być spłacana z dochodów z zamrożonych rosyjskich aktywów; w Apulii prezydent Joe Biden i Wołodymyr Zełenski podpisali także bilateralną umowę o bezpieczeństwie.

"Szczyt w Szwajcarii został właśnie tak pomyślany, by odbył się zaraz po spotkaniu przywódców G7, który również był poświęcony sprawom ukraińskim, ale w kontekście wsparcia finansowego i zamrożonych aktywów rosyjskich. Następnie przywódcy G7 udadzą się do Buergenstock, by tam zająć się kwestiami stricte bezpieczeństwa i pokoju. Zatem ten szczyt, który właśnie kończy się we Włoszech, ma agendę nie tyle konkurencyjną, co komplementarną wobec szczytu szwajcarskiego" - ocenił Pawlak.

W niedzielę prezydent Duda weźmie udział w specjalnym spotkaniu dotyczącym bezpieczeństwa nuklearnego na Ukrainie. Pawlak podkreślił, że to temat szczególnie istotny dla prezydenta Dudy, który rozmawiał o tym m.in. z dyrektorem generalnym MAEA, czyli Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

Minister ocenił, że sytuacja na Ukrainie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo nuklearne, jest cały czas poważna - przypomniał, że Rosjanie od ponad dwóch lat nielegalnie okupują Zaporoską Elektrownię Jądrową, a w poprzednich fazach wojny zagrażali także innym instalacjom nuklearnym, np. lokując swoje wojska na terenie elektrowni w Czarnobylu. "To generuje olbrzymie ryzyka dla mieszkańców Ukrainy, ale w istocie także dla całego świata" - podkreślił.

Prezydent Duda weźmie udział w plenarnych obradach szczytu Buergenstock w sobotę, m.in. w popołudniowej otwierającej sesji plenarnej. Wieczorem zaś będzie uczestnikiem oficjalnego przyjęcia i obiadu wraz z innymi przywódcami, w niedzielę rano natomiast weźmie udział w spotkaniu o bezpieczeństwie nuklearnym.

W konferencji w Szwajcarii wezmą udział reprezentanci blisko stu państw, z czego więcej niż połowa z Ameryki Południowej, Azji, Afryki i Bliskiego Wschodu. Zaproszonych zostało ok. 160 państw; Rosja nie została zaproszona. Na szczycie nie pojawią się również reprezentanci Chin; według agencji Reutersa chińscy dyplomaci zniechęcali inne państwa do udziału w konferencji, przedstawiając jako alternatywę własny sześciopunktowy plan pokojowy.

W Szwajcarii zabraknie również prezydenta USA Joe Bidena, który kończy właśnie wizytę w Europie. W ostatnich dniach dwukrotnie spotkał się już jednak z prezydentem Zełenskim - podczas obchodów 80. rocznicy lądowania w Normandii oraz podczas szczytu G7. W Szwajcarii Bidena zastąpi wiceprezydent Kamala Harris. Spośród innych liderów obecni będą m.in. kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Kanady Justin Trudeau i prezydent Francji Emmanuel Macron.

Według listy opublikowanej przez Szwajcarską Radę Federalną, w Światowym Szczycie Pokojowym wezmą udział 92 kraje. Spośród nich 57 jest reprezentowanych na najwyższym szczeblu – prezydentów lub premierów.

Na szczeblu ministerialnym reprezentowanych będzie kolejnych 29 państw – głównie szefowie spraw zagranicznych. Sześć krajów wyśle ​​ambasadorów: Indonezja, Izrael, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Republika Południowej Afryki, Filipiny i Brazylia.

Ponadto Brazylia i Stolica Apostolska mają status obserwatora, a nie uczestnika szczytu pokojowego. Zgodnie z oczekiwaniami nie będzie delegacji z Chin.

Ważne

Rząd Szwajcarii opublikował listę uczestników ukraińskiego szczytu pokojowego.

57 z 92 krajów nie będzie reprezentowanych przez prezydentów, wiceprezydentów ani szefów rządów.

Sekretarz Generalny ONZ nie pojedzie na szczyt poświęcony Ukrainie w Szwajcarii – podało jego biuro.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wylądował w Szwajcarii, gdzie jutro rozpocznie się Szczyt Pokojowy.

TG
TG© Licencjodawca
Z ostatniej chwili

Rząd szwajcarski potwierdził, że w Szczycie Pokojowym dot. wojny w Ukrainie weźmie udział 100 delegacji, w tym 92 kraje i osiem organizacji. W raporcie napisano, że w szczycie weźmie udział 57 światowych przywódców, a otworzy go prezydent Szwajcarii Viola Amert.

Jednocześnie w przesłaniu czytamy, że na szczycie "po raz pierwszy będzie okazja do dyskusji na najwyższym szczeblu, w jaki sposób i kiedy można włączyć Rosję w ten proces". "Opracowanie trwałego rozwiązania musi ostatecznie wymagać udziału obu stron" – stwierdzono w oświadczeniu.

Oczekuje się, że uczestnicy międzynarodowej konferencji pokojowej omówią ukraiński plan zakończenia konfliktu.

Plan zakłada m.in.: wycofanie wojsk rosyjskich ze wszystkich okupowanych terytoriów Ukrainy, wypłatę odszkodowań i ukaranie osób odpowiedzialnych za zbrodnie wojenne.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas szczytu przywódców G7 w Apulii na południu Włoch, w którym weźmie udział jako gość specjalny, spotkał się z papieżem Franciszkiem. To drugie spotkanie ukraińskiego przywódcy i głowy kościoła katolickiego.

Pilne

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow: Ogłoszone przez Putina warunki negocjacji z Ukrainą są inicjatywą pokojową, a nie ultimatum.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjanato