Rosja nie chce "Śmierci Stalina". Świętokradczy film ocenzurowany
W czwartek długo oczekiwana brytyjska komedia "Śmierć Stalina" miała trafić do rosyjskich kin. Nie trafi, bo po jej obejrzeniu rosyjscy oficjele uznali, że oczernia rosyjską historię i wyśmiewa narodowe symbole.
Śmierć Stalina w 1953 roku była politycznym przełomem w ZSRR, wyznaczającym koniec najgorszej ery czerwonego terroru. Dla brytyjskiego reżysera Armando Ianucciego, mistrza gatunku politycznej satyry, była też dobrym tematem do opowiedzenia zabawnej historii luźno opartej o to wydarzenie. Ale choć krytycy docenili film, rosyjskie władze nie znalazły w nim nic śmiesznego.
"Obrzydliwy, nikczemny, podły i nudny" - tak oceniła film Nadieżda Usmanowa z Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego. "Nigdy w życiu nie widziałam czegoś tak ohydnego" - oceniła z kolei Jelena Drapienko, deputowana Dumy Państwowej. Dodała, że film zawiera "elementy ekstremizmu". Kobiety były jednymi z 21 sygnatariuszy listu do ministra kultury Władimira Miedinskiego, w którym domagają się przełożenia rosyjskiej premiery filmu. Po to, aby sprawdzić, czy dzieło nie łamie rosyjskiego prawa. Minister bez wahania przychylił się do apelu. Zawiesił dystrybutorowi licencję do
Ze swoją krytyką filmu pospieszyli inni. Według Jurija Poliakowa, scenarzysty zasiadającego w ciele doradczym ministerstwa kultury, film nosi znamiona "wojny ideologicznej". Z kolei publicysta Dmitrij Stieszyn napisał na Twitterze, że po seansie czuł się, jakby twórcy mu "nasrali w głowie". Stwierdził, że to komedia, którą mógłby nakręcić Hitler.
Co wzbudziło tak wielkie oburzenie? Film opowowiada luźno opartą na faktach historię wewnętrznych walk o władzę po Stalinie. Rosjan zbulwersował np. sposób przedstawienia jednej z najbardziej hołubionych w Rosji postaci, marszałka Gieorgija Żukowa. Deputowany Paweł Pożigajło skarżył się, że Żukow, bohater walki z faszyzmem, w filmie jest "głupkiem". Ale polityk dodał, że lista niegodziwości jest dłuższa. Chodzi też m.in. o znieważanie "świętych" symboli, takich jak sowiecki hymn, ordery czy medale.
Ale Ianucci - twórca popularnych satyr politycznych takich jak seriale "Veep" i "The Thick of It" twierdzi, że opinia polityków nie jest reprezentatywna dla wszystkich odbiorców. Jak powiedział "Guardianowi" reżyser, wszyscy Rosjanie, którzy widzieli już film na pokazach przedpremierowych, wyrażali się o nim w bardzo pochlebnych słowach.
Swoją międzynarodową premierę "Śmierć Stalina" miała już w ubiegłym roku. Ale w większości krajów do kin trafia dopiero teraz. Nie wiadomo, czy i kiedy ukaże się w Polsce.