Rokita: PO nie zmarnuje szansy na partnerski rząd z PiS
Wiceszef Platformy Obywatelskiej Jan Rokita powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że będzie zdecydowanym strażnikiem tego, żeby PO nie zeszła nigdy ze stanowiska, iż jeśli pojawi się szansa na partnerski rząd, to Platforma jej nie zmarnuje.
Będę zdecydowanym strażnikiem tego, żeby Platforma nie zeszła nigdy ze stanowiska, iż jeśli pojawi się szansa na partnerski rząd, to my jej nie zmarnujemy. Nie, nie zmarnujemy, wtedy my ten partnerski rząd będziemy współtworzyć - powiedział Rokita w rozmowie z "GW".
Dopytywany czy (będzie to rząd) z premierem z PiS czy z PO odparł, że "to dzisiaj dzielenie skóry na niedźwiedziu". Ale wszystko jest możliwe. Choć dziś nie ma żadnych przesłanek wskazujących na to, że w nieodległym czasie ma być premier z Platformy - dodał.
Oczywiście, że żałuję - powiedział Rokita pytany czy nie żałuje, że nie został wicepremierem w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Żałuję, że na moich oczach i w pewnym sensie z moim udziałem tracona jest wyjątkowa szansa na spełnienie 90 procent nadziei przedwyborczych - podkreślił.
Nigdy jeszcze po 1989 r. nie było takiej sytuacji, żeby zapowiedzi wyborcze były tak możliwe do spełnienia. Zapowiedź odnowy państwa była w zasięgu ręki. I oczywiście, żałuję, że wskutek politycznej krótkowzroczności ten projekt nie jest realizowany - powiedział Rokita.
Czy jestem więc wściekły? Właściwie tak: jestem wściekły, że Polska znowu traci taką okazję. Dlatego z niechęcią uczestniczę w debatach i argumentacjach mających na celu wzajemne przerzucanie winy między Platformą a PiS - dodał.
W opinii Rokity, obecny rząd może rządzić długo, nawet cztery lata "jeśli Kazimierz Marcinkiewicz i jego ministrowie zdecydują się na spokojny dryf w rządzeniu". A jeśli Kazimierz Marcinkiewicz i jego ministrowie okażą się ambitnymi ludźmi chcącymi przeprowadzić rzeczywiste zmiany w Polsce, to prędko dojdzie do kryzysu. Bo Lepper i Giertych na to nie pozwolą - podkreślił.
Wtedy, dodał, "wszystko się rozpocznie od nowa". Gdzieś do upływu połowy kadencji parlamentu możliwy będzie ciągle rząd PiS i Platformy na partnerskich warunkach - ocenił.
Na pytanie jak PO da sobie radę w opozycji, czy partii nie grozi rozłam, kłótnia Tuska z Rokitą, odparł: Teraz się okaże, w jakim stopniu ludzie przyszli do PO po profity władzy, a w jakim stopniu nie. Ci, którzy przyszli po profity władzy, prawdopodobnie teraz odejdą i być może przystąpią do PiS. Czy należy się tym szczególnie martwić? Nie, w tej nie najlepszej dla Platformy sytuacji to jest akurat optymistyczne: niech ci, którzy tu przyszli po profity władzy, sobie pójdą.
Nie. Zero szans na to - tak Rokita odpowiedział na pytanie czy PO się podzieli.
Wiceszef Platformy zaznaczył, że jego partia "nie chce" przedterminowych wyborów parlamentarnych. Z dwóch powodów. Po pierwsze, były już trzy wybory i na czwarte ludzie teraz nie pójdą. Po drugie, ja się nie spodziewam tego, żeby nowe wybory jakościowo zmieniły sytuację. PiS nadal nie mógłby samodzielnie stworzyć rządu i nadal musiałby się zwracać w stronę PO albo Samoobrony. Czyli nic by się nie zmieniło - argumentował.
Pytany czy PO nie będzie głosować za dobrymi ustawami rządu Marcinkiewicza Rokita odparł: To nie wchodzi w grę.
Nasz problem z tym rządem będzie polegać na tym, że być może w wielu przypadkach jego polityka i projekty ustaw będą szły ćwierć bądź pół kroku w kierunku naszego projektu zmian, naszych wyobrażeń o tym, co w Polsce się powinno stać. Ale zapewne nigdy nie pójdą tak daleko, żeby dać szansę spełnienia przedwyborczych nadziei - ocenił Rokita.
Polityk obawia się, że reformy zapowiadane przez gabinet Marcinkiewicza to będą "ćwierćreformy". Dyskomfort Platformy polega na tym, że będziemy musieli się zastanawiać, czy ćwierćreforma to już jest na tyle dobra zmiana, że należy ją popierać, czy jest na tyle zła, że jednak jej popierać nie należy - dodał Rokita.