Rosja nie chce już współpracować z Radą Europy
• Moskwa jest urażona decyzją Zgromadzenia ws. aneksji Krymu
• Rosja nie wyśle swojej delegacji na styczniową sesję Zgromadzenia
• Sankcje na Rosję zostały nałożone w 2014 roku
Rosja nie wyśle swojej delegacji na styczniową sesję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Moskwa jest urażona decyzją Zgromadzenia, które w związku z aneksją Krymu odebrało prawo głosu rosyjskim parlamentarzystom.
Sankcje na przedstawicieli Federacji Rosyjskiej zostały nałożone w 2014 roku i rok później przedłużone. W trakcie styczniowej sesji kwestia ta będzie ponownie rozpatrywana.
Od kolejnej decyzji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy rosyjscy parlamentarzyści uzależniają swój udział w pracach tego gremium.
Oprócz prawa głosu, delegacji z Rosji zablokowano możliwość zasiadania w gremiach kierowniczych Zgromadzenia, a także udziału w misjach obserwacyjnych.
Putin o Krymie: liczy się wola ludzi, a nie granice
Prezydent Rosji Władimir Putin, broniąc w ubiegłym tygodniu na łamach gazety "Bild" decyzji o aneksji Krymu, powiedział, że ważny jest dla niego los i wola ludzi, a nie granice państwowe. Sankcje Zachodu wobec Rosji uznał za bezsensowne; ponownie skrytykował rozszerzenie NATO.
W wywiadzie opublikowanym w poniedziałek w największym niemieckim tabloidzie Putin określił protesty na Majdanie Niepodległości w Kijowie, które w lutym 2014 roku doprowadziły do obalenia prezydenta Wiktora Janukowycza, jako "przewrót ukraińskich nacjonalistów" i powiedział, że był to szok dla milionów Rosjan na Krymie.
- Co zrobiliśmy? Nie rozpoczęliśmy wojny, nie strzelaliśmy, nikt nie został zabity. Nasi żołnierze uniemożliwili jedynie wojskom ukraińskim na Krymie przeszkodzenie ludziom w swobodnym wyrażeniu ich woli. W referendum, które zostało uchwalone przez dawny parlament Krymu, większość obywateli zagłosowała za przynależnością do Rosji - powiedział Putin.
- To jest właśnie demokracja, to jest wola narodu - podkreślił rosyjski prezydent.