Rosja: Sytuacja na Półwyspie Koreańskim grozi eskalacją nuklearną
- Ryzyko eskalacji nuklearnej w związku z rosnącym napięciem na Półwyspie Koreańskim i wokół niego zdecydowanie istnieje - powiedział przedstawiciel rosyjskiego MSZ Władimir Jermakow. Jednak sposób, w jaki polityk tłumaczy całą sytuację może zaskakiwać.
Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej, które podają rosyjskie media, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Jak podała rosyjska agencja informacyjna TASS, Władimir Jermakow wyraził swoją obawę w kwestii aktualnej sytuacji na Półwyspie Koreańskim, ostrzegając, że grozi ona eskalacją nuklearną. Jednocześnie jednak uznał, że to nie państwo Kim Dzong Una ponosi za to winę.
"To samoobrona" Korei
Zdaniem Jermakowa, jeśli Korea Północna zdecyduje się na wykorzystanie broni nuklearnej, to zrobi to tylko w przypadku działań związanych z samoobroną.
- Zasadniczo nie zgadzamy się z próbami obwiniania Pjongjangu za eskalację takich napięć - powiedział polityk w rozmowie z TASS. Jego zdaniem każdy obserwator powinien dostrzegać, kto jest rzeczywistym agresorem w "regionie, gdzie pod przewodnictwem USA systematycznie prowadzone są działania prowokacyjne, przy czym Waszyngton całkowicie koncentruje się na metodach nacisku i przymusu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Priorytetowy cel Rosji
Jak podkreśliła agencja TASS, dla Rosji, zdaniem Jermakowa, priorytetowym celem jest to, by ustanowić korzystne warunki dla dialogu w regionie Półwyspu Koreańskiego, dzięki czemu będzie można zbudować tam "akceptowalne schematy bezpieczeństwa".
Z kolei agencja KCNA przekazała, że zdaniem Pjongjangu wspólne ćwiczenia wojskowe Waszyngtonu i Seulu "są prowokacją". Jednocześnie pojawiło się ostrzeżenie kierowane w stronę USA i Korei Południowej, by kraje te pamiętały, że "mają do czynienia z państwem nuklearnym".