Rosja przyspiesza militaryzację Arktyki. Pełna kontrola jeszcze w tym roku
Do końca 2014 roku rosyjskie wojska będą w pełni kontrolować całą strefę przybrzeżną w rejonie Arktyki, rozciągającą się na długości przeszło 6200 kilometrów - donosi serwis internetowy telewizji Russia Today. Rosyjskie dowództwo chwali się, że w ten sposób w ciągu zaledwie roku zrealizowany zostanie ambitny plan odbudowy rosyjskiej obecności wojskowej na dalekiej północy.
Przypomnijmy, że w grudniu 2013 roku prezydent Władimir Putin wydał rozkaz sformowania grupy wojsk i rozbudowy infrastruktury militarnej w Arktyce, która została porzucona po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku. Powrót na daleką północ Putin tłumaczył tym, iż Rosja "intensyfikuje rozwój tego obiecującego regionu", więc musi "mieć wszystkie środki do ochrony jego bezpieczeństwa i interesów narodowych".
Militaryzacja dalekiej północy
W ramach tego planu powstaje nowe dowództwo oraz rozpoczęto odbudowę opuszczonych baz, lotnisk i portów. Aby dowieść powagi swoich zamiarów, siły zbrojne przeprowadziły w rejonie Arktyki również szereg ćwiczeń z udziałem marynarki wojennej, jednostek desantowych i wojsk obrony wybrzeża.
- Nadaliśmy całkiem niezłe tempo naszemu wypadowi do Arktyki. Do końca roku rozmieścimy większość jednostek w regionie: od Murmańska po Czukotkę - powiedział minister obrony Siergiej Szojgu, cytowany przez Russia Today. Szojgu podkreślił, że wiele baz i innych struktur popadło po rozpadzie ZSRR w taką ruinę, że teraz trzeba je było odbudowywać praktycznie od zera.
Łącznie w remoncie znajduje się co najmniej siedem lotnisk, które zostały opuszczone po 1991 roku. We wrześniu rozpoczęto też odbudowę stałej bazy na Wyspach Nowosyberyjskich, które - jak podkreślał przed rokiem Putin - mogą "mieć kluczowe znaczenie dla kontroli sytuacji w całym regionie Arktyki". Russia Today podaje, że docelowo na dalekiej północy, w ramach nowego okręgu wojskowego, stacjonować ma zgrupowanie wojskowe w sile dwóch brygad, czyli w sumie ok. 6 tys. żołnierzy.
Dosłowna "zimna" wojna
Rosnąca aktywność Moskwy w rejonie Arktyki jest motywowana zarówno chęcią podkreślenia mocarstwowego statusu, jak i zabezpieczenia interesów gospodarczych, bowiem powodowane globalnym ociepleniem topnienie lodów umożliwia dostęp do niezmierzonych bogactw. Tylko według niepełnych danych Arktyka to 25 proc. globalnych zasobów ropy naftowej, węgla, szlachetnych metali, diamentów oraz gazu ziemnego, kryjących się głównie w podmorskim szelfie.
Ale surowce to nie wszystko - malejąca pokrywa lodowa odkrywa również nowe szlaki morskie, mogące radykalnie przyspieszyć światowy transport. Tylko tzw. Przejście Północno-Zachodnie skróci trasę morską między Azją a Europą o tysiące kilometrów. Ten kto będzie kontrolować arktyczne trasy, będzie mógł wpływać na globalny handel.
Nic więc dziwnego, że o wpływy w Arktyce coraz zacieklej rywalizuje co najmniej pięć krajów - oprócz Rosji są to USA, Kanada, Norwegia i Dania. Do gry mogą się jednak włączyć rosnące w potęgę Chiny i Indie, a być może również Unia Europejska.
Tak czy inaczej, w 2012 roku znany z nacjonalistycznych i antyzachodnich poglądów rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin ostrzegał publicznie, że jeśli Rosja w przeciągu najbliższych 40 lat nie zabezpieczy narodowych interesów w Arktyce, może stracić swoją suwerenność.
Źródło: WP.PL, Russia Today