PolskaRokita: Kancelaria Sejmu rozpowszechnia nieprawdę na mój temat

Rokita: Kancelaria Sejmu rozpowszechnia nieprawdę na mój temat

Jan Rokita (PO) podczas sobotniego posiedzenia komisji śledczej badającej aferę Rywina, zarzucił Kancelarii Sejmu publiczne rozpowszechnianie nieprawdy na jego temat.

Dodał, że publiczne oskarżenie go przez Kancelarię Sejmu o formułowanie nieprawdziwych opinii "jest kompromitujące dla posła, a w pewnym sensie jest także kryminalne".

Rokita powiedział, że szef Kancelarii Sejmu w piśmie rozpowszechnionym także wśród dziennikarzy zarzucił mu nieprawdziwe stwierdzenia podczas 42 posiedzenia komisji, gdy był przesłuchiwany poseł Jerzy Wenderlich (SLD). Rokita pytał wówczas Wenderlicha czy nie zdziwiło go to, że pod jednym numerem, pod tą samą datą funkcjonują w Sejmie dwie różne wersje nowelizacji ustawy o rtv w odniesieniu do przepisów dekoncentracyjnych.

"Kancelaria Sejmu stanowczo stwierdziła, że stwierdzenia posła Rokity są nieprawdziwe i że nie ma takich dwóch różnych druków sejmowych. To bardzo drastycznie podważa moją wiarygodność publiczną" - oświadczył poseł. "Chciałem powiedzieć, że w aktach prokuratorskich znajdują się takie dwa druki. Gdybym ich nie widział, to bym nigdy takiego pytania nie postawił" - podkreślił.

Dodał, że te druki noszą datę 27 marca 2002 roku i nr 341. "Jeden z nich zawiera tekst uwzględniający 'czasopisma' w art. 36 - czyli zakaz zakupu telewizji ogólnopolskiej przez właścicieli czasopism; drugi - tego wyrazu nie uwzględnia. Mam głębokie przekonanie, że chodzi o oszustwo" - powiedział Rokita. "Ponieważ druki mają ten sam numer, tę samą datę, a różnią się jednym słowem i to słowo jest tak wpisane, iżby linijka w tekście ulegała przesunięciu i by robiło to wrażenie tekstu spójnego" - wyjaśnił.

"Mam nieskrywane poczucie, że mówiąc prawdę staję się przedmiotem dość nieprawdziwych i dość brutalnych krytyk, agresywnych, publicznie rozpowszechnianych oskarżeń" - podkreślił poseł PO. Zaznaczył, że jest to tym bardziej przykre, że nieprawda została publicznie rozpowszechniona przez Kancelarię Sejmu, "a więc przez instytucję, która jest zgodnie ze statutem powołana do pomocy posłowi".

"Sytuacja, w której Kancelaria Sejmu publicznie oskarża posła nie pytając go najpierw na jakiej podstawie tego typu sformułowań użył, jest w moim przekonaniu sprzeniewierzeniem się misji Kancelarii Sejmu, co stwierdzam z dużą przykrością" - oświadczył. Poseł wyraził ubolewanie z tego powodu i "poświadczył pod przysięgą", że mówił prawdę i że mam na to dowody. "Co więcej, ta sprawa może być sprawą kryminalna i wymaga wyjaśnień" - uważa.

Szef Komisji Tomasz Nałęcz (UP) podkreślił, że sprawa jest rzeczywiście bardzo skomplikowana. "Słowa pana posła Rokity są jak najbardziej prawdziwe" - oświadczył. Dodał, że w materiałach przekazanych komisji przez prokuraturę są dwa druki sejmowe nr 341, zawierające różne sformułowania. "Ale rzecz jest jeszcze bardziej skomplikowana" - dodał.

Nałęcz poinformował, że ta sprawa jest przez niego wyjaśniana. "Jestem umówiony z panem prokuratorem Zygmuntem Kapustą i prokuratorem referentem tej sprawy - bo żeby tę rzecz w pełni wyjaśnić trzeba zacząć od akt prokuratorskich. Są w nich bowiem materiały, które z Kancelarii Sejmu wyjść nie mogły. Bo w Sejmie nie ma dwóch druków nr 341 o różnej treści" - podkreślił Nałęcz. Oświadczył też, że jest to nowy wątek w sprawie, którą komisja wyjaśnia i bada.

"Chcę powiedzieć z całą stanowczością, że pan poseł Rokita nie rozmija się z prawdą opierając się na drukach zawartych w materiałach prokuratury. Jak też zastępca szefa Kancelarii nie rozminął się z prawdą informując o stanie druków sejmowych" - powiedział. "Rzecz jest bardzo intrygująca. Na pewno niezbędna do wyjaśnienia. Niewykluczone, że będzie to oznaczało konieczność wezwania dalszych osób przed komisję. Ta rzecz musi być starannie wyjaśniona" - oświadczył. (mk)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)