Rosja nie płaci żołnierzom. Pensje przywłaszczają urzędnicy
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała kolejną przechwyconą rozmowę rosyjskiego żołnierza z żoną. Ten skarży się w niej, że od dwóch miesięcy nie otrzymał zapłaty za walkę na froncie. Pieniądze miały zostać przechwycone przez urzędników.
SBU podkreśla, że dysponuje wieloma podsłuchiwanymi rozmowami telefonicznymi, w których okupanci skarżą się, że nie otrzymują obiecanych środków. W jednej z nich w rozmowie z żoną Rosjanin mówi, że nie wierzy już w obietnice dowództwa co do rozliczenia się z nim.
Pierwsza pensja miała zostać wypłacona w marcu, a kolejna do 20 kwietnia. - Ja w to nie wierzę, szczerze, nie wierzę. Bo już prokuratura w naszej brygadzie w Budionnowsku pracuje za te pieniądze - zaznaczył.
Żołnierz zginie, pieniądze zostaną
SBU zauważa, że jednym z powodów takich "oszczędności" jest chęć czerpania przez rosyjskich urzędników wojskowych korzyści z niewypłacania pensji. "Przecież w przypadku śmierci okupantów pieniądze można zatrzymać" - zaznacza służba.
W kolejnych przechwyconych w tym temacie rozmowach padają pytania i stwierdzenia: "O co tu chodzi? Dla kogo walczymy? Dla nikogo. Jesteśmy w piekle".
"Mówili nam, że wszystko będzie dobrze"
SBU przekazała także, że w wojskach samozwańczych, kontrolowanych przez Moskwę tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, walczą nawet osoby z niepełnosprawnościami.
- Jestem inwalidą, od dzieciństwa nie widzę na jedno oko. Byłem świadkiem, jak w Nowoazowsku (na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej - PAP) brali do wojska dosłownie każdego, w tym osoby z jedną ręką. Mówili nam, że wszystko będzie dobrze, na wojnie nie ma żadnych ostrzałów, a my będziemy po prostu stać na posterunkach i sprawdzać dokumenty - relacjonował żołnierz w nagraniu opublikowanym przez SBU.