Rosja wysłała wojskowy samolot do Korei Północnej. Tajemniczy lot do Kim Dzong Una
Rosyjski samolot odbył niezapowiedziany lot do Pjongjangu. Pasażerski Ił-62 wykorzystywany przez rosyjskich wojskowych wyleciał we wtorek z Moskwy i do tej pory nie opuścił terytorium Korei Północnej.
To nie pierwszy taki niezapowiedziany lot, jaki wykonał rosyjski samolot pasażerski VIP Iljuszyn Ił-62. Jak przypomina serwis informacyjny NK News, w sierpniu miała miejsce podobna sytuacja. Już wtedy pojawiły się spekulacje na temat potencjalnych umów zbrojeniowych między Rosją a Koreą Północną.
Rosja milczy
Według danych odnotowanych przez Flightradar24 rosyjski samolot wylądował w stolicy Korei Północnej we wtorek. Wyleciał bezpośrednio z Moskwy. Do porannych godzin w środę nie opuścił jeszcze terytorium kraju Kim Dzong Una.
Rosja nie chce ujawnić celu lotu. Jak analizuje NK News istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że na pokładzie samolotu znaleźli się wojskowi urzędnicy, którzy wezmą udział we wstępnych rozmowach w sprawie umów dotyczących transferu broni lub technologii wojskowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Rosjanie załamują ręce. Gepardy katem irańskich dronów
Drugą hipotezą związaną z celem podróży jest doprecyzowanie planów związanych z planowaną wizytą rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa w Pjongjangu. Spotkanie ma mieć miejsce w październiku. Może też chodzić o organizację obiecanej wizyty Władimira Putina w Korei Północnej.
Iljuszyn Ił-62 jest samolotem pasażerskim VIP. Wykorzystuje się go podczas organizacji wojskowych delegacji. Tym razem przemieścił się do Korei Północnej, lecąc nad rosyjską przestrzenią powietrzną i nad Morzem Japońskim. Następnie udał się do stolicy Korei Północnej, omijając chińską przestrzeń powietrzną.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski