Romanowski z azylem na Węgrzech. Co wiadomo o sprawie?
Poseł PiS i były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski otrzymał azyl na Węgrzech. Polityk uciekł z kraju po tym, jak zapadła decyzja o jego areszcie w związku ze śledztwem dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Oto najważniejsze informacje w sprawie.
9 grudnia sąd w Warszawie zdecydował o areszcie dla byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Polityk usłyszał w sumie 11 zarzutów w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Romanowski nie został jednak doprowadzony do aresztu. Policja wszczęła jego poszukiwania. Wydano list gończy. Następnie śledczy zawnioskowali o Europejski Nakaz Aresztowania i czerwoną notę Interpolu w związku z podejrzeniami, że polityk ukrywa się poza granicami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Romanowski na Węgrzech
W czwartek 19 grudnia adwokat Romanowskiego mec. Bartosz Lewandowski poinformował, że jego klient zawnioskował o azyl polityczny na Węgrzech i go otrzymał.
"Rząd Węgier uwzględnił wniosek posła Marcina Romanowskiego i udzielił mu ochrony międzynarodowej na podstawie ustawy o prawie azylu z 2007 r. w związku z podejmowaniem przez polski rząd i podległą mu Prokuraturą Krajową działań naruszających jego prawa i wolności" - napisał.
Na konferencji prasowej Lewandowski zdradził, że wniosek Romanowskiego o azyl miał 40 stron.
Informację potwierdził szef kancelarii premiera Węgier Viktora Orbana Gergely Gulyas.
- Tak, były polski wiceminister rzeczywiście przyjechał na Węgry i zwrócił się do państwa węgierskiego o azyl polityczny. Dostał go, zgodnie z ustawodawstwem węgierskim i unijnym. W jego przypadku także istnieją konkretne dowody na brak możliwości sprawiedliwego procesu, gdyż latem tego roku został aresztowany, mimo że jako członek Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy korzystał z immunitetu. Zwolniono go dopiero po złożeniu przez Przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego oficjalnego protestu skierowanego do władz polskich, a polski sąd potwierdził, że aresztowanie było bezprawne - powiedział w rozmowie z "Mandinerem".
- Dla polskiej prokuratury to jest tylko informacja, (że Romanowski uzyskał azyl - red.), ale my uzyskaliśmy już Europejski Nakaz Aresztowania. Jutro ten nakaz ukaże się w systemie i pan poseł będzie poszukiwany. Przyznanie mu prawa azylu na Węgrzech nie może powstrzymać Węgier od przeprowadzenia procedury związanej z ENA - podkreśliła rzeczniczka prokurator generalnego Anna Adamiak.
- Polega ona tym, że powinno zostać przeprowadzone postępowanie sądowe i w ramach tego postępowania sąd węgierski musi zdecydować, czy są podstawy do odmowy przekazania Romanowskiego władzy w Polsce. (...) To sprawa bezprecedensowa. Sytuacja dotychczas nieznana, nieprzewidywalna. (W zapisach prawa- red.) mówi się jedynie o możliwości odmowy przekazania osoby, co do której wydano ENA. Po naszej stronie poszukiwania będą wdrożone - podkreśliła.
Orban reaguje, krytyka ze strony Sikorskiego
Premier Węgier Viktor Orban pytany o azyl dla Romanowskiego przekonywał, że "nie jest częścią procedury".- To nie jest decyzja premiera, to jest zgodny z prawem proces, który trwa - ocenił węgierski premier.
- Jedyne, co wiem, to, że relacje pomiędzy Polską a Węgrami nie są dobre, zwłaszcza po ataku ministra sprawiedliwości Polski na węgierski rząd - przyznał podczas rozmowy z polskimi dziennikarzami w Brukseli.
Orban nawiązał do wywiadu udzielonego portalowi Politico przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który został opublikowany w środę pod tytułem "Węgry pod rządami Orbana na drodze bez powrotu, ostrzega polski minister".
"Decyzję rządu Viktora Orbana o przyznaniu azylu politycznego podejrzanemu o przestępstwa kryminalne, poszukiwanemu europejskim nakazem aresztowania M. Romanowskiemu uznajemy za akt nieprzyjazny wobec Rzeczpospolitej Polskiej i zasad Unii Europejskiej. Jutro ogłosimy nasze decyzje" - skomentował minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Romanowski zabrał głos
Romanowski zabrał też głos w telewizji wPolsce24. Przekonywał, że nie mógł się stawić na posiedzeniu sądu, który decydował o jego areszcie, ze względu na "planowy zabieg, który okazał się w swych konsekwencjach zupełnie nieoczekiwanych skutkach ubocznych".
- Ja dotychczas zgłaszałem się na wszystkie wezwania do prokuratury, natomiast ten ciąg bezprawia, naruszeń przepisów, przestępstw popełnianych w tej mojej sprawie nie tylko wobec mnie przecież, ale wobec księdza Michała, pani Karoliny, Urszuli, no, musiał mieć jakiś swój swój koniec - zaczął zrzucać Marcin Romanowski.
Dodał, że "to była trudna decyzja, żeby zdecydować się na emigrację". - Wydaje mi się, że sprawa (...) wymagała jednak kroków takich bardziej odważnych, bardziej zdecydowanych, trudniejszych, ale jednocześnie skuteczniejszych właśnie w tym wymiarze obrony Polski - tłumaczył. Nie wyjaśnił jednak, co wspólnego ma obrona Polski z jego zarzutami za nieprawidłowości urzędnicze.
Podkreślał wielokrotnie, że "wszystko robi dla Polski", ale też na przekór rządzącym. - To trochę taki skok na głęboką wodę i dla mnie. Nie ukrywam, że też taką myślą było, że jeżeli ci ludzie tak mocno chcą zobaczyć posła opozycji z obozu patriotycznego w areszcie, to (...) jest to sygnał, żeby im na to nie pozwolić. Żeby nie dać im tej satysfakcji, aby mogli oglądać właśnie wyprowadzonego w kajdankach posła opozycji -powiedział.
Co z uposażeniem Romanowskiego?
Wszystko wskazuje na to, że Romanowski będzie dalej pobierał poselskie wynagrodzenie. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział działania celem odebrania środków.
"Poleciłem szefowi Kancelarii i służbom prawnym Sejmu ustalenie w jaki sposób jak najszybciej Rzeczpospolita może zaprzestać wypłacania panu posłowi (Marcinowi Romanowskiemu - red.) wynagrodzenia za pracę, z której zrejterował" - napisał w mediach społecznościowych.
Czytaj więcej: