Roman Giertych: Do Jarosława K.
Panie! Na wstępie przepraszam Pana za to, że skróciłem nazwisko oraz wypadła tradycyjna formuła "Szanowny", ale dalsza część tego listu wyjaśni tę zagadkę.
Piszę ten list o czwartej nad ranem, gdyż śledziłem z uwagą protesty i głosowanie, które doprowadziło do wyjścia z parlamentu ustawy, w której wprowadza Pan łaskawie swoją dyktaturę. Piszę ten list dlatego, aby wytłumaczyć, że popełniasz Pan zbrodnię i na dodatek, że nie jest to zbrodnia doskonała, bo zakończy się spektakularnym upadkiem.
Zgodnie z art. 128 kodeksu karnego: Kto w celu usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej podejmuje działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
Ustawa, którą dwie godziny temu (około 2:00 w nocy w dniu 22 lipca) przyjął parlament, wprowadza obalenie dwóch konstytucyjnych organów RP: Sądu Najwyższego i I prezesa Sądu Najwyższego. Wyłącznym celem tej ustawy jest bowiem wykorzystanie faktu podporządkowania służb o charakterze siłowym do usunięcia tych dwóch organów konstytucyjnych. Jak wiadomo Policja czuwa nad realizacją wprowadzanego przez parlament prawa. Każde więc działanie, które tworzy przepisy prawa, a które w swej istocie zmierza do złamania Konstytucji poprzez usunięcie organów konstytucyjnych, spełnia definicję artykułu 128 kodeksu karnego.
Nie potrzeba, jak widać w zacytowanym przepisie, żadnych faktycznych działań wysyłających Policję do budynku SN. Samo podjęcie działalności zmierzającej bezpośrednio do urzeczywistnienia celu polegającego na usunięciu organu konstytucyjnego już spełnia dyspozycję tego artykułu kodeksu karnego. A takim działaniem jest bez wątpienia ustawa, która te konstytucyjne organy po prostu usuwa i zastępuje Pana nominatami.
Tak więc skoro ustaliliśmy już, że popełnił Pan zbrodnię pozostaje pytanie, czy nie jest to zbrodnia doskonała?
Otóż nie. Nie będzie to zbrodnia doskonała, gdyż Pana plan wprowadzenia w Polsce dyktatury się nie uda. Wytłumaczę to Panu na przykładzie bardzo prostym, dziecięco prostym. Mój siedmioletni syn - Leon zapytał mnie wczoraj po obejrzeniu "Faktów": "tato, czy my już nie mamy wolności?". Odpowiedziałem: mamy. A on na to: "ale długo ona nie potrwa?". Nie wiem - powiedziałem. I wówczas rzucił mi z dziecięcą powagą: "wolność jest ważna". I następnie chwycił swoją szable z plastyku i poszedł bić wyimaginowanych wrogów tej wolności z okrzykiem: za wolność Polaków!
Podaję ten przykład, aby Pan zrozumiał, że w wolnej Polsce wychowało się już pokolenie, które Panu swojej wolności nie odda za żadne skarby. O ile jeszcze dwa lata temu trochę osamotniony wraz z moją córką Marysią (dzisiaj już prawie dorosłą) krzyczałem na sejmowym murku "Precz z kaczorem dyktatorem", to dzisiaj setki tysięcy ludzi krzyczą to we wszystkich miastach Polski. A wśród nich jest przede wszystkim młode pokolenie, które dla wolności jest gotowe oddać wszystko. I dlatego panie Jarosławie K. pana zbrodnia będzie niedoskonała.
Ponieważ łamiąc Konstytucję, obalił Pan swój demokratyczny mandat do rządzenia, to pewnie Pańskie rządy skończą się szybciej, niż jest to w Konstytucji opisane. Kiedy? Nie wiem. Ale na Pana miejscu trzymałbym w pogotowiu helikopter. Kto wie, może Antoni załatwi Panu u Rosjan azyl? Za tę robotę, którą dla nich robi, musi mieć przecież u nich wielkie poważanie. Tak czy inaczej powoli bym się zbierał, bo Pana koniec jest bliski.
Roman Giertych