Roman Kluska: mam związane ręce przez biurokrację
Wielokrotnie mówiłem panu premierowi o wielu barierach, które uniemożliwiają rozwój gospodarczy. Zarówno wsi, jak i przedsiębiorców, którzy chcą działać w otoczeniu wsi, jak i przedsiębiorców w dużym biznesie. Przed wszystkimi stoi praktycznie ta sama bariera: związane ręce przez administrację - powiedział w audycji "Salon Polityczny Trójki" Roman Kluska, twórca i były prezes Optimusa.
Krzysztof Skowroński: Czy wiatr nie wyrządził żadnych szkód w Pana gospodarstwie rolnym?
Roman Kluska: Myślę, że nie, bo wiatr u nas na południu Polski, w górach często wieje halny tak, że staramy się przygotować. Myślę, ponieważ nie mam żadnych sygnałów negatywnych, że wszystko jest w porządku.
Czyli żadna owca, z tego stada 150 owiec do Pana, nie zadzwoniła ze skargą na to, że wieje w jakiś nadzwyczajny sposób.
- Nie. Chyba jest im dobrze.
I baranom również w tym gospodarstwie. Kiedyś to mnie zdziwiła informacja o tym, że premier Jarosław Kaczyński odwiedził Pana tam właśnie w Pana gospodarstwie.
- Dla mnie był to, z jednej strony zaszczyt, a z drugiej strony okazja, żeby porozmawiać o bardzo wielu problemach przed którymi stoi i rolnictwo, i przedsiębiorcy.
Ale właściwie po co przyjechał Jarosław Kaczyński?
- Myślę, że chciał zobaczyć na własne oczy, w bezpośrednim kontakcie, problemy przed jakimi stoi współczesny rolnik i współczesny przedsiębiorca.
I akurat Pana wybrał? Nie jest Pan typowym rolnikiem. Nie kojarzy się Pan z sianiem i zbieraniem, nie kojarzy się Pan ze wszystkimi problemami rolnictwa.
- Tak. Ale wielokrotnie mówiłem panu premierowi o wielu barierach, które uniemożliwiają rozwój gospodarczy. Zarówno wsi, jak i przedsiębiorców, którzy chcą działać w otoczeniu wsi, jak i przedsiębiorców w dużym biznesie. Przed wszystkimi stoi praktycznie ta sama bariera: związane ręce przez administrację.
I o tym związaniu rąk opowiadał Pan premierowi?
- Tak. Na konkretnych przykładach.
Ale kto wiąże ręce?
- Przeszliśmy przez moje gospodarstwo i pokazywałem ile ono mogłoby być sprawniejsze i lepsze. Ile więcej ludzi mogłoby zatrudnić, gdyby nie bzdurne bariery administracyjne, gdzie na każdy ruch w kierunku inwestycji, w kierunku zwiększenia gospodarstwa i zwiększenia zatrudnienia, muszę przez parę lat czekać na zezwolenia.
Czyli mówił Pan o wszechpotężnej administracji.
- Tak.
A premier kiwał głową i mówił: cóż, cóż mogę zrobić?
- Nie. Myślę, że pan premier dostał na tyle dużą dawkę barier w jednej pigułce, że mam nadzieję, że będą następstwa, będą skutki i wszystkim nam dziki temu czasu, który pan premier poświęcił, będzie nam lepiej.
A jakie bariery przeszkadzają w rozwoju polskiej gospodarki?
- Na pierwszym miejscu postawiłbym sprawy procesów inwestycyjnych. W Polsce jest przygotowanych bardzo wiele inwestycji. Ja sam mam przygotowanych chyba sześć, średniej wielkości inwestycji, które bym realizował. Bardzo wiele - kilkaset - osób miałoby pracę przy budowach, a następnie osoby zatrudnione w środku. Na każdą z tych inwestycji muszę czekać parę lat, na jej zrealizowanie, ponieważ wzajemny splot wielu ustaw około inwestycyjnych tak zakleszcza proces, powoduje tak długą drogę zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, potem wszystkich zezwoleń, że często jest tak, że jak wreszcie wymęczony przez parę lat inwestor ma tę zgodę w kieszeni, sytuacja na rynku tak się zmieniła, że tę szansę, którą chciał wykorzystać i dać nowy produkt, nowe usługi, już jest w zasadzie ta inwestycja niepotrzebna.
Czyli biurokracja.
- Biurokracja tak spowalnia procesy inwestycyjne, że często przestała już być nawet potrzeba realizacji tego procesu inwestycyjnego, kiedy wreszcie ma się zezwolenie.
Ale wygląda na to, że premier ma duże zaufanie do biurokracji.
- Myślę, że nie tylko ten premier, dlatego, że biurokracja rosła przez wszystkie lata naszej nowej rzeczywistości i w każdym roku było ciężej obywatelowi - zwykłemu, prostemu obywatelowi, co chciał sobie postawić maleńki domek, kurnik na wsi czy chciał naprawić drogę, która idzie przez jego pole. Na wszystko trzeba coraz więcej zezwoleń, coraz więcej zgód, coraz wyższe opłaty, coraz dłuższe terminy. Każdy obywatel, każdy przedsiębiorca odczuwa ten narastający opór administracji.