Rolnicy z Podkarpacia ofiarami wygranej Andrzeja Dudy? "Przykre, ale nie jesteśmy mściwi"
Polacy niezadowoleni z wyboru Andrzeja Dudy chcą bojkotować rolników z Podkarpacia. To tam prezydent zdobył poparcie miejscami sięgające nawet 97 proc. – Słyszałem, że nie chcą naszych ziemniaków, warzyw. To przykre, ale my nie jesteśmy mściwi. Jeśli zmienią zdanie, to zapraszamy, bo nasze ziemniaki są najlepsze – mówi nam Mariusz Jakubas, rolnik z Podkarpacia.
"Właśnie anulowałam gigantyczne zamówienie dla firmy z Podkarpacia. Nie będę im napychać portfeli", "Nie zamierzam kupować nic od rolników z tej części Polski. Moja noga też tam nie postanie", "Niech sami zjedzą te swoje ziemniaki. Ja nie kupię i innych też namawiam. Niech wyślą wszystkie do Pałacu Prezydenckiego" – po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów prezydenckich, które wygrał Andrzej Duda w mediach społecznościowych są setki takich wpisów.
Polacy niezadowoleni z wyboru prezydenta skrzykują się, by bojkotować towary zwłaszcza od podkarpackich rolników. – Przykro czytać takie rzeczy. Jest na nas hejt, bo w ramach demokracji zagłosowaliśmy na swojego kandydata. Z warzyw, które sprzedam, utrzymuję całą rodzinę. Oni naprawdę chcą, żebyśmy nie mieli co jeść? – mówi nam Mariusz Jakubas z Podkarpacia.
I dodaje: - To przykre, ale my nie jesteśmy mściwi. Jeśli zmienią zdanie, to zapraszamy, bo nasze ziemniaki są najlepsze. Jasna skórka, miąższ idealny. Dobre do mięsa, ale i na placki.
Bartłomiej mieszka 20 kilometrów od wsi Kramarzówka. To tam Andrzej Duda miał niemal najwyższe poparcie w Polsce – ponad 95 proc. głosów. – Ja też na niego głosowałem, a teraz chcą mnie za to karać. Nie potrafią się pogodzić z przegraną? Trudno, nie muszą jeść moich ziemniaków. Sprzedam je komuś innemu – mówi nam mieszkaniec wsi Morawsko, gdzie na prezydenta zagłosowało 75 proc. mieszkańców.
- Tutaj jest zagłębie ziemniaków. Wszyscy z tego żyją. Jak można namawiać innych, by nas pozbawiali zarobku? Niech do nas przyjadą i zobaczą jak żyjemy. Jesteśmy gościnni, każdego nakarmimy. Dlaczego chcą nam odbierać prawo wyboru? - mówi Bartłomiej.
A Mariusz Jakubas dodaje: - Może i jesteśmy słabiej wykształceni, ale czy to nie ta druga strona walczy o to, by nikogo nie dyskryminować? Przepraszam, muszę kończyć, bo właśnie przyjechał klient. Nie z Warszawy. Spod Kielc. Tam widocznie jest większa tolerancja.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl